Na wstępie warto zobaczyć, iż nikt nie wprowadził żadnego nowego podatku. Skarbówka ma jednak teraz lepszy wgląd w nasze transakcje. Dotyczy to nie tylko sprzedających, ale i kupujących. Niedawno w NaTemat pisałem o tym, kiedy trzeba zapłacić podatek PCC przy zakupach przez internet.
Jak to wygląda w przypadku sprzedawców? Na dobrą sprawę wszystko zależy to od tego, czy pozbywamy się rzeczy jednorazowo (np. starej sukienki czy konsoli), czy robimy to regularnie. Do tej pory wielu osobom się udawało ominąć prawo podatkowe, ale teraz jest to zdecydowanie trudniejsze.
Kiedy trzeba zapłacić podatek od sprzedaży przez internet?
1. Sprzedaż raz na jakiś czas (prywatna, okazjonalna)
Jeśli sprzedajemy rzeczy, które należały do nas, były używane i mieliśmy je dłużej niż 6 miesięcy (licząc od końca miesiąca, w którym je kupiliśmy), to nie musimy płacić podatku dochodowego. Np. sprzedajemy używany telefon po roku od zakupu – wtedy nie płacimy podatku.
Jednak jeżeli sprzedajemy coś niedługo po zakupie, a konkretnie przed upływem 6 miesięcy i zarobimy na tej transakcji (czyli sprzedajemy za więcej, niż kupiliśmy), wtedy ten zysk trzeba wykazać w rocznym zeznaniu podatkowym (PIT-36) jako "inne źródła dochodu". I zapłacić od niego podatek.
2. Sprzedaż regularna lub jako działalność zarobkowa
Jeśli prowadzimy sprzedaż regularną, z zamiarem zarobku, np. skupujemy taniej i sprzedajemy drożej lub prowadzimy sklep internetowy (także za pośrednictwem platform sprzedażowych), to jest to już działalność gospodarcza. W takiej sytuacji:
Trzeba założyć firmę
Rozliczać się z podatku dochodowego
Jeśli obroty przekroczą określony limit (200 tys. zł), trzeba płacić również VAT
Można też prowadzić działalność nierejestrowaną, jeśli:
Nasze miesięczne przychody nie przekraczają 75 proc. minimalnego wynagrodzenia (od 1 stycznia 2025 roku wynosi 4666 zł brutto, a więc 3/4 z tego to 3499,50 zł),
I nie prowadziliśmy działalności gospodarczej przez ostatnich 5 lat.
W takim przypadku nie trzeba rejestrować firmy, ale trzeba prowadzić prostą ewidencję sprzedaży i uwzględnić przychody w rocznym zeznaniu PIT-36.
Dyrektywa DAC7. Nowy bat na osoby, które prowadziły regularne sklepy bez założenia firmy
Osób z tej drugiej grupy, które nie zarejestrowały działalności, a regularnie sprzedawali na OLX, Allegro czy Vinted było wiele. Powstała szara strefa, w której ludzie zarabiali praktycznie "na czysto", bo nie płacili podatku (dotyczy to nie tylko sprzedawców, ale i np. wynajmujących domy i mieszkania na Booking).
To już jednak przeszłość. Od 1 lipca 2024 r. weszły w życie nowe unijne przepisy (to właśnie jest dyrektywa DAC7), które uszczelniają system i nakładają na platformy obowiązek przekazywania danych o sprzedających do urzędów skarbowych.
Obowiązek ten dotyczy osób, które w przeciągu roku (okres rozliczeniowy):
Zrealizowały co najmniej 30 transakcji lub
Miały ponad więcej niż 2000 euro (czyli ok. 8,5 tys. zł) przychodu.
Jakie dane, poza samymi transakcjami, są przekazywane fiskusowi? W przypadku osób fizycznych to imię i nazwisko, adres, NIP, miejsce urodzenia i data urodzenia. W przypadku firm chodzi m.in. o nazwę, adres, NIP, REGON i rachunek sprzedawcy.
Skarbówka wzywa sprzedających do zapłaty podatku. Co trzeba zrobić?
Informacje z platform zostały przekazane urzędnikom skarbowym na początku tego roku. Po ich analizie, a także sprawdzeniu zeznań podatkowych, zaczęły się kontrole i wezwania. "Buisness Insider" podaje, iż dotyczyć to może choćby 300 tys. osób i podmiotów.
Krzysztof Burzyński, doradca podatkowy i partner w BTTP podatnicy, mówi w rozmowie z portalem, iż podatnicy, którzy nie rozliczali podatków, a oferowali towary, nieruchomości lub usługi na portalach, dostają pisma o wszczęciu kontroli celno-skarbowej lub podatkowej.
– Urzędy wskazują, iż chodzi o przestrzeganie przepisów ustawy o PIT za lata 2023-2024. Pisma dostają osoby, o których skarbówka już wie, iż nie rozliczyły podatków za te lata – wyjaśnia ekspert w artykule.
Po otrzymaniu pisma z urzędu skarbowego (np. zapytania, wezwania czy zawiadomienia o wszczęciu czynności sprawdzających), mamy 14 dni na odpowiedź. W tym czasie możemy:
złożyć brakujące zeznania lub korektę
dobrowolnie wyjaśnić nieprawidłowości (np. niezgodności między sprzedażą a rozliczeniami),
w razie potrzeby – zarejestrować działalność gospodarczą wstecznie, co rzeczywiście może wiązać się z dodatkowymi obowiązkami i kosztami (zapłatą zaległych składek, podatków i odsetek).
Podjęcie działań w tym dwutygodniowym terminie może uchronić nas przed poważniejszymi konsekwencjami, jak np. kary finansowe czy dogłębniejsze kontrole naszych działań. Dlatego nie panikujmy, gdy dostaniemy pismo ze skarbówki, ale też potraktujmy je poważnie.