Klaudia Kolasa, gazeta.pl: Patrzę na was i widzę dwie uśmiechnięte dziewczyny w pięknej przestrzeni waszego studia. Myślę sobie: "Ale fajnie byłoby prowadzić taki biznes z koleżanką". Ale to chyba nie jest takie proste? Wy miałyście już spory bagaż doświadczeń, gdy stworzyłyście Studio 225.
Marta: To prawda. Poznałyśmy się z Julką 10 lat temu, gdy pracowałyśmy w Showroom.pl. Po jakimś czasie odeszłam "na swoje" i założyłam agencję The ICON. Julka jakiś czas później również postawiła na swój brand i uruchomiła NAGO - markę odpowiedzialnej mody. Po drodze u każdej z nas pojawiły się dzieci. Nie bez znaczenia dla naszej dzisiejszej, kobiecej działalności jest fakt, iż obydwie mamy po dwóch synów. Potem podobnie potoczyły się nasze losy zawodowe. Sprzedałyśmy udziały w firmach i po jakimś czasie spotkałyśmy się na lunch, rozmawiając między innymi o nowych pomysłach na siebie w kontekście zawodowym. Zastanawiałyśmy się, na czym teraz chciałybyśmy skupić swoją energię, w jakim kierunku pójść, w co zainwestować. Jednocześnie dla siebie samych poszukiwałyśmy miejsc, w których mogłybyśmy spotykać się z innymi kobietami, móc wymienić się doświadczeniami, zdobywać wiedzę, dzielić się refleksjami. Okazało się, iż nie ma ich zbyt wielu.
REKLAMA
Zobacz wideo Kamila Boś z "Rolnik szuka żony" walczy ze stereotypami. "Ciężko pracuje, nie tylko wyglądam"
Julia: Zamarzyło nam się wówczas stworzenie takiego miejsca. Przestrzeni, w której w kreatywnej, ciepłej atmosferze będziemy mogły uczyć się nowych rzeczy, inspirować się wzajemnie, poszerzać swoje horyzonty, poznawać różne punkty widzenia, a także poznawać nowe osoby. W dorosłym życiu to trudne, bo zostajemy często między domem a pracą i grupą przyjaciół, która utworzyła się wcześniej. Brakuje bodźców i miejsc, w których można poznać nowych ludzi. Niekoniecznie w kontekście przyjacielskiej relacji, ale po prostu koleżeństwa. Żeby jakościowo spędzić czas, porozmawiać na tematy, które są dla nas ważne, zrobić coś razem, offline.
Marta: Wtedy górnolotnie postanowiłyśmy: Robimy Kobiece Imperium! I chociaż znalezienie lokalu, który odpowiadałby naszym wyobrażeniom, nie było łatwe, to finalnie udało nam się trafić na tę perłę architektury, w której dziś mamy przyjemność każdego dnia pracować. To tutaj każdego dnia, z dużą determinacją staramy się małymi kroczkami dochodzić do tych naszych górnolotnych marzeń.
Poprzednie doświadczenia zawodowe choć trochę ułatwiły wam zadanie?
Marta: Zdecydowanie! Doświadczenia zawodowe dały nam pole do głębokiej refleksji na temat tego, co chcemy robić dalej i jak chcemy, żeby nasz biznes wyglądał. Dla mnie momentem mocnego przewartościowania w tym kontekście było pojawienie się dzieci. Czułam, iż potrzebuję teraz postawić na tematy i działania prawdziwie znaczące, tematy, które bezpośrednio mnie dotyczą i są żywym materiałem do dyskusji, rozwoju i pracy nad sobą. Relacje, macierzyństwo, zdrowie, balans między życiem zawodowym i prywatnym, uważność na potrzeby, ogólne wellbeing w zgodzie ze sobą. To były tematy na tamten czas bliskie mojemu sercu i wokół tego chciałam świadomie budować swoje nowe miejsce.
Julia: Wiedziałyśmy, iż musimy odpowiedzieć sobie na szereg pytań: "W jaki sposób chcemy prowadzić biznes?", "Jak ma on wyglądać?", "W jakim zakresie możemy się w niego angażować?" czy "W jaki sposób chcemy być w nim obecne?". Biznes to też dużo przyziemnych spraw, jak excele, umowy, księgowość, zarządzanie ludźmi i ich emocjami, itd. I to nie było dla nas nowe i zaskakujące. Wiedziałyśmy, jak zrobić biznesplan i do kogo skierowana jest nasza oferta. Zdawałyśmy sobie sprawę z mitu o perfekcyjnym balansie między życiem zawodowym a prywatnym, kiedy masz swój biznes. Że choćby jeżeli możemy zacząć o 11, wyjść gdzieś w trakcie pracy, to i tak głową jesteśmy cały w biurze.
Julia Turewicz Studio 225
Prowadzicie też mentoring i warsztaty dla kobiet, które dotyczą właśnie tego wątku – zakładania swojego biznesu, opowiedzcie, jak wyglądają takie spotkania.
Marta: Prowadzimy mentoringi indywidualne z klientkami, które dotyczą kariery zawodowej. Zgłaszają się do nas dziewczyny w różnych momentach – takie, które zetknęły się z wypaleniem zawodowym, które chcą wrócić do pracy po urodzeniu dziecka, ale na innych, własnych zasadach, takie, które z różnych powodów potrzebują zmiany. I my im tę zmianę próbujemy ułatwić, towarzyszyć w niej, pomagać zdefiniować kierunki, wartości, marzenia. Podobnych wątków dotyczą warsztaty, widzimy, jak dużo dziewczyn chce prowadzić swoje firmy i działać na własną rękę, więc zbudowałyśmy program, który wspiera w zdefiniowaniu celów, odpowiedzeniu sobie na wszelkie pytania, poznaniu cieni i blasków tej zawodowej ścieżki.
Julia: Ważne jest zastanowienie się, co ja realnie mogłabym robić i określenie swoich kompetencji. Odpowiedzenie sobie na pytanie, jakie stoją za tym motywacje, czy stać mnie na uruchomienie takiej działalności, czy jestem zabezpieczona na start i ile taki „start" może w związku z tym potrwać. Dobre chęci i pomysł tutaj mogą nie wystarczyć. Trzeba realnie ocenić, czy pomysł, który mam, ma szanse stać się biznesem. To jest często dużo ciężkiej pracy, której nie zobaczymy na przesłodzonych profilach na Instagramie.
Marta: Często przychodzą do nas dziewczyny i mówią, iż "chciałyby coś swojego".
Coś...
Marta: Wizja posiadania czegoś swojego jest ogromnie romantyzowana. Nierzadko podczas naszych mentoringów, kiedy padną już te wszystkie niewygodne pytania, okazuje się, iż jednak ta ciepła posadka i zamykanie komputera o 17 jest finalnie rozwiązaniem dużo bardziej atrakcyjnym. Czasem kończymy delikatną reperacją zastanej sytuacji, postawieniem granic, tam, gdzie ich brakowało, zawalczeniem o podwyżkę, czy awans i wszystko zaczyna się układać. Ale nierzadko też dochodzi do całkowitych przewrotów. Grunt to uzmysłowienie sobie, iż własna działalność to nie jest rozwiązanie dla wszystkich i jak każda ścieżka ma swoje plusy i minusy.
Julia: Trzeba też wspomnieć o tym, iż u Polek bez względu na to, czy rozmawiamy o etacie, czy własnej działalności, bardzo często wkrada się syndrom oszustki. Podczas sesji analizując kompetencje naszych klientek, to, ile rzeczy już zrobiły, co osiągnęły, okazuje się, iż można by napisać o tym książkę, a te uparcie uznają to nierzadko za przypadek, zbieg okoliczności, itd. Kobiety bardzo często siebie nie doceniają. To też część naszego programu, żeby dziewczyny wychodziły od nas z poczuciem wartości na odpowiednim poziomie i pełną świadomością swoich mocy.
Z takiego zmapowania pomysłów, wartości, marzeń, kompetencji i ambicji pomagamy sprecyzować, jaki kierunek jest danej osobie najbliższy, uwzględniając fakt, iż praca to kawałek czegoś szerszego, to wypadkowa.
Marta Teodorowska Studio 225
Pozostańmy zatem w temacie wyzwań. Jak to jest łączyć tak duże przedsięwzięcie z macierzyństwem?
Marta: To codzienna żonglerka tym mitycznym "balansem". Ale nie oszukujmy się, albo jesteś w pracy i wtedy nie ma cię np. z dziećmi, albo jesteś z dziećmi i nie ma cię wtedy w pracy. Bywa, iż jestem mamą na 70 proc., bo przez 30 proc. czasu spędzanego z dziećmi siedzę w telefonie, gasząc jakieś pracowe pożary. Bywa i tak, iż wynika to najzwyczajniej ze zmęczenia. Tak samo w pracy, odbieramy telefony z przedszkola i zdarza się, iż musimy w trybie ekspresowym odebrać dziecko z gorączką z przedszkola, choćby w pracy działy się najważniejsze spotkania.
Julia: To wymaga też dużej współpracy w związku. Dobrze jest z góry porozmawiać o planie działania, kiedy dzieci są np. chore. Czy mamy opiekunkę, babcię lub kogoś do pomocy, czy też losujemy, kto z nimi zostaje. W kierunku właścicieli biznesów padają często argumenty: "Masz swoją firmę, to możesz sobie ustalić godziny i zostać z dziećmi". Z drugiej strony można by było powiedzieć: "Ty jesteś na etacie, to możesz sobie wziąć L4. Mnie nikt nie zastąpi". W każdym razie jak odpuszczasz, to dość gwałtownie widać to na koniec na koncie.
Marta: Mimo wszystko jednak staramy się wychodzić z tego życiowego tetrisa obronną ręką. Cały czas się tego uczymy.
Mówiłyście, iż u Polek często wkrada się syndrom oszustki. A u Was?
Marta: zwykle jest tak, iż jak pracujesz intensywnie, łączysz wiele ról, to trochę umyka moment na docenianie na bieżąco swoich osiągnięć, mniejszych i większych sukcesów. Często jesteśmy w kołowrotku odhaczania kolejnych punktów z kalendarza i zatrzymujemy się dopiero gdy ktoś z zewnątrz powie nam: "O, to zrobiłyście naprawdę fajnie!".
Julia: Ja dopiero teraz, z perspektywy czasu, potrafię docenić to, co osiągnęłam w swoich poprzednich pracach. Dodatkowo kulturowo, szczególnie w Polsce, kobiety wychowywane są tak, żeby były skromne, żeby się nie chwaliły, żeby się nie wywyższały. Od dziecka jesteś przyzwyczajana do tego, żeby mówić: "To wyszło przypadkiem", "Udało się", "No tak, ale mam wielkie wsparcie męża" - zamiast powiedzieć: "Tak. Zapracowałam na to". To także wspiera syndrom oszustki.
Mamy też problem z wycenianiem swojej pracy.
Julia: W czasie rekrutacji, które prowadziłam w poprzednich firmach, widziałam, jak mężczyźni mówią o pieniądzach, a jak do tego tematu podchodzą kobiety. Mężczyzna wchodził i na pytanie o zarobki oznajmiał, iż chce tyle i tyle, kropka. Wszyscy na to przyklaskiwali, bo pewny siebie, więc kompetentny. Przychodziła kobieta z dużo lepszym CV i mówiła: "Myślę, iż tyle, ale jestem otwarta na negocjacje". I taka postawa od razu otwierała rozmowę o podważaniu jej kompetencji. Zresztą badania pokazują, iż dziewczyny odpowiadają na ogłoszenia o pracę, jak mają 90 proc. kwalifikacji, a mężczyznom wystarczy połowa i już czują się wystarczający, żeby zgłosić się na dane stanowisko.
Żeby dać dobry przykład, dokończcie zdanie: "Zapracowałam na swój sukces. A najbardziej jestem dumna z..."
Julia: Z tego, iż poprzez działania Studia realnie wpływamy na wspieranie w kobietach poczucia własnej wartości, iż wspólnie poszerzamy nasze horyzonty, iż dmuchamy sobie w skrzydła.
Marta: Ja jestem dumna, iż stworzyłyśmy miejsce pracy, do którego chce nam się wstawać codziennie rano, w którym działamy zgodnie ze swoimi wartościami, pełne ciepła i czułości. Z tego, iż kobiety do nas wracają i iż lepiej czy gorzej, ale z poczuciem spełnienia łączymy wiele ról, które pełnimy w życiu.
Julia: Że przyciągamy kobiety w różnych wieku, dzięki temu następuje wymiana doświadczeń. Młode dziewczyny wnoszą zupełnie inne podejście do pieniędzy, kariery, seksu. Z kolei starsze dzielą się swoimi doświadczeniami i tym, co się sprawdziło, a co sugerują zupełnie odpuścić. Ta wymiana energii dla obydwóch grup jest bardzo wartościowe.
Jak jest z energią między wami? To bardzo niefeministyczne, ale wciąż panuje przekonanie, iż kobiety nie potrafią się między sobą dogadać, iż w żeńskich zespołach pojawiają się konflikty.
Julia: Nam, wbrew temu co się mówi, idzie bardzo dobrze. Znałyśmy się już wcześniej, wiedziałyśmy, czego możemy się po sobie spodziewać, ale być może ważnym czynnikiem jest fakt, iż nigdy wcześniej nie byłyśmy bliskimi przyjaciółkami. Myślę, iż to akurat zadziałało na naszą korzyść. Ja przestrzegam przed zakładaniem biznesu z przyjaciółką czy siostrą. Są różne sytuacje w biznesie i trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jestem gotowa zaryzykować relację w imię pracy. Teraz z Martą spędzamy ze sobą mnóstwo czasu, więc naturalnie bardzo się do siebie zbliżyłyśmy. To trochę tak, jak w związku - trzeba się komunikować i czasem mówić też niewygodne rzeczy.
Marta: Ważne jest też to, iż kiedy zakłada się biznes, dobrze jest mieć wspólnika, który jest na podobnym etapie życiowo. To, iż mamy dzieci w podobnym wieku, bardzo pomaga. Rozumiemy swoje perspektywy. Możemy na siebie liczyć.