Kolejny przypadek sprytnej kradzieży z wykorzystaniem kasy samoobsługowej. Klientka zamiast różnych owoców, które miała w koszyku, skasowała grejpfruty, będące akurat tego dnia w promocji. Chciała w ten sposób zaoszczędzić 10,82 zł.
Niektórzy skłonni byliby kwalifikować to zdarzenie jako “oszustwo”, zagrożone karą do 8 lat więzienia (art. 286 k.k.). Nie jest to przestępstwo “przepołowione”, a więc niezależnie od wartości mienia, którym rozporządziła ofiara oszustwa, sprawcę sądzimy na podstawie Kodeksu karnego, a nie Kodeksu wykroczeń (inaczej niż w przypadku kradzieży rzeczy wartych mniej niż 500 zł, która jest wykroczeniem).
Czy “oszukaństwo” przy kasie samoobsługowej to rzeczywiście “oszustwo”, o którym mówi Kodeks karny?
Z Dogmatycznego punktu widzenia na pewno nie zawsze. Tego typu przypadki są po prostu kradzieżą.
Znamiona oszustwa
Przepis o oszustwie wymaga, by sprawca w celu osiągnięcia korzyści majątkowej “doprowadził inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem dzięki wprowadzenia jej w błąd (…)”. To artykuł 286 Kodeksu karnego.
Po pierwsze, kasa samoobsługowa nie jest osobą, zatem nie da się jej wprowadzić w błąd. Specyfika kasy samoobsługowej polega właśnie na tym, iż w transakcji nie uczestniczy najczęściej żadna inna osoba poza samym klientem.
Po drugie, Kodeksowe oszustwo polega na tym, iż doprowadza się kogoś do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
Sekwencja zdarzeń musi być więc następująca:
- najpierw sprawca wprowadza w błąd inną osobę,
- a następnie wskutek wprowadzenia w błąd
- podejmuje ona decyzję,
- by rozporządzić mieniem.
Z tego powodu oszukiwaną przy kasie samoobsługowej osobą nie może być właściciel sklepu, który zainstalował kasę. Nie podejmuje on bowiem żadnej decyzji rozporządzającej mieniem na skutek wprowadzenia go w błąd. Najczęściej w ogóle nie ma pojęcia o konkretnych transakcjach zawieranych masowo w jego sklepie. Nie jest więc oszukany w sensie wymaganym przez art. 286 k.k.
Z tego samego powodu nie jest też oszukana “osoba prawna” (spółka, “sklep” jako taki). Niezależnie od tego, z innych powodów osoba prawna – jako byt abstrakcyjny – nie jest w ogóle “osobą”, o której mowa w omawianym przepisie.
Sam nadzór nad klientami, by nie kradli towaru, nie jest “rozporządzaniem” mieniem! Dlatego też nie jest oszukiwany ochroniarz w sklepie, który może monitorować teren, ale nie rozporządza mieniem w sensie wymaganym przez Kodeks karny.
Nie każde oszukiwanie = oszustwo
Nie każde “oszukiwanie” jest oszustwem w sensie wymaganym przez art. 286 k.k.
Sprawcy bardzo wielu przestępstw wprowadzają innych ludzi w błąd, by nie zostać ujętym lub umożliwić sobie pomyślną realizację przestępczego celu.
Zabieranie rzeczy – typowa kradzież – wymaga jakiegoś sprytu, jakiegoś “oszukania” pokrzywdzonego czy świadków w sensie potocznym. Kodeksowe oszustwo różni się jednak od ogólnie rozumianego oszustwa, oszukiwania, bycia oszustem itp. Wszelkie oszukańcze zabiegi, by skutecznie ukraść rzecz nie są oszustwem w sensie prawnym, bo żeby ono zaistniało, muszą być spełnione znamiona dokładnie tego przestępstwa.
Rozważmy prosty przykład.
Gdyby kobieta podeszła do kasy z koszykiem i skasowała znajdujący się w nim towar, ale ukryła w kieszeni jedno jabłko, nie byłoby wątpliwości, iż jabłko to ukradła. Mimo iż wprowadziła w błąd obsługę sklepu, mimo iż “oszukała” ją udając, iż płaci za wszystko, mówilibyśmy o zabraniu owocu bez zapłacenia, a nie doprowadzeniu sklepu do niekorzystnego rozporządzenia “jabłkiem”…
Na tej samej zasadzie, zamiana cen owoców przy kasie samoobsługowej to zabieranie towaru bez uiszczenia zapłaty, wywołując wrażenie, iż płaci się za wszystko. To zwykła kradzież, tak jakby wyniosło się rzeczy w ogóle bez zapłacenia.
Brak celu oszukania
Jeśli kobieta “najwyraźniej nie miała świadomości, iż choć kasy są zautomatyzowane, to sklepy mają procedury weryfikujące poprawność danych podawanych przy robieniu zakupów” – jak opisują tę sytuację media – to z pewnością nie mogło to być oszustwo.
Sprawca oszustwa musi mieć zamiar wprowadzenia w błąd innej osoby i doprowadzenia jej tym sposobem do rozporządzenia mieniem. Oszustwo to przestępstwo umyślne, które można popełnić tylko z zamiarem bezpośrednim.
Jeżeli więc klientka nie zdawała sobie sprawy, iż w danej sytuacji samoobsługową kasę nadzoruje pracownik, nie można przyjąć, by miała zamiar kogokolwiek oszukać. Chciała jedynie zabrać ze sklepu owoce bez zapłacenia odpowiedniej ceny, udając, iż płaci za wszystko; nie chciała oszukiwać pracowników sklepu, bo nie wiedziała, iż kasa jest na podglądzie.
Miała więc zamiar ukraść owoce i faktycznie dopuściła się kradzieży – wykroczeniowej, jeżeli kwota zabranych rzeczy nie przekroczyła 500 zł.
Oszustwo znikomo szkodliwe
A choćby jeżeli “oszukiwanie” przy kasie samoobsługowej ktoś uzna za oszustwo w sensie art. 286 k.k., doprowadzenie sklepu do utraty niecałych 11 zł jest bez wątpienia czynem o znikomym stopniu społecznej szkodliwości.
Tego typu małe “oszustwo” to czyn, który nie powinien stanowić przestępstwa, czego wyrazem jest art. 1 § 2 k.k.
Widać więc, iż ze wszech miar spójniejsze, racjonalniejsze, odpowiadające faktom i regulacjom Kodeksu karnego jest potraktowanie sprytnych zaborów dokonanych przy użyciu kasy samoobsługowej za kradzież (wykroczeniową albo przestępną).
Oto Dogmatyczna analiza kas samoobsługowych, po raz kolejny wywołana konkretnym przykładem. Dziękuję za sygnał o sprawie oraz dyskusję na Dogmatach/FB.
Portal Dogmaty Karnisty to zarejestrowane czasopismo, które możesz cytować w swojej publikacji lub piśmie procesowym. Zachęcam do cytowania analiz Dogmatycznych! Skorzystaj z poniższego wzoru:
- M. Małecki, Zamiana owoców przy kasie samoobsługowej. Była to zwykła kradzież, Dogmaty Karnisty z 21.04.2022, dogmatykarnisty.pl