Podatek emisyjny od paliw wykorzystywanych w domowych kotłach, małych zakładach przemysłowych i samochodach ma wejść w życie w 2027 roku, czyli na rok przed rozpoczęciem obowiązywania nowego wieloletniego budżetu UE.
Po raz pierwszy propozycja wprowadzenia nowego podatku padła w Brukseli w 2021 r., czyli - jak przypomina "FT" - w szczycie proekologicznej polityki w Unii Europejskiej. Podatek węglowy ma funkcjonować jako system pozwoleń, podobny do obecnego unijnego systemu handlu emisjami dla producentów energii i przemysłu ciężkiego. Dostawcy paliw kupowaliby pozwolenia, a następnie przerzucali koszty na konsumentów.Reklama
Podatek węglowy budzi emocje w UE. Nowy pomysł w Brukseli
Unijni urzędnicy sugerują teraz, żeby część dochodów uzyskanych z podatku węglowego przeznaczyć na sfinansowanie unijnego budżetu - informuje brytyjski dziennik. W jego ocenie, Bruksela ryzykuje tym samym "dalsze kontrowersje wokół podatku, który nie podoba się Francji i Polsce".
Pozyskane środki miałyby posłużyć na łatanie dziur w ogólnym budżecie. KE musi bowiem znaleźć sposób na poradzenie sobie z rocznym niedoborem w wysokości 30 mld euro na okres siedmiu lat. Wynika on m.in. ze spłat zadłużenia UE zaciągniętego w związku z pandemią, a także ze zwiększonych wydatków na nowe priorytety z powodu rosyjskiej agresji na Ukrainę - w tym na obronność.
Nowy podatek może przynieść choćby 705 mld euro przychodu w latach 2027-2035. Jednak według wyliczeń prawdopodobnie zwiększy również rachunki za ogrzewanie domów choćby o 41 proc. Łagodzić skutki ewentualnego kryzysu ma fundusz społeczno-klimatyczny o wartości 86,7 mld euro, z którego środki państwa członkowskie będą mogły przeznaczyć m.in. na pokrycie kosztów lepszej izolacji domów, dekarbonizacji systemów grzewczych czy poprawy transportu niskoemisyjnego.
Nowe informacje ws. podatku węglowego. Polska przeciwna pomysłowi Brukseli
Jak przypomina "FT", kilka państw członkowskich wezwało do opóźnienia lub przeglądu unijnego podatku, obawiając się, iż podniesie on rachunki za ogrzewanie i paliwo. W stolicach państw członkowskich realną obawą jest powtórka m.in. masowych protestów "żółtych kamizelek" we Francji z 2018 roku. W Brukseli pamiętają także ubiegłoroczne protesty rolników w większości państw UE przeciwko wprowadzeniu Zielonego Ładu.
Zdaniem anonimowego urzędnika UE, cytowanego przez dziennik, przeznaczenie części dochodów na własny budżet UE tylko "zaostrzyłoby sprzeciw". Do tego zwiększyłoby przestrzeń na podsycanie niechęci do UE wśród prawicowych polityków i ich zwolenników.
"FT" przypomniał, iż o opóźnienie wprowadzenia systemu handlu emisjami dla samochodów i domów zaapelował premier Polski Donald Tusk. Z kolei kilka państw członkowskich UE - w tym Francja i Słowacja - nie wdrożyło dyrektywy do własnego prawa krajowego.
KE uspokaja ws. nowego podatku. "Nie chcemy wysokich cen"
Kurt Vandenberghe, dyrektor generalny dyrekcji ds. klimatu w komisji, zapewniła, iż Bruksela będzie "bardzo uważna na obawy i niepokoje" dotyczące tego środka. Dodała, iż Komisja "nie chce wysokich cen".