Czy w Polsce możliwy jest 4-dniowy tydzień pracy?
Temat ograniczenia czasu pracy co jakiś czas rozgrzewa emocje. Padają różne propozycje, od zmniejszenia tygodniowej liczby godzin pracy do skrócenia tygodnia roboczego. Co na ten temat myślą pracodawcy?
Polski Instytut Ekonomiczny przeprowadził badania, w ramach których o kwestie skrócenia tygodnia pracy zapytano 1500 przedsiębiorstw (z sektora średnich i dużych) działających w różnych branżach. Z tych badań wynika, iż firmy niekoniecznie są zwolennikami takich rozwiązań. Ponad połowa badanych firm twierdziła, iż przejście na 4-dniowy tydzień pracy w ich przypadku nie będzie możliwe ze względu na specyfikę działalności, którą prowadzą.
- Ponad 1/3 dużych i średnich firm nie planuje wprowadzania krótszego tygodnia pracy, pomimo tego, iż zważywszy na charakter ich działalności byłoby to możliwe.
- Na wprowadzenie 4 dniowego tygodnia pracy gotowe byłoby ok 5-8% firm (w zależności od wielkości), niektóre z nich już planują wdrożenie takich rozwiązań.
Co ciekawe, wśród firm deklarujących, iż wprowadzenie skróconego tygodnia pracy jest u nich możliwe, najmniej skłonne zastosowania tej opcji okazały się firmy z obszaru administracji (46% udzieliło odpowiedzi „możliwe ale nieplanowane”). Natomiast największa liczba firm stwierdzających brak możliwości zastosowania krótszego tygodnia roboczego wywodziła się z branży usług profesjonalnych i przemysłu lekkiego.
Od kiedy zapłacimy pełne składki ZUS od umów cywilno-prawnych?
Likwidacja zbiegów tytułów do ubezpieczeń i obłożenie wszystkich umów cywilno-prawnych obowiązkiem ubezpieczeniowym spędza sen z powiek zarówno firmom jak i osobom wykonującym pracę na podstawie takich umów.
To jeden z kamieni milowych, od wypełnienia których zależy uruchomienie środków unijnych pochodzących z KPO.
Obecnie umowy zlecenia stanowią tytuł obowiązkowego ubezpieczenia emerytalnego i rentowego.
- Jeżeli zatrudniony ma zawartą jedną taką umowę, podlega ona oskładkowaniu niezależnie od wysokości wynagrodzenia jakie z tego tytułu otrzymuje.
- Jeżeli jednak jest to kolejna taka umowa, lub oprócz tej umowy ubezpieczony posiada inny tytuł do ubezpieczenia (np. umowę o pracę) to będzie musiał obowiązkowo odprowadzać składki społeczne od zlecenia, o ile podstawa wymiaru składek z tego innego tytułu (lub tytułów) jest niższa od minimalnego wynagrodzenia.
- Jeżeli jest wyższa, od umowy zlecenia będzie trzeba obowiązkowo zapłacić tylko składkę zdrowotną, a do ubezpieczeń społecznych można wtedy przystąpić na zasadzie dobrowolności.
Obowiązek opłacania składek od wszystkich umów zleceń spowoduje, iż osoby, dla których takie umowy nie są podstawowym źródłem zarobkowania (tym samym tytułem do ubezpieczenia), otrzymają niższe wynagrodzenia netto. Jednocześnie podmioty zatrudniające poniosą wyższe koszty zatrudnienia zleceniobiorców – one także będą musiały dopłacić do ZUS swoją część składek (to dodatkowe ok. 20% wynagrodzenia brutto zleceniobiorcy). Patrząc na problem długofalowo, większe składki powinny w przyszłości zwiększyć kapitał emerytalny ubezpieczonego i tym samym dać możliwość uzyskania wyższej emerytury czy renty.
Takie podejście, jeżeli dołożymy do niego plany zaliczania okresów zatrudnienia na zleceniu do stażu pracowniczego, może też zdjąć umów zleceń odium umów śmieciowych, które do nich przylgnęło ze względu na ich nadużywanie i zastępowanie nimi umów o pracę.
Widać więc, iż mówimy tu z jednej strony o niekorzystnych skutkach doraźnych takich zmian (zwiększone koszty zatrudnienia przy obniżonym netto zatrudnionego), ale z drugiej strony o potencjalnych korzyściach w przyszłości (wyższe świadczenia emerytalne).
To, iż oskładkowanie umów zleceń, (a z informacji płynących z Ministerstwa pracy wynika, iż również umów o dzieło, które w tej chwili w ogóle nie stanowią tytułu ubezpieczenia, o ile nie zostaną zawarte z własnym pracodawcą) będzie musiało się zdarzyć jest więcej niż pewne. Pytanie tylko, kiedy się to stanie?
Ostatnio w przestrzeni publicznej pojawiały się informacje o styczniu przyszłego roku. Z ostatnich informacji przekazanych przez minister funduszy i polityki regionalnej Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz wynika, iż ten termin raczej nie wchodzi w grę. “Od nowego roku się nie wydarzy. To jest reforma, która zostaje odłożona w czasie – także dlatego, iż to trzeba skalkulować na bazie – z jednej strony, bezpieczeństwa. Na jednej szali leży bezpieczeństwo zatrudnienia, a na drugiej leży opłacalność tego zatrudnienia i to zarówno dla tych, którzy zatrudniają i dla tych, którzy zatrudniają się”.
Rząd chce uniknąć pochopnego działania w tej sprawie i dobrze skonstruować nowe regulacje. Dziecko z kąpielą łatwo jest wylać, czego już niejednokrotnie doświadczaliśmy.
Prawdopodobny termin wprowadzenia zmian to połowa 2026 r. Przed składkami „uciekną” jedynie, tak jak do tej pory, osoby będące uczniami lub studentami do ukończenia 26 roku życia.
(źródło: Infor lex)
PPK – na teraz czy na później? Sposób na dodatkową premię
Pracownicze Plany Kapitałowe – PKK to długoterminowy program oszczędzania, który jest z nami od 2019 roku. Uczestnikami programu są osoby zatrudnione, a oszczędności pochodzą z wpłat finansowanych przez pracowników, pracodawców i budżet państwa. Jego celem jest zbudowanie dodatkowego kapitału, z którego będzie można skorzystać po zakończeniu aktywności zawodowej i przejściu na emeryturę, choć ustawodawca przewidział również możliwość wcześniejszego skorzystania ze zgromadzonych środków. Istotą programu jest długofalowe oszczędzanie. Jak działa PPK?
- Pracownik odprowadza obowiązkowe wpłaty w wysokości 2% wynagrodzenia brutto stanowiącego podstawę składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe. Może także dobrowolnie powiększyć swoje wpłaty o kolejne 2% (maksymalnie).
- Pracodawca ma obowiązek odprowadzić wpłatę w wysokości 1,5% wynagrodzenie brutto pracownika, a dobrowolnie powiększyć wpłaty o dodatkowe max. 2,5%.
- Budżet państwa dokłada od siebie wpłatę powitalną – 250 zł oraz 240 zł co roku. Środki te są przekazywane na konto uczestnika w wybranej w porozumieniu z pracownikami instytucji finansowej, z którą pracodawca podpisał umowę o prowadzenie i zarządzanie PPK.
Z roku na rok przybywa osób, które wypłacają środki ze swoich kont w instytucjach finansowych prowadzących PPK. Okazuje się, iż często pracownicy traktują te oszczędności jak dodatkową premię od pracodawcy i zastrzyk gotówki.
Niektórzy dokonują takich wypłat regularnie, co kilka miesięcy.
- W 2023 roku na ok 3,4 mln. osób uczestniczących w PPK ponad 304 tys. dokonało przynajmniej jedną transakcję wycofania środków z konta.
- Wzmożoną aktywność zaobserwowano na początku roku, kiedy zbliżał się termin pierwszego autozapisu. Przyczyną mogło być to, iż prowadzone były przez pracodawców kampanie informacyjne o autoazapisie, a wtedy wielu pracowników niejako przypomniała sobie o tym, iż mają środki na PPK.
Nie jest to zgodne z intencją jak przyświecała pomysłodawcom tego programu. Co interesujące statystycznie środki wypłacały częściej osoby zarabiające dużo więcej niż minimalne wynagrodzenie.
PFR liczy na to, iż ta wzrostowa tendencja będzie się stopniowo odwracać. Podkreśla, iż to element testowania nowego systemu oszczędzania, który pozwoli nabrać do niego zaufania, a najważniejsze jest to iż osoby wypłacające pozostają aktywnymi uczestnikami PPK.