Skarbówka może się zainteresować naszą gotówką w domu. I zabrać 75 proc. pieniędzy

7 godzin temu
Trzymanie gotówki w domu na "czarną godzinę" to dla wielu z nas oczywista oczywistość. Daje nam to poczucie bezpieczeństwa, a także niezależność w sytuacjach kryzysowych. Jest to legalne bez względu na ilość pieniędzy i skarbówka nie będzie się nami interesować. Jest jednak pewien wyjątek, przez który możemy narazić się na kontrolę naszych finansów.


Żyjemy w czasach ciągłych cyberataków, awarii w bankach i przerw w dostawach prądu (po blackoucie w Hiszpanii, przytrafiło się to też ostatnio Czechom), więc posiadanie pieniędzy w fizycznej formie wydaje się wręcz niezbędne, a choćby zalecane przez same banki.

Trzymanie oszczędności w tradycyjnej skarpecie to jedno. Możemy mieć tyle gotówki, ile chcemy i nikomu nic do tego. Jednak wydawanie ich na bardzo drogie zakupy, może stać się początkiem poważnych problemów z urzędem skarbowym. O ile nie potrafimy udowodnić legalnego pochodzenia naszych środków.

Kiedy skarbówka zainteresuje się naszą gotówką?


Wyobraźmy sobie taki scenariusz: osoba, która oficjalnie zarabia minimalną krajową (4666 brutto, czyli ok. 3,5 tys. zł "na rękę"), nagle kupuje za gotówkę luksusowy samochód za kilkaset tysięcy złotych. Brzmi to ciut podejrzanie, prawda?

Taka transakcja tworzy ogromną przepaść między deklarowanymi dochodami (w PIT, ale i tym, co mamy na koncie bankowym) a faktycznymi wydatkami. Dla organów podatkowych jest to sygnał, iż podatnik mógł nie zgromadzić takich oszczędności z tej pensji, ale ukrywa część swoich przychodów, na przykład pracując "na czarno" lub prowadząc niezarejestrowaną działalność (np. jako internetowy handlarz).

Właśnie w takich sytuacjach urząd może wszcząć kontrolę. Jak skarbówka dowiaduje się o naszych wydatkach? Oficjalna strona rządowa podatki.gov.pl wyjaśnia to wprost: "Źródłem informacji o ponoszonych wydatkach i zgromadzonym majątku są bazy danych, ogólnodostępne zasoby internetowe, informacje od innych organów, instytucji czy informacje sygnalne".

Oznacza to, iż np. informacja o rejestracji nowego pojazdu, donos od osoby trzeciej (np. "troskliwego" sąsiada), a choćby publiczne chwalenie się zakupem na Instagramie może stać się podstawą do wszczęcia postępowania. Co więcej, Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) od 2022 roku może też przeglądać konta bankowe bez informowania o tym właściciela.

Podatek od dochodu z nieujawnionego źródła wynosi aż 75 procent


Gdy urzędnicy stwierdzą, iż nasze wydatki nie mają pokrycia w legalnych i opodatkowanych dochodach, mogą sięgnąć po najcięższą broń. "Jeżeli organ podatkowy ustali, iż wydatki nie mają pokrycia w osiągniętych przychodach, może ustalić dochód z nieujawnionego źródła i wymierzyć podatek według sankcyjnej stawki 75 proc.". – czytamy na wspomnianej stronie.

Podstawą prawną dla tak wysokiej kary jest Ustawa o podatku dochodowym od osób fizycznych. Jak stanowi Art. 25 tego aktu prawnego: "Od przychodów nieznajdujących pokrycia w ujawnionych źródłach lub pochodzących ze źródeł nieujawnionych (...) zryczałtowany podatek dochodowy wynosi 75 proc. podstawy opodatkowania".

W praktyce oznacza to, iż od każdej złotówki, której pochodzenia nie jesteśmy w stanie udowodnić, państwo może zabrać aż 75 groszy. Zatem bardzo gwałtownie możemy stracić 3/4 naszych oszczędności w skarpecie.

Jak udowodnić źródło pochodzenia gotówki przed urzędem skarbowym i uniknąć problemów? Warto posiadać odpowiednią dokumentację potwierdzającą legalne uzyskanie środków (w grę wchodzą choćby wygrane w np. w totka czy u bukmachera).

Mogą to być umowy (np. sprzedaży, pożyczki, darowizny), potwierdzenia przelewów bankowych, zaświadczenia o zarobkach, PIT-y, czy wyciągi z kont. Ważne jest, aby dokumenty te były zgodne z rzeczywistością i jasno wskazywały, skąd pieniądze pochodzą. Pamiętajmy o tym, bo nadchodzącą trudne czasy dla miłośników gotówki.

Obracanie gotówką staje się coraz bardziej skomplikowane i kontrolowane. niedługo wejdą limity


Już od 2027 roku w całej Unii Europejskiej zacznie obowiązywać górny limit płatności gotówkowych dla wszystkich obywateli, wynoszący 10 tysięcy euro (ok. 42,7 tys. zł). Przy transakcjach gotówkowych o wartości od 3 do 10 tysięcy euro sprzedawca będzie choćby zobowiązany do wylegitymowania kupującego.

Oficjalnym celem tych regulacji jest walka z praniem pieniędzy i finansowaniem terroryzmu. Dodatkowo to pokazuje, iż anonimowość dużych transakcji gotówkowych powoli przechodzi do historii.

Zatem samo posiadanie gotówki z legalnych, opodatkowanych źródeł nie jest niczym nielegalnym. Problem pojawia się w momencie, gdy nasze wydatki rażąco odbiegają od oficjalnych zarobków. W coraz bardziej cyfrowym i monitorowanym świecie finansów odkładanie i płacenie gotówką staje się nie tylko trudniejsze, ale też może nas słono kosztować.

Idź do oryginalnego materiału