Po wielu tygodniach napięć, protestów i bezowocnych negocjacji, związki zawodowe i pracodawcy w sektorze publicznym w Niemczech doszli do porozumienia. Dotyczy ono płac i warunków pracy dla milionów zatrudnionych w gminach oraz administracji federalnej. Teoretycznie – sukces. W praktyce – żadna ze stron nie jest usatysfakcjonowana.
Gminy mówią: nie stać nas na to
Najostrzej zareagowały władze lokalne. W Saksonii, gdzie finanse wielu gmin są napięte, zareagowały władze lokalne.
-„To nas przerasta” – powiedział wprost lokalny przedstawiciel CDU Ralf Hänsel.
Gminy w jego regionie, i nie tylko, zmagają się z deficytem finansowym. Choć zrzeszenie pracodawców komunalnych w Saksonii głosowało przeciw porozumieniu, nie ma wyboru – trzeba wprowadzić je w życie.
Związki zawodowe: samorządy są niedofinansowane
Podobną ocenę sytuacji ma przewodniczący związku Ver.di, Frank Werneke. Jego zdaniem gminy „krwawią”, bo państwo systemowo ich nie dofinansowuje. A to właśnie one poniosą największy koszt porozumienia – w końcu zatrudniają około 2,6 miliona pracowników, czyli znacznie więcej niż administracja federalna.
Według szacunków, dla samorządów oznacza to dodatkowy wydatek ponad 10 miliardów euro w ciągu 27 miesięcy obowiązywania układu. Dla rządu federalnego koszt wyniesie około 1,94 miliarda euro. A te liczby mogą jeszcze wzrosnąć, jeżeli ustalenia zostaną rozszerzone na urzędników, co jest wysoce prawdopodobne.
Co dokładnie przewiduje nowy układ?
Nowe porozumienie przewiduje przede wszystkim wzrost wynagrodzeń oraz poprawę warunków pracy dla zatrudnionych w sektorze publicznym. Podwyżki mają zostać wprowadzone w dwóch etapach. Pierwszy z nich zacznie obowiązywać od 1 kwietnia 2025 roku – wtedy pensje wzrosną o 3 procent, jednak przynajmniej 110 euro miesięcznie. Drugi etap zaplanowano na 1 maja 2026 roku, wtedy płace zwiększą się o kolejne 2,8 procent. Znacząco wzrosną także dodatki za pracę w trybie zmianowym.
Według szacunków Ver.di, nowe stawki przełożą się na realne wzrosty wynagrodzeń, przykładowo: wychowawcy w przedszkolach mogą liczyć na około 230 euro więcej miesięcznie. Pracownicy odpowiedzialni za wywóz śmieci na około 200 euro więcej. To jednak wciąż mniej, niż początkowo zakładały żądania związków zawodowych, które domagały się podwyżek o 8 procent lub minimum 350 euro miesięcznie.
Mimo to, wynegocjowane zmiany oznaczają zauważalną poprawę finansową – zwłaszcza dla pracowników na niższych stanowiskach lub w mniej opłacanych branżach sektora publicznego.
Elastyczność zamiast twardych godzin
W porozumieniu znalazło się kilka zapisów o elastycznym czasie pracy. Część podwyższonej „trzynastki” będzie można wymienić na dodatkowe dni wolne – maksymalnie trzy w roku. Zastrzeżenie – ten przywilej nie dotyczy szpitali komunalnych, gdzie trudniej o zastępstwa.
Od 2027 roku wszyscy zyskają dodatkowy dzień urlopu.
Z kolei od 2026 roku zatrudnieni będą mogli dobrowolnie zwiększyć swój tygodniowy wymiar pracy do 42 godzin, na czas określony. Za każdą dodatkową godzinę przewidziana jest wyższa stawka. Taka możliwość budziła obawy związkowców, którzy bali się, iż osoby niechętne do wydłużenia pracy będą dyskryminowane. Ostatecznie udało się wynegocjować jasny zapis: nikt nie może być zmuszany do dłuższej pracy.
Co dalej?
Nowy układ zbiorowy ma obowiązywać przez 27 miesięcy, z mocą wsteczną od 1 stycznia 2025 roku, czyli do końca marca 2027 roku. Ale jeszcze nie wszystko przesądzone. Związek Ver.di organizuje teraz głosowanie wśród swoich członków. Ostateczna decyzja zapadnie w maju.
Jeśli układ wejdzie w życie, w sektorze publicznym zapanuje względny spokój, przynajmniej tymczasowo. Jednak nie wszyscy są objęci tym porozumieniem. Pracownicy transportu miejskiego w Berlinie, w tym kierowcy autobusów i metra, wciąż mają własny układ i mogą wrócić do strajków. Pod koniec roku rozpoczną się także rozmowy płacowe dla pracowników administracji landów, czyli miedzy innymi nauczycieli. Tam również może dojść do protestów.
„Trudne czasy, trudne decyzje”
– „Rząd „dotarł do granic swoich możliwości finansowych” – ministra spraw wewnętrznych NIemiec, Nancy Faeser.
Szef związku zawodowego Ver.di nie ukrywa, iż liczył na więcej, ale, jak sam powiedział, „czasy są trudne”.
-„Więcej po prostu się nie dało” – podsumowała szefowa Związku Pracodawców Komunalnych, Karin Welge.
Foto: verdi.de