Ekspert przestrzega marynarzy: Zapewnijcie bezpieczeństwo sobie i swojej rodzinie

1 dzień temu

Praca marynarza to nie tylko przygoda. To życie na walizkach, ciągłe przemieszczanie się, długie rozłąki z rodziną i realne zagrożenia dla zdrowia. W cyklu podcastu Polska Morska, wraz z ekspertem ds. ubezpieczeń Pawłem Skotnickim, rozmawiamy o tym, dlaczego tak ważne jest zapewnienie sobie odpowiedniej ochrony poprzez wybór prywatnego ubezpieczenia.

Marynarze są często objęci ubezpieczeniem oferowanym przez armatora. Wielu z nich jednak nie zna jego szczegółów i nie zdaje sobie sprawy, iż zakres ochrony może być niewystarczający – zwłaszcza w przypadku zdarzeń mających miejsce poza statkiem lub już po powrocie do kraju.

Jak zauważa Paweł Skotnicki, ubezpieczyciel marynarzy:

– o ile ktoś chce czuć się bezpiecznie, bo może mieć po prostu w życiu pecha, to oczywiście prywatne ubezpieczenia są jednym z narzędzi zabezpieczających. I nie chodzi tu wyłącznie o poważne wypadki na pokładzie. Życie pisze różne scenariusze – wypadek w drodze na kontrakt, nagła choroba na urlopie, kontuzja przy pracach domowych czy też choroba przewlekła, która rozwija się w tle i uderza, gdy nikt się jej nie spodziewa – mówi ekspert.

Praca w ryzyku

Marynarze, podobnie jak pracownicy branży offshore czy logistyki morskiej, wykonują zawody o podwyższonym ryzyku.

Warto zaznaczyć, iż prywatnego ubezpieczenia nie da się po prostu kupić „z półki”. To proces, w którym należy złożyć wniosek, a ubezpieczyciel musi wyrazić zgodę, analizując dane dotyczące stanu zdrowia oraz ocenę ryzyka związanego z daną osobą.

– Są przypadki, gdy kontrakt obejmuje leczenie na miejscu pracy, ale już po powrocie do kraju marynarz zostaje sam. W takiej sytuacji każdy dzień zwłoki w rehabilitacji czy leczeniu może przynieść nieodwracalne skutki. A system państwowy, jak wiemy, działa powoli – podkreśla Skotnicki.

Ekspert wskazuje na dwie podstawowe ścieżki prywatnego zabezpieczenia: ubezpieczenie dochodu oraz ubezpieczenie zdrowotne.

– Z jednej strony mamy ubezpieczenie, które może wypłacić rentę, gdy marynarz nie jest zdolny do pracy. Z drugiej strony – dostęp do prywatnej opieki medycznej na wysokim poziomie, bez kolejek – dodaje.

Co może się wydarzyć?

– jeżeli spojrzeć statystycznie, większość ludzi uważa się za niezniszczalnych i nieśmiertelnych. Myślą raczej: „mnie to nie spotka, to zdarza się innym” – zauważa ekspert.

Lista losowych sytuacji, które mogą dotknąć osoby pracujące na morzu, jest długa: kontuzja podczas zejścia ze statku, upadek na śliskim pokładzie, oparzenia, nagłe bóle kręgosłupa. Groźne mogą być też zdarzenia w zupełnie innych okolicznościach – podczas urlopu, w drodze z lotniska czy choćby w domu.

– Spotkałem się z przypadkiem, gdzie marynarz doznał uszkodzenia kręgosłupa i nie mógł wrócić do kraju komercyjnym lotem. Transport medyczny z Włoch do Polski prywatnym odrzutowcem z asystą lekarzy kosztował 130 tysięcy euro – relacjonuje Skotnicki.

Takie wydatki, bez odpowiedniego ubezpieczenia, mogą oznaczać finansową katastrofę. Dlatego ekspert radzi rozważyć polisę, która obejmuje nie tylko pierwszą pomoc, ale też transport medyczny, leczenie prywatne, udział własny w kosztach leczenia za granicą oraz pełną rehabilitację po powrocie do kraju.

Leczenie na własnych zasadach

Nie bez znaczenia jest także jakość i szybkość leczenia.

– o ile ktoś chce wrócić do zdrowia, powinien zacząć leczenie natychmiast, a nie za półtora roku, jak to często bywa w NFZ – podkreśla Skotnicki.

Prywatna opieka medyczna pozwala uniknąć kolejek do badań diagnostycznych (rezonans, tomografia, USG), zabiegów operacyjnych i rehabilitacji. Szybka reakcja to klucz nie tylko dla zdrowia, ale także dla powrotu do pracy. Zła diagnoza lub opóźniona rehabilitacja oznacza kolejne miesiące przestoju i kolejne koszty.

Warto też pamiętać, iż wielu marynarzy pracuje na kontraktach, prowadząc działalność gospodarczą, często na podstawie przepisów innych krajów. Ich ubezpieczenia nierzadko obejmują jedynie podstawowy zakres świadczeń, zwykle obowiązujący tylko na terenie jednego państwa.

– Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego (EKUZ) to dziurawe zabezpieczenie. Obejmuje tylko Unię Europejską i kraje EFTA, a i tam zakres świadczeń bywa bardzo różny – ostrzega ekspert.

Dlatego prywatna polisa może być jedynym realnym zabezpieczeniem zdrowia i przyszłości nie tylko samego marynarza, ale także jego najbliższych.

Inwestycja w bezpieczeństwo

Dobrze dobrane, szybkie i kompleksowe leczenie – od fizjoterapii, przez zakup ortez, zastrzyków, leków, aż po konsultacje specjalistyczne – to sposób na realny powrót do zdrowia. Koszty pokrywa odpowiednio dopasowane ubezpieczenie.

Prywatne ubezpieczenie to nie luksus, ale świadoma inwestycja w bezpieczeństwo. Dla wielu marynarzy to kwestia jednej decyzji – czy zdać się wyłącznie na armatora i publiczny system ochrony zdrowia, czy samodzielnie zadbać o pełne zabezpieczenie siebie i swojej rodziny.

Ryzyko w pracy na morzu jest codziennością. Odpowiedzialność za zdrowie – wyłącznie po stronie marynarza.

Idź do oryginalnego materiału