Czerwiec 2025 przyniósł opóźnienia w portach na całym świecie. W niektórych przypadkach czas oczekiwania na rozładunek wydłużył się choćby trzykrotnie. W odpowiedzi porty przyspieszyły inwestycje w automatyzację i rozwiązania oparte na sztucznej inteligencji, by przywrócić płynność dostaw.
W czerwcu aż 96% największych portów kontenerowych na świecie zmagało się z poważnymi zakłóceniami. Najtrudniejsza sytuacja panowała w Europie Północnej, gdzie takie porty jak Rotterdam, Hamburg czy Antwerpia odnotowały największe przeciążenie od czasów pandemii. Średni czas oczekiwania statków w głównych węzłach logistycznych – m.in. w Singapurze, Kapsztadzie czy Ningbo-Zhoushan – przekroczył 10 dni.
Na kryzys złożyło się wiele czynników: strajki pracowników, zła pogoda, ograniczona przepustowość infrastruktury oraz nieustabilizowane łańcuchy dostaw. Jednocześnie narastające napięcia geopolityczne – zwłaszcza między Iranem a Izraelem – zwiększyły ryzyko w newralgicznych szlakach żeglugowych, takich jak Cieśnina Ormuz. Dochodzi tam do zakłóceń sygnału GPS, co stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa nawigacji.
Dodatkowo trwająca niepewność handlowa między USA a Chinami, choć częściowo zażegnana wstępnym porozumieniem, przez cały czas budzi niepokój co do przyszłych taryf i dostępności komponentów technologicznych.
Szybsza cyfryzacja portów
W obliczu tych wyzwań branża morska mocno przyspieszyła wdrażanie nowoczesnych technologii. Port Rijeka w Chorwacji wprowadził cyfrowy system obsługi ciężarówek, który działa przez aplikację mobilną i skraca czas wjazdu. W Wielkiej Brytanii z kolei – w strefie Thames Freeport – uruchomiono jedną z największych prywatnych sieci 5G w Europie, wspieraną przez Verizon i Nokię.
Także Maersk zaprezentował nowe rozwiązanie oparte na sztucznej inteligencji – Trade & Tariff Studio. To platforma, która automatyzuje zarządzanie taryfami celnymi i zapewnia aktualne dane w czasie rzeczywistym. System ma zostać wdrożony globalnie już w sierpniu.
fot. ilustracyjne, envato.elements