W Poczdamie, zakończyły się negocjacje dotyczące wynagrodzeń dla ponad 2,5 miliona pracowników sektora publicznego w Niemczech. Przedstawiciele obu stron nie mogą się porozumieć, co może doprowadzić do kolejnej fali strajków ostrzegawczych. Rozpoczyna się proces arbitrażowy.
Co jest przedmiotem sporu?
Stawką negocjacji jest podwyżka płac oraz zmiany w systemie pracy dla pracowników zatrudnionych w sektorze publicznym – od żłobków po zakłady oczyszczania miasta. Związki zawodowe Ver.di i DBB domagają się wzrostu wynagrodzeń o 8% lub minimum 350 euro miesięcznie oraz co najmniej trzech dodatkowych dni wolnych w roku. Pracodawcy, w tym przedstawiciele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Związku Pracodawców Komunalnych (VKA), uznają te żądania za nierealne. Według ich wyliczeń, spełnienie tych postulatów kosztowałoby samorządy aż 15 miliardów euro rocznie.
Szczególnie kontrowersyjna jest kwestia dodatkowych dni wolnych. Pracodawcy argumentują, iż ich wprowadzenie mogłoby skutkować ograniczeniem usług publicznych, takich jak godziny otwarcia żłobków czy inne najważniejsze usługi świadczone przez administrację.
Negocjacje w impasie – co dalej?
Trzecia runda rozmów rozpoczęła się w piątek i miała zakończyć się w niedzielę wieczorem. Związki zawodowe twierdzą, iż przedstawiły nowe propozycje kompromisowe, które jednak przez cały czas nie są wystarczające dla strony rządowej i samorządowej.
Strony nie były w stanie osiągnąć porozumienia w trzeciej rundzie negocjacji. Po czterech dniach rozmów, jak ogłosiła federalna minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser, zostanie uruchomiony arbitraż. Strajki ostrzegawcze, które niedawno sparaliżowały ośrodki opieki dziennej, zbiórkę odpadów i inne obiekty w całych Niemczech, zostały zatem na razie zakończone – nie są one dozwolone podczas procesu arbitrażowego.
Przewodniczący Ver.di, Frank Werneke, powiedział iż nie rozumie tej decyzji.
-„Patrząc w świetle dnia, różnice na stole nie są tak duże, dlatego bardzo żałuję, iż władze federalne i lokalne uciekają się do arbitrażu” – skomentował Wernke.
Jednak decyzja o procesie arbitrażowym juz zapadła.
-„Oczekuję, iż związki zawodowe będą skłonne do kompromisu, abyśmy mogli ostatecznie osiągnąć dobre porozumienie w interesie pracowników” – podsumowała Faeser.
Czy pracodawcy ustąpią?
Eksperci podkreślają, iż presja na pracodawców rośnie. W obliczu rosnącej inflacji i wysokich kosztów życia, podwyżki dla pracowników sektora publicznego wydają się uzasadnione. Jednak dla wielu miast i gmin spełnienie żądań związków zawodowych oznaczałoby konieczność drastycznych cięć budżetowych w innych obszarach.
Jednym z argumentów Ver.di jest fakt, iż inne kraje europejskie już zdecydowały się na podobne podwyżki, aby chronić realne dochody swoich pracowników. Niemiecki sektor publiczny, zdaniem związkowców, nie powinien zostawać w tyle.
Rozjemcy ostatnia nadzieja porozumienia
Decyzja o skierowaniu sporu do niezależnej komisji rozjemczej oznacza, iż obie strony nie były w stanie osiągnąć porozumienia mimo wielodniowych negocjacji. Proces mediacji ma na celu znalezienie kompromisowego rozwiązania, które pozwoli na zakończenie impasu.
Dla wielu pracowników sektora publicznego jest to jednak czas niepewności – choć strajki na razie zostaną zawieszone, ostateczny wynik rozmów wciąż pozostaje niewiadomą. Eksperci podkreślają, iż choć różnice stanowisk nie wydają się nieprzekraczalne, to napięta atmosfera negocjacji oraz presja finansowa mogą utrudniać znalezienie złotego środka. jeżeli i tym razem nie uda się dojść do porozumienia, kolejne strajki mogą być tylko kwestią czasu.
Co oznacza to dla obywateli?
Bez względu na wynik rozmów, mieszkańcy Niemiec muszą się przygotować na dalsze utrudnienia. jeżeli strajki zostaną wznowione, ich skutki mogą być dotkliwe – od zakłóceń w komunikacji miejskiej po ograniczenie dostępności opieki przedszkolnej. Wiele osób już teraz odczuwa konsekwencje trwających sporów, a przeciągające się negocjacje mogą tylko pogłębić frustrację.
Czy dojdzie do przełomu?
Eksperci zwracają uwagę no to, iż presja społeczna i rosnąca frustracja pracowników mogą doprowadzić do kompromisu. Z drugiej strony pracodawcy obawiają się skutków finansowych ustępstw. Czy strony znajdą wspólne rozwiązanie, czy Niemcy czeka fala kolejnych protestów?
Foto: Andreas Arnold/dpa