Jak przekazuje agencja Reuters, na rynku żeglugowym coraz częściej słychać pytania o to, kiedy statki wrócą na najkrótszą trasę – przez Kanał Sueski. Odpowiedź wciąż jest taka sama: „jeszcze nie teraz”. Armatorzy mówią jednogłośnie – bezpieczeństwo przede wszystkim. Powrót, jeżeli nastąpi, będzie powolny i dobrze przygotowany.
Ostrożność, nie pośpiech
Rolf Habben Jansen, prezes Hapag-Lloyd, podczas rozmowy online z klientami nie pozostawił złudzeń.
– „Nie ustalono jeszcze daty (wznowienia), a kiedy nadejdzie, będzie to proces stopniowy” – powiedział Jansen.
Podkreślał przy tym,, iż branża musi mieć pewność, iż na Morzu Czerwonym jest już bezpiecznie.
Od listopada 2023 roku światowa żegluga omija Kanał Sueski i obiera trasę wokół Afryki. To efekt ataków jemeńskich bojowników Huti na statki handlowe. Ich działania miały być wyrazem wsparcia dla Palestyńczyków w czasie wojny Izraela w Gazie. Jednak skutki dla światowego transportu okazały się ogromne: dłuższe trasy, wyższe koszty paliwa i opóźnienia w dostawach.
Droga przez Afrykę kosztuje
Dziś, niemal wszyscy armatorzy korzystają z dłuższej i bardziej wymagającej trasy wokół Afryki. Z tego względu, koszty transportu wzrosły, a statki muszą pokonywać tysiące dodatkowych kilometrów. Mimo to firmy wolą płacić więcej niż narażać całe statki – z załogami i ładunkami – na niebezpieczeństwo.
Wynegocjowane w październiku porozumienie o zawieszeniu broni między Izraelem a Hamasem, nie daje jeszcze gwarancji stabilizacji. Hapag-Lloyd i Maersk – giganci transportu kontenerowego – wyrażają jasno, iż zanim podejmą decyzję o powrocie do Suezu, muszą zobaczyć realne zmiany w kwestii bezpieczeństwa.
Logistyka potrzebuje czasu
Prezes Hapag-Lloyd zapowiedział, iż jeżeli kanał znów stanie się bezpieczny, branża będzie potrzebowała między 60 a 90 dni, by przestawić całą siatkę połączeń.
To czas, który będzie potrzebny, żeby wszystko przebiegało płynnie: bez chaosu czy opóźnień w portach. Decyzja o zmianie kursu wcale nie jest prosta. Każda linia żeglugowa to skomplikowany układ połączonych naczyń: od portów, przez firmy przeładunkowe, po klientów czekających na towar w Europie i Azji.
– „Poinformujemy o tym, jak tylko będziemy mieli jakieś wiadomości na ten temat” – zapewnił Jensen.
Poprawa punktualności
Hapag-Lloyd i Maersk ogłosiły w lutym tego roku utworzenie wspólnej sieci połączeń o nazwie Gemini. Ta, ma za zadanie zmniejszyć koszty i poprawić punktualność rejsów, które w ostatnich latach często były pełne niespodziewanych opóźnień.
– „Mamy plan, aby w ciągu najbliższych 12-18 miesięcy znacznie obniżyć koszty” – przekazał Jensen, podkreślając, iż kooperacja w ramach sieci Gemini ma przynieść firmie dodatkowe korzyści.
To szczególnie ważne teraz, gdy rynek przeżywa okres dużych wahań. W październiku popyt spadł, a eksport z Chin wyraźnie osłabł. Jednak kolejne tygodnie przyniosły oznaki poprawy.
– „Kiedy patrzę na ostatnie cztery tygodnie, widzę, iż liczba rezerwacji była naprawdę wysoka” – przyznał prezes Hapag-Lloyd, wskazując na wyraźne odbicie w listopadzie.
Kiedy powrót do normalności?
To pytanie zadają dziś przewoźnicy, importerzy, eksporterzy i wszyscy, których działalność zależy od płynnego transportu kontenerowego. Jednak odpowiedz wciąż nie jest znana. Dopóki Morze Czerwone nie będzie naprawdę bezpieczne, Kanał Sueski – mimo swojego ogromnego znaczenia – pozostanie nieodwiedzaną arterią światowego handlu.
Na razie pozostaje jedynie cierpliwie czekać i obserwować sygnały z regionu. Bo od tego, kiedy statki wrócą na skrócony szlak, zależy tempo globalnych dostaw i koszty towarów na całym świecie.
Fot. Hapag-Lloyd AG

7 godzin temu