"Rejestr ciąż" stał się faktem! Znane są szczegóły rozporządzenia. "Prokurator po poronieniu?"

2 lat temu

Minister Adam Niedzielski podpisał kontrowersyjne rozporządzenie. Zgodnie z jego zapisami państwo będzie gromadzić informacja o ciąży pacjentek i przechowywać je w specjalnym systemie. Największe zastrzeżenia budzi pytanie, kto dokładnie będzie miał dostęp do tych danych i w jakich celach będą one wykorzystywane. Resort zdrowia uspokaja, ale przeciwnicy tego rozwiązania ostrzegają. Ich zdaniem “rejestr ciąż” może stać się kolejną formą restrykcji i kontroli nad kobietami. Co dokładnie zostało zawarte w dokumencie?

“Rejestr ciąż” wchodzi w życie. Co wynika z rozporządzenia?

Chociaż jeszcze niedawno minister Niedzielski twierdził, iż jego resort nie planuje wprowadzenia podobnych rozwiązań, to jednak tzw. “rejestr ciąż”, o którym głośno było kilka tygodni temu, właśnie wszedł w życie. Jak wynika z podpisanego rozporządzenia, już niedługo do Systemu Informacji Medycznej będą trafiać dane o alergiach, implantach, grupie krwi, informacja o rozpoczęciu i zakończeniu hospitalizacji, kod ICF w zakresie rehabilitacji leczniczej i informacja o ciąży. Minister przekonuje, iż nowe przepisy mają na celu wyłącznie usprawnienie pracy personelu medycznego i zapewnienie dodatkowego bezpieczeństwa pacjentom (np. ze względu na to, iż kobiety w ciąży nie mogą być poddawane wszystkim badaniom).

Mimo zapewnień ze strony przedstawicieli resortu, to jednak nowe rozwiązania w połączeniu z tak restrykcyjnym zakazem aborcji budzi pewne obawy, zwłaszcza wśród kobiet.

Rządzący od lat ograniczają Polkom prawa, pokazują, iż bezpieczeństwo kobiet nie ma dla nich najmniejszego znaczenia. To kolejna restrykcja, przymus i kontrola, które przyłożą się do niepokojącej statystyki urodzeń. Rok po wyroku TK Polki przestały rodzić. Liczba urodzeń spadła w czasie ostatnich 12 miesięcy i jest najniższa od drugiej wojny światowej.

Monika Wielichowska (KO) w rozmowie z „Wprost”

Najwięcej pytań i wątpliwości dotyczy faktu, kto dokładnie będzie miał dostęp do tych danych i czy rzeczywiście będą one wykorzystywane wyłącznie w celach medycznych. Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, iż zarejestrowanie informacji o ciąży pacjentki będzie ułatwiać pracę lekarzom, którzy dobiorą odpowiedni rodzaj terapii i leków, dopasowanych do jej stanu. Nowe przepisy resort argumentuje pomysłem wprowadzenia na terenie UE Karty Pacjenta, która ma zawierać historię leczenia i podstawowe dane o pacjencie, a jej wdrożenie ma być “obligatoryjne dla wszystkich państw Wspólnoty”. W większości państw europejskich nie obowiązuje jednak tak restrykcyjne prawo dotyczące przerywania ciąży.

To w swoich zaleceniach podkreśla również Komisja Europejska. Dostęp do danych raportowanych będzie miał wyłącznie lekarz prowadzący, a na życzenie pacjenta/pacjentki każdy inny medyk, z którego usług zechce dana osoba skorzystać.

Minister zdrowia Adam Niedzielski

Zgodnie z rozporządzeniem na razie raportowanie tych informacji ma być dobrowolne, ale od 1 października stanie się obowiązkowe.

“Powodów do strachu właśnie przybyło”

Przeciwnicy nowego rozwiązania, politycy opozycji oraz środowiska walczące o prawa kobiet obawiają się, iż raportowanie informacji o ciąży pacjentki, tzw. “rejestr ciąż”, stanie się kolejnym narzędziem kontroli. Chociaż przedstawiciele partii rządzącej zapewniają, ze na pierwszym miejscu stawiają bezpieczeństwo Polek, to w obliczu wcześniejszych zmian w prawie, takie deklaracje mogą budzić wątpliwości. Nie brak komentarzy, iż najnowszy pomysł tylko jeszcze bardziej zniechęci kobiety do starania się o dzieci.

Polki już dziś nie zachodzą w ciążę z obawy przed przymusem porodu w każdej sytuacji. Powodów do strachu właśnie przybyło. Rejestr ciąż w kraju z niemal całkowitym zakazem aborcji przeraża.

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica)

Jeszcze większy niepokój pojawia się, gdy sprawdzimy, kto dokładnie może mieć wgląd w gromadzone informacje. Jak twierdzi dr Kami Stępniak, prawnik i konstytucjonalista, minister Niedzielski w swoim komunikacie “nie wykluczył dostępu do danych zawartych w systemie przez prokuraturę i sądy na określonych przepisach“. W praktyce może to oznaczać, iż prokurator za zgodą sądu będzie mógł sprawdzić, czy dana kobieta była w ciąży czy nie.

Taki rejestr może być wykorzystany jako narzędzie represji w stosunku do wszystkich kobiet w ciąży, w szczególności tych, które ciążę tę mogą chcieć usunąć.

Kami Stępniak, dr nauk prawnych, konstytucjonalista

Jak rzeczywiście będą w przyszłości wykorzystywane zebrane dane okaże się w najbliższej przyszłości. Biorąc jednak pod uwagę stosunek obecnego rządu do ciąży i aborcji, trudno dziwić się pojawiającym się obawom.

Wydawało mi się, iż proza Orwella, w tym “Rok 1984”, to jest fantazja literacka, która nigdy się nie zdarzy. Nie wiem, czy ma się zgadzać liczba ciąż z liczbą porodów, żeby wykrywać aborcje czy poronienia, nie wiem w czyich chorych umysłach legną się takie idiotyczne pomysły

marszałek Senatu, Tomasz Grodzki

Sprawdź też:

    Idź do oryginalnego materiału