W Polsce trwa swoista "ofensywa podatkowa" - propozycje w zakresie podatków mają zarówno rząd Donalda Tuska, jak i prezydent Karol Nawrocki. Choć założenia i intencje są rozbieżne, w obu przypadkach budzą one emocje.
Reklama
Rząd szuka dodatkowych wpływów do budżetu - stąd m.in. plany podniesienia w przyszłym roku podatku CIT dla sektora bankowego, wyższej akcyzy na alkohol i wyroby tytoniowe czy podwyżki opłaty cukrowej. Karol Nawrocki z kolei chce realizować swoją zapowiedź jeszcze z kampanii prezydenckiej - już w pierwszym tygodniu urzędowania podpisał inicjatywę ustawodawczą o nazwie "PIT Zero. Rodzina na plus". Zakłada ona, iż rodzice wychowujący co najmniej dwójkę dzieci nie płaciliby podatku od dochodu poniżej 140 tys. zł.
O ocenę propozycji rządu i inicjatywy prezydenta poprosiliśmy Joannę Senyszyn, ekonomistkę, wieloletnią posłankę i europosłankę z ramienia Sojuszu Lewicy Demokratycznej, prezeskę Stowarzyszenia "Polka Potrafi" i kandydatkę na urząd prezydenta RP w wyborach 2025 r.
Joanna Senyszyn krytykuje plany rządu. "To nie są sprawiedliwe podatki"
Zapytana o to, czy plany rządu - które zakładają dość głębokie sięgnięcie do kieszeni obywateli - można uznać za sprawiedliwe, Joanna Senyszyn stwierdziła, iż "to nie są sprawiedliwe podatki".
- Sprawiedliwe (podatki - red.) to byłyby, gdyby opodatkować kapitał. Podatek cyfrowy, o ile zostanie wprowadzony, to będzie sprawiedliwy - wskazała rozmówczyni Interii Biznes.
O tym, by wprowadzić w Polsce podatek cyfrowy i obłożyć nim przede wszystkim gigantów technologicznych ze Stanów Zjednoczonych, konsekwentnie mówi wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Temat jest jednak delikatny - amerykańska administracja krytycznie odnosi się do propozycji podatku cyfrowego, a prezydent USA Donald Trump na swojej platformie społecznościowej Truth Social wprost napisał, iż "przeciwstawi się krajom, które atakują nasze wspaniałe amerykańskie firmy technologiczne".
Joanna Senyszyn radzi rządowi sięgnąć do kieszeni najbogatszych
- Sprawiedliwy byłby podatek, gdyby obniżyć VAT, dlatego, iż ten podatek najbardziej obciąża - zwłaszcza na żywność, na ubrania - najbiedniejszych. Natomiast - wprowadzić podatek no właśnie od kapitału, podatek być może od ogromnych spadków. Skoro mamy już teraz miliarderów - a nie milionerów - na liście stu najbogatszych Polaków, to myślę, iż gdyby płacili większe podatki, to byłoby słuszne. A u nas jest tak, iż najbogatsi nie płacą podatków w ogóle, a najbiedniejsi - tak, dlatego, iż emerytom już ZUS odciąga podatek. I to jest, oczywiście, niesprawiedliwe.
Dopytywana o to, czy właśnie sięgnięcie do kieszeni najbogatszych doradziłaby rządowi szukającemu pomysłów na załatanie deficytu, prof. Senyszyn odpowiada: "Oczywiście".
- Ale przede wszystkim trzeba też przekonać obywateli, iż podatki są sensownie wydawane. Szwedzi chętnie płacą podatki, Norwegowie też, dlatego, iż wiedzą, iż skorzystają z różnego rodzaju usług publicznych finansowanych z tych podatków. Natomiast Polacy mają przekonanie, iż ich pieniądze zostaną zmarnowane. I częściowo to przekonanie jest, niestety, słuszne.
Joanna Senyszyn wyraziła ubolewanie, iż podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu nikt z decydentów w rządzie nie wziął udziału w zainicjowanej dyskusji na temat tego, jakie powinny być podatki, by były sprawiedliwe. - Wielka szkoda, iż nie było nikogo z rządu, z Ministerstwa Finansów, bo bardzo by się tutaj przydał i chętnie usłyszelibyśmy, co ma do powiedzenia.
Joanna Senyszyn o "zerowym PIT" Karola Nawrockiego. "Bardzo populistyczny"
Pomysł Karola Nawrockiego dotyczący "zerowego" PIT dla rodzin z co najmniej dwójką dzieci Joanna Senyszyn ocenia również krytycznie.
- To jest poroniony pomysł, dlatego, iż bardzo dużo bogatych osób ma dwoje dzieci. W ogóle dwoje dzieci z punktu widzenia zwiększenia populacji - to przecież niczego nie zwiększa, bo musi być średnio 2,13 dziecka na osobę - tak, że: nie, to jest taki bardzo populistyczny pomysł tu, pod tym hasłem, iż "rodzina jest najważniejsza". Natomiast tak naprawdę trzeba przede wszystkim dbać o tych, którzy są w trudnej sytuacji. W Polsce, po PiS-ie, odziedziczyliśmy milion osób, które żyją poniżej egzystencji. To jest czterysta tysięcy dzieci, które nie dojadają; czterysta tysięcy emerytów - to o nich trzeba w pierwszej kolejności się zatroszczyć, a nie o bogate rodziny z dwójką dzieci, które choćby nie zauważa, iż nie płacą podatku.
Katarzyna Dybińska