Ciosy wymierzone w twarz napastnika, ten przewraca się i uderza głową o chodnik. Po miesiącu umiera na skutek obrażeń głowy. Osoba broniąca się, która zadała ciosy, ma teraz problem z prawem: została oskarżona o przestępstwo zagrożone dożywotnim więzieniem.
Do opisanej sytuacji doszło 4.10.2020 w Rykach. Bazujemy na faktografii przedstawionej w materiałach prasowych i oczywiście nie rozstrzygamy tutaj konkretnej sprawy karnej. Analizujemy temat pod kątem Dogmatycznym, ponieważ TEGO TYPU przypadek może w zasadzie zdarzyć się każdemu/każdej z nas.
Wszystko rozegrało się pod miejscową restauracją. Z dostępnych materiałów wynika, iż pijany mężczyzna zataczając się podszedł do Jakuba stojącego wraz ze znajomą i zapytał, “czy nie chciałby dostać w łeb”. Gdy po chwili próbował uderzyć Jakuba, ten zrobił unik, po czym wymierzył 35-latkowi dwa ciosy w twarz. Raz z otwartej dłoni, drugi raz z pięści.
Mężczyzna upadł i uderzył głową o chodnik. Trafił do szpitala. Zdiagnozowano u niego obrażenia ośrodkowego układu nerwowego. Zmarł miesiąc po zdarzeniu.
Wygląda na to, iż opisywane zajście stwarzało Jakubowi możliwość zastosowania obrony koniecznej przeciwko bezprawnemu zamachowi ze strony pijanego mężczyzny.
Warunki obrony koniecznej
Zastosowanie groźby “czy nie chciałby dostać w łeb” i próba fizycznego ataku są bezprawnym, bezpośrednim zamachem na dobra prawne innej osoby. W takiej sytuacji Kodeks karny wyłącza odpowiedzialność karną za wyrządzenie szkód napastnikowi, jeżeli działania obronne odpowiadają obronie koniecznej opisanej w art. 25 § 1 k.k.:
Nie popełnia przestępstwa, kto w obronie koniecznej odpiera bezpośredni, bezprawny zamach na jakiekolwiek dobro chronione prawem.
Przepis o obronie koniecznej jest, jak widać, dość krótki. Nieco bardziej szczegółowo o przesłankach obrony koniecznej mówi kolejny paragraf, zgodnie z którym:
W razie przekroczenia granic obrony koniecznej, w szczególności gdy sprawca zastosował sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu, sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, a choćby odstąpić od jej wymierzenia (art. 25 § 2 k.k.).
Spójrzmy: skoro “sposób obrony niewspółmierny do niebezpieczeństwa zamachu” prowadzi do “przekroczenia granic obrony koniecznej”, co wynika z art. 25 § 2 k.k., to znaczy, iż obrona konieczna będzie mieścić się w odpowiednich granicach, gdy sposób obrony będzie współmierny do niebezpieczeństwa zamachu.
Przepis jest trochę dziwny, bo każe nam porównywać rzeczy nieporównywalne: z jednej strony sposób obrony, z drugiej niebezpieczeństwo zamachu. Żeby dało się to porównać, trzeba obie strony “równania” sprowadzić do wspólnego mianownika.
Czyli: sposób obrony generuje jakieś niebezpieczeństwo dla napastnika, a niebezpieczeństwo zamachu wynika z kolei z jakiegoś sposobu zachowania się osoby atakującej. Suma sumarum porównujemy więc sposób i niebezpieczeństwo obrony ze sposobem i niebezpieczeństwem zamachu.
Obrona konieczna wyłącza przestępność czynu, jeżeli jest współmierna, czyli proporcjonalna do zagrożenia. A to zależy od sposobu i niebezpieczeństwa zamachu, który jest odpierany w taki sposób, iż zagrożenie dla napastnika nie osiąga poziomu nieproporcjonalnego, nieadekwatnego, nie-koniecznego w stosunku do zamachu.
Odpieranie zamachu “w obronie” koniecznej oznacza też, iż osoba broniąca się może uzyskać przewagę nad napastnikiem. Przepisy o obronie koniecznej bazują na starożytnej zasadzie: Siłę godzi się odeprzeć siłą. Musimy więc założyć, iż jedna z tych sił jest większa od drugiej – w przeciwnym razie konflikt nie zostanie rozwiązany lub szala przechyli się w stronę zamachowca, a chcemy, by przechyliła się właśnie na stronę osoby broniącej dobra prawnego.
Ocenie prawnej podlega więc obrona, sposób obrony i obustronne niebezpieczeństwo.
Stopień zagrożenia
Wymóg badania sposobu obrony względem niebezpieczeństwa zamachu oznacza konieczność rozumowania na moment zdarzenia, biorąc pod uwagę ówczesną sytuację i przewidywalne zagrożenia, jakie mogą z niej wynikać.
“Niebezpieczeństwo” polega na tym, iż może ono przerodzić się w coś groźniejszego, ale istota jego samego sprowadza się do tego, iż tego czegoś jeszcze nie ma. Możemy jedynie prognozować, z większym lub mniejszym prawdopodobieństwem, iż aktualna sytuacja jest mniej lub bardziej groźna.
Badamy więc zajście ex ante, bo obrona, sposób jej przeprowadzenia i niebezpieczeństwo dla napastnika to cechy konkretnego zachowania w danym miejscu i czasie, bez względu na skutki, do jakich finalnie doszło.
Co z tego wynika? Badając konkretne zajścia bierzemy pod uwagę:
- zagrożenie stworzone przez pijanego mężczyznę, który zastosował groźbę i usiłował zastosować przemoc,
- sposób reakcji na zagrożenie, polegający na zadaniu DWÓCH CIOSÓW w twarz mężczyzny, by uniknąć ataku,
- niebezpieczeństwo wytworzone takim sposobem odparcia bezprawnego zamachu.
Rzecz jasna uderzenie kogoś w twarz rodzi ryzyko utraty równowagi, a to rodzi ryzyko przewrócenia się, a to rodzi ryzyko uderzenia głową w podłoże, na którym ktoś stoi, a jeżeli jest to chodnik, w kontakcie z wrażliwą głową może stwarzać to zagrożenie na życia. Jest to w jakimś stopniu ryzykowne dla zdrowia i życia.
Jednak, jak widać, bardzo dużo jest tu ogniw pośrednich, które mogą, ale nie muszą się zmaterializować (ciosy rodzą ryzyko – a to z kolei rodzi ryzyko – co prowadzi do ryzyka itd.).
W praktyce życia uderzenie kogoś w twarz sprowadza, generalnie rzecz biorąc, niewielkie zagrożenie dla życia. Należy oczywiście brać pod uwagę konkretną sytuację, w tym stan zdrowia czy wiek osoby uderzanej itp. Jednak dwa ciosy zadane ręką/pięścią to nie jest wystrzał z broni palnej, to nie są ciosy przy użyciu noża czy wielokrotne kopanie leżącego człowieka po głowie.
Jak nie tak, to jak?
Zawsze warto też zadać sobie pytanie: jeśli nie TAK, to JAK w danej sytuacji należało się obronić?
Jedynie zasłaniając się przed ciosami? W praktyce oznaczałoby to konieczność stania się ofiarą pobicia.
Uciekając przed napastnikiem? To równałoby się przyjęciu, iż “siły nie godzi się odeprzeć siłą”, iż trzeba ustąpić przed bezprawiem, co jest sprzeczne z polskim Kodeksem karnym.
Ciosy w twarz, zmierzające do odepchnięcia pijanego napastnika, są w sumie bardzo mało inwazyjnym, racjonalnym i koniecznym sposobem reakcji na próbę fizycznego ataku ze strony agresywnej osoby. Wytworzone wówczas zagrożenie jest współmierne do niebezpieczeństwa zamachu.
Oczywiście bycie pod wpływem alkoholu nie pozbawia człowieka ochrony prawnej. Ale z drugiej strony (dosłownie “z drugiej strony” tego konfliktu dóbr) osoba zaczepiana, znieważana czy wręcz fizycznie atakowana przez pijanego mężczyznę ma prawo się bronić. Ona też korzysta z ochrony prawnej, jaką daje przepis o obronie koniecznej, o ile działania obronne mieszczą się w granicach tego kontratypu.
Klątwa dwóch ciosów
W omawianej sprawie mieliśmy do czynienia ze swoistą “klątwą dwóch ciosów”.
Przepis o obronie koniecznej pozwala nam na odparcie zamachu i gwarantuje, iż nie będziemy odpowiadać karnie. Tymczasem dwa ciosy stają się w praktyce podstawą aktu oskarżenia z karą… dożywotniego pozbawienia wolności, jaka grozi broniącemu się przed zamachem, ponieważ prokuratura zarzuca mu popełnienie przestępstwa z art. 156 § 3 k.k.
Sprawa wymaga oczywiście skrupulatnej weryfikacji przed sądem, szczególnie pod kątem ustalenia dokładnego przebiegu zajścia. Jednak w ramach ogólnej analizy omawianego zdarzenia warto odnotować, iż kilka wnosi stwierdzenie prokuratura, przytaczane w materiale prasowym:
[Broniący się] jako zawodnik MMA niewątpliwie miał świadomość, iż zadanie ciosu pięścią w twarz może skutkować ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu pokrzywdzonego.
Zawodnik MMA stanie przed sądem. Oskarżony o uderzenie pijanego, który go zaczepił. Mężczyzna miesiąc później zmarł w szpitaluStwierdzenie to ma służyć do udowodnienia, iż broniący się miał zamiar spowodowania ciężkich obrażeń ciała u napastnika. jeżeli efektem umyślnego ciężkiego uszczerbku jest nieumyślna śmierć człowieka, sprawcy grozi kara dożywotniego więzienia na podstawie art. 156 § 3 k.k.
Popełniono tu jednak dość prosty błąd, polegający na tym, iż w istocie rzeczy zamiast udowodnić, iż ktoś miał zamiar, oparto go na domniemaniu, iż ktoś miał świadomość zagrożenia, bo był zawodnikiem MMA.
Świadomość ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ma być świadomością konkretnego skutku (tzn. spowodowanego tak a nie inaczej, w danych okolicznościach), a nie w ogóle jakiegoś skutku.
Nie wydaje mi się, by w tej dynamicznej sytuacji bycie zawodnikiem MMA jakkolwiek dowodziło, iż zadający dwa ciosy w obronie własnej miał świadomość, iż mężczyzna upadnie głową na chodnik tak niefortunnie, iż dojdzie do poważnego zagrożenia dla jego życia. A przecież to dopiero z upadku na chodnik – a nie z samego ciosu – wynikały dalsze konsekwencje zdrowotne skutkujące śmiercią napastnika.
Zamiaru nie można domniemywać
Z pewnością prokuratura bardzo będzie się musiała napracować, by dowieść przed sądem zasadności zarzutu obejmującego ciężki uszczerbek spowodowany umyślnie z nieumyślnym następstwem śmiertelnym. Oparcie go na domniemanej świadomości zawodnika MMA jest bezprzedmiotowe w realiach omawianej sprawy, z uwagi na mechanizm powstania śmiertelnych obrażeń głowy.
Zamiar zadania ciosów, by obronić się przed zamachem, nie oznacza, iż zostało popełnione przestępstwo. Wręcz przeciwnie – zamiar obronienia się jest konstytutywnym znamieniem obrony koniecznej. Broniący się może mieć więc zamiar unieszkodliwienia agresora, byleby działał w granicach dozwolonej samoobrony.
Klątwę dwóch ciosów należy zwalczyć Dogmatycznie: poprawną interpretacją i prawidłowym zastosowaniem przepisu o obronie koniecznej. Liczy się poziom niebezpieczeństwa sprowadzony w momencie obrony (dwa ciosy) i jego współmierność do ówczesnego zagrożenia.
Dla mężczyzny, który poniósł śmierć, starcie przed restauracją zakończyło się tragicznie. Nie można jednak na siłę obciążać za to smutne wydarzenie innych osób, wbrew przepisom wyłączającym odpowiedzialność karną za działanie w obronie koniecznej.
Zachęcam do cytowania analizy:
- M. Małecki, Zaczepka, dwa ciosy, śmierć napastnika. Obrona konieczna czy przestępstwo?, “Dogmaty Karnisty” z 9.04.2022, dogmatykarnisty.pl