Rząd obiecywał przewidywalność podatków. Po raz kolejny łamie tę zasadę

2 godzin temu
Zdjęcie: Polsat News


Ministerstwo Finansów zapowiedziało skokową podwyżkę CIT dla banków od 2026 roku. Zastrzeżenia budzi tryb wprowadzenia tak dużej zmiany, który jest złamaniem obietnicy z umowy koalicyjnej. - Podniesienie stawki CIT dla banków niemal o połowę to radykalna podwyżka i sposób jej wprowadzania jest sprzeczny z zapowiedziami rządu i z zasadą, którą sam sobie dobrowolnie narzucił. Tego rodzaju praktyki podważają zaufanie do systemu podatkowego - wytykają doradcy podatkowi i wskazują, iż to kolejny przypadek łamania przez obecny rząd własnej obietnicy.


W czwartek po południu Ministerstwo Finansów poinformowało, iż pracuje nad podwyżką stawki CIT dla banków i to już od przyszłego roku. CIT dla banków od 2026 roku ma wzrosnąć z 19 proc. do 30 proc., w roku 2027 będzie to 26 proc., a w kolejnych latach będzie to 23 proc. Projekt ustawy został wpisany do wykazu prac Rady Ministrów.
Jak się można było spodziewać w piątek wyceny giełdowe banków spadały na łeb na szyję i największe traciły blisko 10 proc. Ministerstwo Finansów szacuje, iż planowana podwyżka ma zwiększyć wpływy z podatku CIT w roku 2026 o ok. 6,5 mld zł. Łącznie w okresie 10 lat proponowane rozwiązania mają przynieść budżetowi ponad 20 mld zł.Reklama


Jednak zastrzeżenia budzi tryb wprowadzenia tak dużej zmiany, który jest złamaniem umowy koalicyjnej.
- Podniesienie stawki CIT dla banków niemal o połowę to jest duża zmiana, która ma znaczące konsekwencje. Dotyczy planowania finansowego, tego, ile dywidendy mogą potencjalnie otrzymać akcjonariusze, ma wpływ na kapitały banków. Jednak mnie zapowiedź Ministerstwa Finansów niepokoi dlatego, iż nie jest to jednostkowy przypadek, i nie mamy do czynienia z jednostkową sytuacją, która uzasadniałaby nadzwyczajne procedowanie tak znacznej podwyżki podatku. Taki sposób wprowadzania dużych zmian podatkowych to jest już utarta praktyka tego rządu. Wprawdzie koalicja rządząca zadeklarowała stosowanie sześciomiesięcznego vacatio legis w podatkach, ale to pozostaje martwą deklaracją - mówi Interii Piotr Leonarski, adwokat i doradca podatkowy.


Wyższy CIT dla banków. Będzie ustawa z krótkim vacatio legis


"Podatkowcy" podkreślają, iż w ten sposób rząd po raz kolejny łamie zasadę, którą sam chciał wprowadzić.
- Rząd obiecywał podatnikom minimum półroczne vacatio legis, które miało zapewnić stabilność i przewidywalność systemu podatkowego. Tymczasem dziś widzimy zupełnie inną praktykę - pod koniec roku zapowiadane są ogromne zmiany, które mają wejść w życie już od przyszłego roku. To nie jest kosmetyczna korekta - to radykalna podwyżka, która ma przynieść budżetowi dodatkowe miliardy złotych. Problem polega na tym, iż tak poważna zmiana, wprowadzana w ekspresowym tempie, nie daje instytucjom finansowym realnego czasu w dostosowanie strategii, polityki dywidendowej czy planów inwestycyjnych - zwraca uwagę Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy inFakt.
Jak zaznacza, tego rodzaju praktyki podważają zaufanie do systemu podatkowego. - Deklaracje polityczne były jasne - sześć miesięcy bufora na przygotowanie się do nowych obciążeń. Rzeczywistość pokazuje jednak, iż w imię doraźnych potrzeb budżetowych rząd gotów jest tę zasadę pominąć. To tworzy poczucie niepewności, utrudnia planowanie i destabilizuje warunki prowadzenia biznesu - argumentuje Juszczyk.


Przypomnijmy, iż w umowie koalicyjnej znalazła się deklaracja jak najszybszego doprowadzenia do powrotu przewidywalności w systemie podatkowym. "Strony koalicji zgodnie przyznają, iż stabilny, przyjazny i sprawiedliwy system podatkowy to warunek niezbędny dla zwiększenia stopy inwestycji w gospodarce. W tym celu strony koalicji wprowadzą w szczególności zasadę minimum sześciomiesięcznego vacatio legis dla zmian w prawie podatkowym." - zapisano w dokumencie.


Rząd obiecywał przewidywalność podatków. Po raz kolejny łamie tę zasadę


- Próbowałem znaleźć projekt podatkowy z tej kadencji, który miałby rzeczywiście sześciomiesięczne vacatio legis i nie znalazłem żadnego. Przy innych dużych zmianach, jak akcyza na papierosy czy opodatkowanie fundacji rodzinnych, nie stosuje się takiego okresu przejściowego. Mam zastrzeżenia nie dlatego, iż istnieje jakiś dogmat, którego należałoby przestrzegać, ale właśnie dlatego, iż jest to sprzeczne z zapowiedziami rządu i z zasadą, którą sam sobie dobrowolnie narzucił w umowie koalicyjnej. Wiem, iż to nie jest dokument wiążący, ale kreuje oczekiwania na rynku. Chyba nikt nie ma wątpliwości, iż przy tak istotnych zmianach standardem powinno być dłuższe vacatio legis niż jeden miesiąc. Osobiście wolałbym nawet, żeby to było trzy miesiące, ale realne, a nie deklarowane i nieprzestrzegane - mówi w rozmowie z Interią Biznes Piotr Leonarski.
Jak zaznacza, sam brak sześciomiesięcznego vacatio legis nie czyni prawdopodobnie ustawy niekonstytucyjną, bo nie ma takiego obowiązku. - Tu chodzi o standard budowania zaufania na rynku. To podstawowy problem polskiego systemu podatkowego — brak przewidywalności. Dłuższe vacatio legis byłoby odpowiedzią na ten problem. Im bardziej przewidywalne stają się reguły gry, tym gospodarka się lepiej rozwija i łatwiej działać w jej ramach bez konieczności "kombinowania". Rozumiem, iż są potrzeby budżetowe, iż trzeba gwałtownie reagować na deficyt, nie uderzając bezpośrednio w wyborców. Jednak to rząd sam sobie narzucił ten "kaganiec" w postaci zadeklarowanego dłuższego vacatio legis — nikt go do tego nie zmuszał - dodaje Leonarski.


Ustawa o trybie wprowadzania podatków zamrożona


Koalicyjna deklaracja wydłużenia vacatio legis przekształciła się choćby w projekt ustawy, ale prace nad nią zostały przerwane.
- Warto przypomnieć, iż w procesie legislacyjnym znajduje się projekt, który zakłada wprowadzenie zasady sześciomiesięcznego vacatio legis dla zmian niekorzystnych, takich jak np. podwyższenie stawki CIT. Problem w tym, iż nie istnieje zamknięty katalog przepisów uznawanych za "niekorzystne". Oznacza to elastyczne podejście, które wymusza każdorazową ocenę skutków projektowanych regulacji. I właśnie tu pojawia się pierwszy haczyk - od tej zasady można odstąpić, jeżeli zajdzie "ważny interes publiczny". To pojęcie nieostre, pozostawiające szerokie pole do interpretacji i stwarzające furtkę do obchodzenia 6-miesięcznego vacatio legis. Innymi słowy, choćby gdyby przepisy były już uchwalone, rząd zawsze mógłby uznać, iż podniesienie stawki CIT leży w "ważnym interesie publicznym" i wprowadzić zmiany niemal natychmiast - mówi Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy inFakt.
Monika Krześniak-Sajewicz
Idź do oryginalnego materiału