Zmiana regulaminu urzędowania sądów powszechnych, która ogranicza referaty sędziów, będących członkami komisji kodyfikacyjnych do symbolicznych 5–15 proc. wywołała powszechne oburzenie wśród sędziów. Powszechnie mówi się o tym, iż minister Waldemar Żurek stworzył w ten sposób garstkę „świętych krów”, którzy nie tylko mają dodatkowe wynagrodzenie za pracę w komisjach kodyfikacyjnych, ale też będą pobierać 100 proc. wynagrodzenia za rozpatrywanie od 5 do 15 proc. liczby spraw, które przypadają na jednego sędziego.
Nie wszystko musi się podobać
– Od ośmiu lat popieram i przez cały czas będę popierał sędziego Żurka w jego działaniach, co nie oznacza, iż wszystko, co czyni musi mi się podobać. A rozporządzenie w części dotyczącej wskaźników obciążenia dla członków komisji kodyfikacyjnej nie podoba mi się wcale. Jest dla mnie tym bardziej zaskakujące, iż drastycznie ogranicza ono referaty osobom, które były autorami społecznego projektu nowelizacji ustawy o sądach powszechnych, jak m.in. sędzia Markiewicz Jednym z jej fundamentalnych założeń było to, by dodatki funkcyjne należały się wtedy, gdy dany sędzia orzeka co najmniej na 75 proc. Bo dodatek, jak sama nazwa wskazuje, jest za dodatkową pracę – cytuje sędzia Maciej Ferek z Sądu Okręgowego w Krakowie. – Teraz autorzy tego projektu stają się beneficjentami tego rozporządzenia, bo będą orzekać w wymiarze 5 proc., pobierając pełną pensję i dodatki z tytułu pracy w komisjach – podsumowuje sędzia.
I dodatek, i mniejsze pensum
Warto dodać, iż wynagrodzenie wynosi: 10 tys. zł dla przewodniczącego, 8,5 tys. zł dla jego zastępcy i 3,5 tys. zł dla pozostałych członków komisji.
Jak zastrzega sędzia Ferek, kwestia wynagrodzeń jest drugorzędna, przecież te dodatki funkcjonują od 1,5 roku i nie budziły aż takich kontrowersji.
– Jednak jeżeli słyszę, iż postępowania są powolne, konkursy od roku są wstrzymane i nie ma kto orzekać, to rodzi się oczywiste pytanie o konsekwencję w działaniu i sens rozporządzenia – mówi sędzia.
Co interesujące regulamin Sądu Najwyższego, określony rozporządzeniem prezydenta, nie zawiera przepisów, pozwalających na zmniejszenie obciążenia sędziów będących członkami komisji kodyfikacyjnych. – Są takie okresy intensywnej pracy w komisjach, która rzeczywiście zajmuje dużo czasu, ale też dostajemy za to dodatkowe wynagrodzenie. Dlatego nigdy mi nie przeszło do głowy, iż powinniśmy mieć zmniejszony wpływ. Jednak to, iż mi coś nie przyszło do głowy, nie musi oznaczać, iż to jest nieuzasadnione. Może istnieje jakieś ku temu uzasadnienie – zastanawia się sędzia Michał Laskowski z Izby Karnej SN, członek Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego (KKPK).
Spójrzmy zatem do uzasadnienia rozporządzenia. Jak Ministerstwo Sprawiedliwości tłumaczy konieczność zmniejszenia referatów sędziów zasiadających w komisjach kodyfikacyjnych?
– Zmiana ta wynika z konieczności zapewnienia optymalnego obciążenia pracą sędziów, którzy wykonują również obowiązki w ramach komisji kodyfikacyjnych – czytamy w lakonicznym uzasadnieniu tej zmiany.
Sędziowie pracują społecznie
Tyle tylko, iż przy poszczególnych komisjach kodyfikacyjnych funkcjonują tzw. zespoły problemowe. choćby członkowie komisji kodyfikacyjnych przyznają, iż wykonują one „czarną robotę”, której efekty są później dopracowywane przez komisję. Ich członkowie pracują społecznie. Nie tylko nie mają żadnych diet, ale choćby zwrotów kosztów podróży, więc najczęściej spotkania odbywają wieczorami łącząc się zdalnie. Sędziowscy członkowie tych zespołów nie mają choćby minimalnie ograniczonego wpływu spraw.
– Nie chcę ujmować niczego członkom komisji, ale szczegółowe rozwiązania powstają właśnie w zespołach. A nie słyszałem, by któryś z członków zespołu formułował postulaty zmniejszenia obciążenia w sądach – komentuje sędzia Piotr Mgłosiek, członek zespołu problemowego dot. systemu środków zabezpieczających, działającego przy Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego.
– Referat na poziomie 5–15 proc. spraw jest naprawdę referatem symbolicznym – dodaje sędzia.
Żadnych przywilejów wynikających z pracy w komisjach kodyfikacyjnych nie mają też zasiadający w nich prokuratorzy. – Nie ma przepisów, które by z tego powodu pozwalały na zmniejszenie zakresu obowiązków. Również sędziowie sądów dyscyplinarnych, których członkiem jestem od 10 lat, także nie mają z tego powodu zmniejszonego zakresu obowiązków. Jednak zarówno z tytułu pełnienia funkcji w sądzie dyscyplinarnym jak i z racji pracy w komisji, jest w końcu dodatkowe wynagrodzenie. Dlatego uważam, iż zmniejszenie obciążenia sędziów aż o 85 proc. jest dużym nieporozumieniem Rozumiałbym, gdyby to było o 15–20 proc., to byłoby racjonalne, bo uczciwa praca w komisjach jest naprawdę dużym obciążeniem – mówi prokurator Michał Gabriel-Węglowski, członek Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury (KKUSiP).
Lex Markiewicz
Oburzeni na tę sytuację sędziowie zaczęli już nazywać te przepisy Lex Markiewicz, od nazwiska przewodniczącego tzw. ustrojowej komisji kodyfikacyjnej, byłego prezesa stowarzyszenia Iustitia. Jest on jednym z kilku zaledwie beneficjentów nowych przepisów. Oprócz niego w KKUSiP sędziami sądów powszechnych są jeszcze Maciej Czajka, Marcin Walasik i Katarzyna Gajda-Roszczynialska. Trzy – Sylwia Jastrzemska, Dorota Trautman oraz Ewa istotny – są członkiniami Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Rodzinnego, a Sławomir Steinborn jest członkiem KKPK. W Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego nie ma ani jednego sędziego sądów powszechnych. Pozostali członkowie komisji są pracownikami akademickimi, prokuratorami, adwokatami, radcami prawnymi.
– Warto zaznaczyć, iż komisje kodyfikacyjne przecież przez prawie dwa lata działały bez potrzeby zmniejszania sędziom pensum. Tym bardziej dziwne, iż ta zmiana jest wprowadzana właśnie teraz, kiedy z uwagi na uwarunkowania polityczne działalność komisji ustrojowej można już traktować czysto naukowo. Trudno uwierzyć, iż przygotowane przez nią projekty ustaw, znajdą finalnie akceptację prezydenta Karola Nawrockiego – zwraca uwagę sędzia Ferek.
– Sądy są chyba jedyną instytucją, w której im ktoś mniej pracuje merytorycznie (orzeka), tym więcej zarabia. Nie wyobrażam sobie w prywatnym przedsiębiorstwie zwolnienia ze świadczenia pracy i to za dodatkowym wynagrodzeniem. Sędziowie są naprawdę wkurzeni, ponieważ te przepisy rozporządzenia stanowią zaprzeczenie idei głoszonych przez sędziów, którzy opracowali plany naprawy sądownictwa. To wizerunkowo wypada naprawdę fatalnie – dodaje sędzia Ferek.
Mało tego, sędziowie wskazują, iż zmiana rozporządzenia powinna raczej dotyczyć obciążenia sędziów wizytatorów, którzy cały czas i to mimo skierowanych do prezesów apeli wiceministra Mazura – mają obciążenie na poziomie 60 proc. mimo iż od wielu miesięcy nie ma konkursów na nowe stanowiska sędziowskie, więc nie ma powodów do zmniejszenia pensum.
– To są zmarnowane moce przerobowe. Pod ich względem przedmiotowe rozporządzenie tego problemu nie dość, iż nie naprawia, ale jeszcze zwiększa jego skalę. Efektem odciążenia wybranych sędziów od orzekania jest to, iż albo sprawy leżą, albo przeciążeni pracą są inni sędziowie. Nic w przyrodzie nie ginie – mówi Maciej Ferek.
MS tłumaczy
– Zmiana nie wpłynie na organizację pracy w sądach i na obciążenie sędziów w całym wymiarze sprawiedliwości, w danym okręgu czy apelacji nie będzie odczuwalna. Dotyczy ona bardzo niewielkiej liczby (grupy) sędziów, od kilku do kilkunastu w skali kraju. Z kolei zakres i przedmiot obowiązków osób pracujących w komisjach kodyfikacyjnych był uzasadnieniem dla wprowadzonej zmiany – odpowiada Ministerstwo Sprawiedliwości.
Krystian Markiewicz
przewodniczący Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury
Chodzi o zapewnienie możliwości projektowania najważniejszych aktów prawnych nie po nocach i w weekendy, ale w warunkach, które umożliwią tworzenie dobrych, mądrych i skutecznych przepisów. jeżeli jest oczekiwanie wypracowania kompleksowych rozwiązań, to ich wypracowanie wymaga czasu. Czy w takim wypadku sędziowie mają znosić wokandy, żeby móc się temu poświęcić i przyjeżdżać na posiedzenia zespołów i komisji? Alternatywą jest, iż istotnie wydłużamy czas przygotowania całościowych i fundamentalnych projektów. Podkreślmy, chodzi o projekty przywracające praworządność i zapewniające stabilne funkcjonowanie państwa. Koszty, które już państwo polskie poniosło są liczone w miliardach złotych, a sumy te narastają. Nie uważam, byśmy mieli zbyt dużo czasu. To nieprawda, iż komisja bazuje w dużej mierze na społecznych projektach przygotowanych przed jej powołaniem. Tak może powiedzieć ktoś, kto nie ma pojęcia o legislacji. Można porównać projekty ustaw o przywracaniu praworządności (każdy to ponad 80 stron tekstu) z projektem społecznym, podobnie jest odnośnie opracowywanych projektów ustaw o prokuraturze i Sądzie Najwyższym. Zapewniam, iż nasza praca nie sprowadza się do pracy kopistów. Ja wniosłem o to, by zmniejszono mi referat w mniejszym stopniu, niż to wynika z przepisów, czyli o ograniczenie tego przywileju. To nie obowiązek, a możliwość. Liczę na odpowiedzialność tych kilkorga sędziów, którzy są w komisjach, by dostosowali orzekanie w swoich macierzystych sądach, adekwatnie do wyzwań, jakie wynikają z pracy w komisjach kodyfikacyjnych i obciążeń w sądach. Zwłaszcza, iż i tak głównie chodzi o sędziów funkcyjnych, którzy i tak mają już z tej racji zmniejszone pensum. Każdy więc powinien sam określić, w jakim stopniu jest zaangażowany w pracę i odpowiednio wypoziomować wysokość pensum. jeżeli chodzi o sędziów będących członkami zespołów programowych, to ich sytuacja wymaga uregulowania, tak by ich praca była w jakiejś mierze wynagradzana, np. w formie diet za posiedzenia, wynagrodzenia za przygotowane projekty. Znam doskonale tę sytuację, bo sam jestem w zespole ds. opracowania nowego kodeksu postępowania cywilnego, a przed laty również w takich zespołach pracowałem. Jednakże trzeba rozróżnić sytuację członków komisji kodyfikacyjnej, których obowiązki są wprost określone w rozporządzeniu Prezesa Rady Ministrów i mają charakter stały, od przypadku, w którym ktoś okazjonalnie wykonuje jakieś czynności. To wszystko jest do uregulowania, choć moim zdaniem nie na poziomie rozporządzenia premiera, ale docelowo na poziomie ustawy o komisjach kodyfikacyjnych, która również wzmocniłaby status projektów komisyjnych względem pozostałych.