Zgodnie z art. 113 ust. 1 ustawy z 11.3.2004 r. o podatku od towarów i usług (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 361; dalej: VATU) zwalnia się od podatku sprzedaż dokonywaną przez podatników, u których wartość sprzedaży nie przekroczyła łącznie w poprzednim roku podatkowym kwoty 200 000 zł. Podatnicy osiągający obrót w wysokości 200 000 zł rocznie mogą korzystać ze zwolnienia z VAT ze wszelkimi tego konsekwencjami. Ale nie wszyscy – zgodnie z art. 113 ust. 13 pkt 2 VATU ze zwolnienia nie mogą korzystać podmioty świadczący usługi prawnicze oraz w zakresie doradztwa (z wyjątkiem doradztwa rolniczego związanego z uprawą i hodowlą roślin oraz chowem i hodowlą zwierząt, a także związanego ze sporządzaniem planu zagospodarowania i modernizacji gospodarstwa rolnego). Wniosek z tego taki, iż prawnik czy doradca powinien zarejestrować się jako podatnik VAT czynny od samego początku prowadzenia przez siebie działalności gospodarczej oraz musi doliczać VAT do ceny świadczonych przez siebie usług.
Czy to dobrze? Odpowiedzi na tak postawione pytanie poszukuje zespół deregulacyjny. Pojawił się już postulat rezygnacji z tego obostrzenia tak, aby każdy prawnik i każdy doradca mógł nie rozliczać VAT do momentu osiągania obrotu nie wyższego niż 200 000 zł rocznie.
Kto zyska i czy na pewno?
Z jednej strony propozycja ma zalety. Opodatkowanie VAT usług doradczych i prawnych podnosi ich koszt przede wszystkim dla konsumentów, ale i dla drobnych przedsiębiorców (zwolnionych z VAT podmiotowo) lub tych, którzy nie odliczają VAT z innych względów (np. z uwagi na zwolnienia podmiotowe albo na działalność mieszaną). Można więc przyjąć, iż zwolnienie z VAT takich usług poszerzy ich dostępność.
Cui bono? Z ewentualnej zmiany skorzysta zatem np. pan Tomasz – pracownik budowlany, który rozwodzi się z żoną i korzysta ze wsparcia profesjonalnego pełnomocnika procesowego. Zyska też gmina wiejska, która korzysta z obsługi podatkowej lokalnego doradcy podatkowego. Beneficjentem może być też bank, który współpracuje z utalentowanym doradcą w zakresie public relations, prowadzącym działalność jednoosobową. Pomysłodawcy wskazują, iż rozwiązanie uprości dostęp do profesjonalnej obsługi prawnej, zwiększy konkurencyjność tego rynku, ale też odformalizuje i obniży koszty prowadzenia takich form aktywności (można np. zrezygnować z księgowości). I to wszystko może być prawda.
Ale skorzystać może też prawnik lub doradca. Niższe o VAT ceny mogą przełożyć się, rzecz jasna, na popyt na usługi, a jeżeli nie, przykładowy prawnik może też korzystać ze zwolnienia, ale nie zmieniać cen, przechodząc płynnie z ceny brutto na netto. To wynagrodzenie wyższe o 23% i to też może być perspektywa kusząca. Ale niestety nie uda się w tym przypadku osiągnąć zamierzonego przez deregulatorów pozytywnego efektu społecznego. Bo jednak doradca czy prawnik może sobie w ten sposób chcieć zrekompensować pewnego rodzaju niedogodności związane z byciem podatnikiem VAT zwolnionym (przede wszystkim w zakresie braku prawa do odliczenia podatku naliczonego od ponoszonych wydatków). I tak oto idealne, wydawać by się mogło, założenia mogą jednak się nie zrealizować. Tym bardziej, iż jak to zwykle przy VAT bywa, musimy też mieć na uwadze przepisy unijne i przeanalizować, czy rezygnacja z wyłączenia ze zwolnienia nie narusza aby przepisów dyrektywy Rady 2006/112/WE z 28.11.2006 r. w sprawie wspólnego systemu podatku od wartości dodanej (Dz.Urz. UE L z 2006 r. Nr 347, s. 1; dalej: VATDyr). Ponad wszystko jednak korzystanie ze zwolnienia z art. 113 ust. 1 VATU jest dobrowolne. Prawnicy i doradcy mogą więc i tak zdecydować się na opodatkowanie swoich usług (chociażby po to aby odliczać VAT). A wtedy cel deregulatorów zrealizuje się co najwyżej w części.
Komentarz
Co nie dziwne, do pomysłu niezbyt entuzjastycznie podchodzi resort finansów. Realizacja propozycji wywołałaby obawę o negatywny skutek dla finansów publicznych, osłabienie wpływów do budżetu państwa i finansowania wielu usług publicznych. Mamy tu więc „wet za wet”, jeżeli chodzi o skutki społeczne. Deregulator chce zwiększyć konkurencyjność i ułatwić życie obywatelom, z kolei fiskus… też chce, bo potrzebuje środków na służbę zdrowia czy edukację. Cała ta szermierka na wartości jest bardzo urocza.
Musimy jednak pamiętać, iż ewentualna możliwość zwolnienia nie będzie dotyczyć wszystkich prawników czy doradców, a tylko tych, których obrót nie przekracza 200 000 zł rocznie (chyba iż ów próg wzrośnie, co też jest postulowane). Kancelarie czy firmy doradcze o wyższym obrocie i tak będą przez cały czas opodatkowane. Zwolnienie „premiować” będzie więc podmioty małe, freelancerów i w sposób automatyczny przypisze tę grupę właśnie do klienteli nieodliczającej VAT. Czy to dobrze? Przydałyby się jakieś badania w tym zakresie, wnioski mogłyby być ciekawe. Zwolnienie usług z art. 113 ust. 13 pkt 2 VATU może też skłaniać do szerszego korzystania z rozliczeń w oparciu o model B2B (doradztwo jest rozwiązaniem stosunkowo łatwym do zaimplementowania w takich właśnie formułach).
Ale to wciąż nie wszystko. Omawiane przepisy nie odnoszą się tylko do prawników albo doradców podatkowych. Ale de facto do wszystkich, którzy „doradzają”. A doradztwo jest udzieleniem fachowych zaleceń, porad, np. ekonomicznych czy finansowych. Doradca zaś to ten, kto doradza, czyli udziela porady, wskazuje sposób postępowania w jakiejś sprawie. Nie każdy „doradca z nazwy” w praktyce doradza. Dyrektor KIS w interpretacji indywidualnej z 21.7.2020 r., 0114-KDIP1-3.4012.321.2020.2.KP, Legalis, uznał przykładowo, iż samo tylko prowadzenie profili w mediach społecznościowych, marketing w Internecie czy szkolenia z tej tematyki nie obejmują jako takie „doradztwa”. choćby jeżeli podatnik samozwańczo mianuje siebie doradcą od tych spraw. W efekcie, o ile nie przekroczy on wartości sprzedaży 200 000 zł, będzie mógł korzystać ze zwolnienia podmiotowego. Beneficjentami propozycji deregulacyjnej będą więc także wszelkiej maści ”doradcy”, którzy zyskają nieco więcej pewności prawnej, jeżeli chodzi o to, czy muszą płacić VAT, czy jednak nie muszą.
Podsumowując, nie jest to wszystko takie proste i oczywiste. Ale sam fakt podniesienia postulatu jest dobry o tyle, iż prowokuje do przemyśleń i dyskusji. A co będzie? Czas pokaże. O czym w niniejszym opracowaniu pisał pozbawiony profetycznych zdolności… doradca podatkowy.