– Co do zasady, pomoc państwa – choćby w tak szlachetnym opakowaniu jak Krajowy Plan Odbudowy – jest mechanizmem osłabiającym obywatelską samodzielność, gospodarność i odporność kraju na ewentualne wstrząsy. Pieniądze z KPO nie spadają z nieba – to środki pożyczone od rynków kapitałowych, głównie amerykańskich banków, w imieniu państw członkowskich Unii. Spłacane będą ratami przez poszczególne kraje. Polska zobowiązała się do kwoty 59,8 mld euro, z czego 25,3 mld to granty (w praktyce odroczone pożyczki), a 34,5 mld to preferencyjne kredyty – mówił Tomasz Wróblewski w rozmowie z Igorem Janke na kanale Układ Otwarty. – Spłaty rozpoczną się w 2028 roku i potrwają do 2058 roku. To wszystko zostało już podpisane i ratyfikowane. Źródłem spłat mogą być wyłącznie podatki – także nowe, nakładane przez Unię. Mówimy m.in. o podatku od recyklingu plastiku czy odpadów elektronicznych. To szczególnie ryzykowne dla Polski, bo jesteśmy jednym z największych producentów AGD i elektroniki w Europie. Duża część naszych towarów trafia na unijny rynek, a polskie firmy nie zawsze będą w stanie udowodnić, iż przeprowadziły recykling. W efekcie zapłacą dodatkowy podatek. Im więcej będziemy eksportować, tym większe obciążenia poniesiemy. Dochodzi do tego perspektywa innych danin. Ursula von der Leyen proponowała podatek od firm z obrotami powyżej 100 mld euro. W Polsce – poza siecią Dino – obciążyłoby to przede wszystkim spółki Skarbu Państwa. Kolejnym obciążeniem może być także podatek powiązany z systemem ETS, którego przyszłość przez cały czas stoi pod znakiem zapytania – dodaje.
Cała rozmowa dostępna jest TUTAJ.