Deepfake w reklamie to łańcuch nadużyć

9 miesięcy temu

Media obiegła informacja o wykorzystaniu głosu m.in. kanadyjskiej dziennikarki Anne-Marie Dussault w stworzonej przy udziale sztucznej inteligencji reklamie gier hazardowych. W sprawie mamy do czynienia z deepfake’em, czyli materiałem wygenerowanym na podstawie wizerunku realnie istniejącej osoby, który wydaje się autentyczny. Wykorzystanie tej techniki w taki sposób mogłoby zostać uznane za naruszenie również polskich przepisów.

Prawo do wizerunku jest bowiem chronione na gruncie przepisów kodeksu cywilnego o dobrach osobistych oraz ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Według przekazów medialnych w przypadku kanadyjskim doszło zaś do rozpowszechnienia go bez zezwolenia samej zainteresowanej.

Jak jednak wyjaśnia radca prawny Paweł Juściński z kancelarii Porwisz i Partnerzy, nie jest konieczne zezwolenie osoby powszechnie znanej, której wizerunek zarejestrowano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych, zwłaszcza politycznych, społecznych czy zawodowych.

– W orzecznictwie przyjmuje się, iż nie odnosi się to do sytuacji, którym przyświeca tylko cel komercyjny, a nie jakikolwiek społecznie uzasadniony interes – tłumaczy ekspert.

I precyzuje, iż w podobnym przypadku można by rozważać, czy nie doszło również do naruszenia innych dóbr osobistych, takich jak cześć dziennikarki (jej dobre imię i godność osobista), gdy reklamowane treści naraziły ją na utratę szacunku innych osób i zaszkodziły jej reputacji. Fakt, iż słowa padające w reklamie w rzeczywistości nigdy nie zostały przez nią wypowiedziane, tym bardziej przemawia za stwierdzeniem, iż doszło do naruszeń.

– Działania te można też oceniać pod kątem odpowiedzialności karnej, gdyby uznać, iż wypełniają znamiona przestępstwa zniesławienia, które polega na pomówieniu innej osoby o postępowanie mogące poniżyć ją w oczach opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego do wykonywania jej zawodu – mówi Paweł Juściński.

Radca prawny zwraca też uwagę, iż ofiarą mogli paść także odbiorcy spornej reklamy.

– Osoba, która używa deepfake’ów, mogłaby zostać pociągnięta do odpowiedzialności karnej za oszustwo, o ile wykorzystując pozycję znanej i szanowanej osoby, doprowadzi inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia jej mieniem po tym, jak przez treści ukazane w reklamie została wprowadzona w błąd – ocenia.

Takie działanie – zdaniem prawnika – może zostać również zakwalifikowane jako nieuczciwa praktyka rynkowa. Uznaje się za nią zachowanie powodujące podjęcie przez przeciętnego konsumenta decyzji, której inaczej by nie podjął.

– Praktyka ta może zostać zaś uznana za naruszającą zbiorowe interesy konsumentów, co również stanowi działanie prawnie zakazane – precyzuje.

I przypomina, iż problem deepfake’ów został już dostrzeżony w UE, a w połowie czerwca Parlament Europejski przegłosował tzw. akt o sztucznej inteligencji.

Idź do oryginalnego materiału