Zapomniano o preferencyjnym ZUS

14 godzin temu

Projekt przepisów, który by na to pozwalał, utknął w martwym punkcie.

Uprawnienie do preferencji

W końcu stycznia upływa termin na zgłoszenie do małego ZUS+. Chodzi o możliwość opłacania składek na dogodniejszych zasadach. Dotyczy to przedsiębiorców, których przychód w poprzednim roku kalendarzowym nie przekroczył 120 tys. zł. jeżeli natomiast działalność gospodarcza była prowadzona krócej, limit ustala się proporcjonalnie do liczby dni prowadzenia firmy. Z ulgi skorzysta tylko osoba, która działała w poprzednim roku przez co najmniej 60 dni.

Dla preferencji istotny jest także dochód jako podstawa kalkulowania składek. Jak go wyliczyć? Po pierwsze, trzeba ustalić przeciętny miesięczny dochód z działalności gospodarczej w poprzednim roku. W tym celu należy podzielić roczny dochód z działalności gospodarczej przez liczbę dni jej prowadzenia, a uzyskany wynik pomnożyć przez 30. Następnie przeciętny miesięczny dochód należy pomnożyć przez współczynnik 0,5 i właśnie od tej kwoty naliczane są składki na ubezpieczenia społeczne.

W końcu trzeba też sprawdzić, czy rezultat jest niższy niż 30 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę w danym roku (ponieważ jest to najniższa kwota, od której należy opłacić składkę) i czy nie przekracza 60 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia ustalonego na dany rok (gdyż przy takim wyniku obliczeń bardziej opłacalne jest opłacanie należności bez ulgi).

Z przepisów wynika, iż z preferencji korzystają płatnicy maksymalnie przez trzy lata (36 miesięcy) w ciągu pięciu lat (60 miesięcy).

Wydawałoby się zatem, iż podmioty będące na małym ZUS+ w latach 2020–2022 mogą ponownie skorzystać z niego od 2025 r. Już w ubiegłym roku okazało się jednak, iż z obliczaniem terminu jest problem. Wówczas płatnicy korzystający z preferencji w latach 2019–2021 (trzy kolejne lata) i mający przerwę w latach 2022–2023 (dwa lata), a którzy chcieli skorzystać z małego ZUS+ od 2024 r., napotkali problemy. ZUS twierdził, iż uprawnieni do ulgi będą od 2025 r., tj. dopiero gdy miną trzy lata przerwy od poprzedniego okresu stosowania tej preferencji, z uwagi na terminy składania wniosków. W efekcie przerwa w korzystaniu z ulgi trwałaby nie dwa, ale trzy lata.

Ówczesny rzecznik małych i średnich przedsiębiorców z takim podejściem się nie zgadzał. W liście do premiera Donalda Tuska wnosił o rozstrzygnięcie rozbieżności pomiędzy swoją wykładnią a podejściem organu rentowego. Twierdził, iż przepisy są dobrze skonstruowane, tylko interpretacja ZUS jest niewłaściwa.

Z kolei prawnicy specjalizujący się w tej materii twierdzili, iż to organ rentowy ma rację, błąd zaś leży po stronie ustawodawcy.

Na zmiany poczekamy

Rząd doszedł do podobnego wniosku i przygotował projekt nowelizacji ustawy w celu deregulacji prawa gospodarczego i administracyjnego (…). Dodając art. 11a i 11b do ustawy z 13 października 1998 r. o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 497 ze zm.), chciał zakończyć problem.

Przepisy miały wejść w życie 1 stycznia 2025 r. Problem w tym, iż proces legislacyjny utknął w martwym punkcie. Nowelizacja cały czas czeka na przyjęcie przez rząd. Istnieją zatem małe szanse, iż zostanie uchwalona do końca stycznia. A to wówczas mija termin zgłoszeń do małego ZUS+ na rok 2025.

– Niestety przepisy nie są procedowane i nie pojawiły się jeszcze choćby w Sejmie, a czasu w ich wdrożenie jest coraz mniej. Warto zaznaczyć, iż w trakcie tego roku kilku przedsiębiorców sądowo wygrało spór z ZUS dotyczący tej kwestii. Niemniej na pewno nie chodzi o to, żeby „walczyć” z systemem. Przepisy powinni być jasne – mówi Piotr Juszczyk, doradca podatkowy w inFakt.

Natomiast zdaniem dr. Tomasza Lasockiego z Politechniki Warszawskiej, choćby o ile wspomniane regulacje weszłyby w życie w terminie, to nie oznacza, iż sytuacja płatników korzystających z preferencji w latach 2020–2022 byłaby klarowna.

– Przypominam, iż tym osobom przedłużono w 2023 r. korzystanie z małego ZUS+ o 12 miesięcy w drodze wyjątku, na podstawie specjalnego przepisu. Został on jednak tak skonstruowany, iż nie jest do końca jasne, czy te osoby nie powinny wstrzymać się z korzystaniem z ulgi ten jeden rok – wyjaśnia ekspert.

Jego zdaniem zrezygnowanie z jakiegokolwiek ograniczenia czasowego byłoby ryzykowne.

– Przed kilku laty przeprowadziłem symulacje, z których wynika, iż osoba, która przez całe zawodowe życie była przedsiębiorcą i korzystałaby nieprzerwanie z tej ulgi, nie nabyłaby prawa choćby do minimalnej emerytury. A to w dłuższej perspektywie obciążyłoby też państwo, które musiałoby ją wspomagać środkami z budżetu, np. w obszarze pomocy społecznej – ocenia dr Lasocki.

Idź do oryginalnego materiału