Internet to Nowy Świat globalnej gospodarki. Nieskończone możliwości komunikacji, nieskończone okazje do kontaktów. Powstają kolejne platformy społecznościowe, dzięki którym można docierać do kontrahentów i inwestorów. Obecność w sieci to już w zasadzie obowiązek każdej nowoczesnej firmy. Oprócz okazji czyhają też jednak zagrożenia. Jednym z nich jest naruszenie dobrego imienia przedsiębiorcy. Nowy Świat to niekoniecznie Dziki Zachód, a w Internecie nic nie ginie. Zwłaszcza dowody popełnienia przestępstwa.
Wolność słowa nie jest nieograniczona
Prawo karne zakazuje pomawiania innej osoby, grupy osób, instytucji, osób prawnych lub jednostek organizacyjnych, które nie mają osobowości prawnej. Nie można pomawiać ich o takie postępowanie lub adekwatności, które mogą poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności. Takie zachowanie może stanowić przestępstwo zniesławienia. „Zwykłe” zniesławienie jest zagrożone karą grzywny lub ograniczenia wolności. Polskie prawo wyróżnia jednak też szczególną postać tego przestępstwa. jeżeli sprawca pomówi ofiarę dzięki środka masowego komunikowania, naraża się na surowszą odpowiedzialność. W takim przypadku może grozić mu choćby kara więzienia do jednego roku.
Zniesławienie należy do specjalnej grupy przestępstw – ściganych z oskarżenia prywatnego. Pokrzywdzeni takimi przestępstwami zasadniczo muszą sami dochodzić sprawiedliwości. W przypadku przestępstw prywatnoskargowych prawo „przerzuca” na pokrzywdzonego obowiązki oskarżyciela. Przewiduje jednak pewne ułatwienia, z których można skorzystać w celu ochrony dobrego imienia (zwłaszcza w razie naruszenia go w Internecie).
Kogo chronią przepisy
Pomówić można każdego. Pokrzywdzonym może być nie tylko człowiek (osoba fizyczna), ale również osoba prawna, czyli np. spółka z o.o. Ofiarą zniesławienia może paść też fundacja czy spółka akcyjna. Przepisy wskazują wśród potencjalnych pokrzywdzonych także instytucje lub jednostki organizacyjne niemające osobowości prawnej. Chronione jest więc „dobre imię” urzędów i pozostałych instytucji państwowych i samorządowych. Nie można też zniesławiać spółek jawnych, partnerskich czy komandytowych. Wszystkie te podmioty mogą skutecznie bronić się przed naruszaniem ich praw.
Zniesławienie może przybierać różne postacie i formy. Można je popełnić poprzez pomówienie kogoś o postępowanie lub adekwatności, które mogą poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego zawodu, stanowiska lub rodzaju działalności. „Postępowanie” odnosi się do zachowania (lub zachowań) pomawianego. Sprawca twierdzi w takim przypadku, iż pokrzywdzony zachowuje się nagannie. Stawiane zarzuty mogą dotyczyć np. nierzetelnego rozliczania się z kontrahentami czy niewłaściwego świadczenia usług. Pomówienie dotyczące „właściwości” pokrzywdzonego odnosi się z kolei do jego własnych cech. Sprawca może więc np. oskarżyć ofiarę o nieuczciwość lub (w przypadku tzw. podmiotów zbiorowych) wadliwą organizację.
Dla wystąpienia przestępstwa istotne jest, żeby „postępowanie” lub „właściwości”, o które pomawiany jest pokrzywdzony, mogły poniżyć go w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania. Nie mogą być to określenia obiektywnie neutralne. Samo subiektywne przekonanie pokrzywdzonego, iż jest pomawiany, nie wystarczy do stwierdzenia, iż jest ofiarą zniesławienia. Zarzuty, które kieruje sprawca, muszą być odczytywane jako zniesławiające także przez obiektywnego, zewnętrznego odbiorcę. W przypadku przedsiębiorców, pomówienia często dotyczą ich działalności, jakości usług lub postępowania pracowników. Zarzuty dotyczące tych kwestii z reguły będą mogły być uznane za obiektywnie zniesławiające.
Zniesławić można w zasadzie w każdy sposób. Sprawca może pomówić pokrzywdzonego dzięki tekstu, obrazu, a choćby gestu. Treść zniesławiająca może być zawarta choćby w pozornie neutralnym przekazie. Często np. spotyka się pomówienia na forach internetowych z opiniami na temat pracodawców. Sprawcy naruszeń „przemycają” w takich przypadkach zniesławienia pod pretekstem opinii na temat warunków pracy w firmie.
W praktyce może być trudno odróżnić krytykę (nawet surową, ale dopuszczalną) od zniesławienia. Prawo karne zderza się z prawem do wolności słowa i wyrażania opinii. Sądy i nauka w zasadzie jednoznacznie wskazują więc, iż zarzuty zniesławiające muszą odnosić się do faktów. Muszą być weryfikowalne, czyli możliwe do sprawdzenia pod kątem prawdziwości. Sama ocena, choćby krytyczna, może być niewystarczająca, by mówić o zniesławieniu ocenionego. Problem ten dotyczy nie tylko krytyki artystycznej (gdzie formułowanie opinii jest na porządku dziennym), ale również obrotu gospodarczego. Zdarza się, iż pracodawcy są oskarżani o popełnienie zniesławienia przez pracowników niezadowolonych z treści pism kierowanych w ich sprawach do ZUSu. Każdy taki przypadek trzeba dokładnie, indywidualnie zbadać.
Środki masowego przekazu, a ochrona przed zniesławieniem
Zniesławienie w środkach masowego komunikowania to szczególny rodzaj tego przestępstwa. Środkami takimi mogą być tradycyjne media: prasa, radio, telewizja. W przypadku naruszenia praw przedsiębiorcy w Internecie sprawa staje się jednak bardziej skomplikowana. Bogactwo występujących w sieci platform i forów sprawia, iż adekwatna ocena danego przypadku będzie wymagała starannego zbadania. To bardzo ważne ze względu na znacznie surowsze konsekwencje karne dla sprawcy zniesławienia za pośrednictwem środka masowej komunikacji.
Sądy i nauka w zasadzie nie mają wątpliwości, iż wpisy na publicznie dostępnych forach internetowych mogą być zniesławieniem dzięki środków masowego komunikowania. Z takim rodzajem zniesławienia mamy też do czynienia, jeżeli chodzi o artykuły na portalach internetowych. Wątpliwości zasadniczo nie budzi również kwalifikacja publicznie dostępnych komentarzy pod artykułami. Trudniej jednak jest ocenić sprawcę, który wykorzystuje do pomówień pocztę elektroniczną lub profil w serwisie społecznościowym. Wydaje się, iż przesłanie zniesławiającego maila do jednej osoby nie powinno być uznane za zniesławienie za pośrednictwem środka masowej komunikacji. jeżeli jednak treści zniesławiające zawarte są np. w artykule rozsyłanym mailowo do subskrybentów newslettera to w grę może wchodzić surowsza odpowiedzialność karna.
Zniesławienie w sieci – wyzwanie dla pokrzywdzonego
Treści zamieszczane w sieci mogą być gwałtownie i łatwo modyfikowane. Zniesławiający wpis może „zniknąć” zanim uda się wykryć sprawcę. W sprawach o zniesławienie w Internecie bardzo ważne jest więc adekwatne zabezpieczenie materiału dowodowego. Najlepszym sposobem jest sporządzenie notarialnego protokołu otwarcia strony internetowej. W zamian za, z reguły, niewielką opłatę uzyskujemy dowód o wysokiej wartości. Kolejnym krokiem powinno być ustalenie sprawcy zniesławienia. Zwykle autorzy pomawiających wpisów posługują się pseudonimami (nickami). jeżeli sprawca zniesławienia nie podał imienia i nazwiska, konieczne może być skorzystanie z pomocy organów ścigania. Co prawda zniesławienie jest ścigane z oskarżenia prywatnego, ale w praktyce pokrzywdzeni z reguły składają na policji zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Policja ma odpowiednie narzędzia do ustalenia adresu IP autora wpisów internetowych. Ustalenie tego adresu może doprowadzić do wykrycia sprawcy przestępstwa.
Trzeba jednak pamiętać, iż w sprawach o przestępstwa ścigane z oskarżenia prywatnego to pokrzywdzony jest oskarżycielem. Oznacza to, iż powinien skompletować materiał dowodowy i wystąpić do sądu z aktem oskarżenia. choćby w razie złożenia zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, zwykle po ustaleniu sprawcy organy ścigania umarzają postępowanie. Co prawda, prokuratorzy mogą objąć ściganiem przestępstwo prywatnoskargowe, ale często uznają, iż nie wymaga tego interes społeczny. Pokrzywdzony musi wtedy wnieść do sądu prywatny akt oskarżenia, a materiały sprawy zebrane przez organy ścigania zostają na jego żądanie przekazane sądowi.
Taki prywatny akt oskarżenia może różnić się od aktu oskarżenia przygotowanego przez prokuraturę bądź policję. Jest nieco mniej sformalizowany. Prawo wymaga, żeby obowiązkowo znalazły się w nim: oznaczenie oskarżonego i zarzucanego mu czynu oraz wskazanie dowodów, na których opiera się oskarżenie. W praktyce jednak zdarza się, iż sądy przyjmują akty oskarżenia, w których w ogóle nie wskazano oskarżonego. W takich przypadkach zwracają się do Policji o podjęcie odpowiednich czynności w celu wykrycia sprawcy.
Obowiązki oskarżyciela spoczywające na pokrzywdzonym oznaczają, iż konieczne jest staranne przygotowanie do procesu. Oskarżyciel prywatny musi ustalić sąd adekwatny miejscowo do rozpoznania sprawy i skompletować materiał dowodowy. To ostatnie jest szczególnie istotne, bo w sprawach o zniesławienie oskarżeni bardzo często opierają obronę na tzw. dowodzie prawdy. Prawo wskazuje, iż przestępstwo zniesławienia nie zachodzi, jeżeli sprawca publicznie podnosi lub rozgłasza prawdziwy zarzut dotyczący osoby pełniącej funkcję publiczną lub służący obronie społecznie uzasadnionego interesu. Wyłączenie to jest ograniczone, jeżeli zarzuty sprawcy dotyczą życia prywatnego lub rodzinnego pokrzywdzonego. W takich przypadkach dowód prawdy może być przeprowadzony tylko, jeżeli zarzuty mają zapobiec niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia człowieka albo demoralizacji małoletniego. W praktyce oskarżeni o zniesławienie próbują przeforsować w sądzie, iż to, co twierdzili było prawdziwe, a ich rozgłaszanie służyło obronie społecznie uzasadnionego interesu.
Naruszenie w Internecie, skutki w „realu”
Zniesławienie, choć często ignorowane, może być bardzo groźne dla pomawianego. Koszty wizerunkowe spółek mogą przełożyć się na prawdziwe straty finansowe wskutek np. utraty kontrahentów. Pomawiające wpisy mogą też ściągnąć na firmę uwagę służb lub organów. Nie należy więc ignorować przypadków naruszania w Internecie praw spółki. choćby jeżeli walka o dobre imię jest trudna, warto ją podejmować.