Prawnicy powinni zrozumieć, iż odpoczynek to nie nagroda za pracę

prawieoprawie.pl 18 godzin temu

W czasach możliwości znalezienia przepisu w telefonie, w Google czy obszernej analizy w narzędziu AI, zaryzykuję twierdzenie, iż coraz cenniejsze będą umiejętności pozaprawne. Marketing to jedna z nich. – mówi w wywiadzie Tomasz Palak, prawnik i twórca bloga tomaszpalak.pl.

Dzień dobry, bardzo dziękujemy za przyjęcie naszego zaproszenia do rozmowy. Łączy Pan tak wiele aktywności zawodowych, iż aż trudno rozpocząć. Zacznijmy więc może od standardowego pytania, dlaczego prawo?

W momencie wybierania kierunku studiów nie byłem wcale przekonany, iż później pójdę na aplikację i uzyskam tytuł radcy prawnego. Zakładałem raczej, iż wykształcenie prawnicze „zawsze się przyda”, a jednocześnie trochę przedłuża decyzję o przyszłości. Ostatecznie udaje mi się łączyć działalność typowo prawniczą z aktywnością w innych obszarach.

Jak możemy przeczytać w Pana BIO – radca prawny, prelegent, bloger. W której z tych ról czuje się Pan najlepiej? Czy łączenie tych obszarów jest trudne?

Na pewno łączenie tych obszarów bywa angażujące – ale jeżeli się je lubi, to nie nazwałbym tego trudnym. W końcu wzięły się z tego, iż sprawiają mi przyjemność. Trudno byłoby mi wybrać preferowaną rolę, choć z pewnością bycie „prawnikiem scenicznym” jest z nich najmniej typową i mocno do mnie przypisaną przez otoczenie.

Prowadzenie bloga jest dużą częścią Pana zawodowej aktywności. Skąd pomysł na niego? Jakie były początki?

Pisałem od zawsze, również w Internecie – tylko z początku było to rozsiane po różnych jego miejscach. Ostatecznie uznałem, iż warto zebrać to w całość i pisać pod swoim nazwiskiem. Blog wydawał się wyborem naturalnym – tym bardziej, iż w czasach jego początków wiele z obecnych kanałów social media w ogóle nie było znane. Nie zrezygnowałbym zresztą z własnego miejsca w sieci choćby teraz. Zaufanie, iż nie zostanie się wyrzuconym z dnia na dzień przez powiedzmy Instagram, nie jest według mnie bezpieczne.

Pana blog porusza wiele różnych tematów, od crowdfundingu po sztuczną inteligencję. Publikuje Pan też regularnie w ramach newslettera Prawny.News. Jak dobiera Pan tematy do swoich wpisów i jakie kwestie prawnicze są teraz Pana zdaniem najistotniejsze dla przedsiębiorców?

Przede wszystkim skupiam się na relacji firmy z „prawem Internetu”, choć wprost przecież takiego nigdzie nie ma. Właśnie dlatego zarówno crowdfunding, jak i AI czy z innej beczki zmiany w RODO lub prawie autorskim są dla mnie ciekawe.

Obecnie (rozmawiamy w listopadzie 2024) najpilniejszym dla przedsiębiorców jest zaopiekowanie się zgodami na marketing wobec nowego Prawa Komunikacji Elektronicznej. Od grudnia 2024 r. obowiązują regulacje GPSR, czyli o produktach niebezpiecznych i uczciwym ich sprzedawaniu w sieci.

Tematy na mojej stronie mogą być dowolnie szerokie – zdarzyło mi się zahaczać o franki, podatki czy ogródki działkowe. Co więcej – wcale nie muszą dotyczyć prawa. Strona nazywa się „tomaszpalak.pl”, a nie powiedzmy „prawointernetowe.com” – jeżeli zechcę, wpis może dotyczyć także polecanej przeze mnie książki, filmu czy mieć bardziej felietonowy charakter. Zdarzało się to już nieraz.

Występuje Pan na wielu konferencjach, w tym takich jak I love marketing czy TEDx. Jak przygotowuje się Pan do swoich wystąpień? Czy towarzyszy temu jakiś specjalny rytuał?

Przede wszystkim – przygotowuję się do nich bardzo starannie. Sama prezentacja na scenie jest tylko zwieńczeniem dłuższego procesu. Istotą dobrego wystąpienia jest plan i struktura.

Z reguły najpierw przez kilka tygodni stopniowo w notatce na telefonie zbieram myśli, jakie w wystąpieniu powinny się pojawić. Później układam je w wynikającą z siebie narrację i przekładam do notatek slajdów. Sam wygląd slajdów zostawiam na koniec. Nie mierzę liczby tabel, oddechów, żartów na minutę – choć wiem, iż niektórzy występujący tak robią.

Przed samym wejściem na scenę raczej nie mam rytuału. Lubię jeszcze ostatni raz rzucić okiem na slajdy, czasem puszczam sobie w słuchawkach jakiś żywszy kawałek – ale to niekonieczne.

Jest Pan również wykładowcą. Jak odnajduje się Pan w tej roli? Co jest Pana główną motywacją, by dzielić się wiedzą ze studentami?

Z pewnością nie wynagrodzenie. Z reguły wykładam dla „nieprawników” – przykładowo w ramach studiów podyplomowych prowadzę zajęcia z social mediów czy organizacji eventów. Stąd motywacją jest po prostu oswojenie tych osób z paragrafami dotyczącymi ich pracy – dzięki temu potem lepiej sobie radzą. Zdarza się też, iż zostają moimi klientami.

Prowadzi Pan także zajęcia dla aplikantów radcowskich. Jakie najważniejsze umiejętności powinien rozwijać młody prawnik, aby sprostać wyzwaniom przyszłości?

Jak każdy wykładowca uznam oczywiście, iż mój przedmiot jest najważniejszy. Uczę aplikantów marketingu w naszym zawodzie – oczywiście nie jest to najważniejsze, ale w czasach możliwości znalezienia przepisu w telefonie, w Google czy obszernej analizy w narzędziu AI, zaryzykuję twierdzenie, iż coraz cenniejsze będą umiejętności pozaprawne. Marketing to jedna z nich – ale także po prostu prowadzenie biznesu, zarządzanie ludźmi, obsługa klienta, negocjacje, empatia i tak dalej.

Napisał Pan poradnik dla twórców „Internet a prawo – jak się nie potknąć?”, w którym „upraszcza Pan paragrafy”. Jakie największe wyzwania dostrzega Pan w prowadzeniu działalności w sieci z perspektywy prawnej?

Wciąż kuleje wiedza o prawie autorskim w sieci. Po macoszemu traktowane są też dane osobowe. Opisanie tych problemów na przykładach prostych i prawdziwych historii – nierzadko humorystycznych – było powodem stworzenia tej książki.

Nawiązując do Pana wystąpienia na TEDxPolitechnika Gdańska „AIajaj, czyli gdzie prawo zderza się ze AI” czy sami prawnicy powinni obawiać się sztucznej inteligencji, czy to raczej czas, by zacząć ją oswajać i z niej korzystać?

Obawy niczego nie zmienią – klienci nie szukają prawnika, tylko odpowiedzi na swój problem prawny. Wcale nie mają ochoty na spotkania z nami czy wymienianie maili – chcą pozbyć się problemu. jeżeli będzie to możliwe do zrobienia samodzielnie przy pomocy AI, po prostu to zrobią. Tak jak teraz część korzysta z porad na forach czy grupach social media. Inną sprawą jest, jakiej jakości są te porady .

Nie liczyłbym na to, iż słuchanie naszego „mądrzenia się” jest marzeniem przeciętnego Polaka. Natomiast jesteśmy w stanie wspierać naszą pracę dzięki AI i po prostu robić niektóre rzeczy sprawniej. jeżeli nie naruszy to tajemnicy zawodowej czy RODO (a da się to osiągnąć) to warto.

Zielona kancelaria, o której również wspomina Pan na swojej stronie, to wyjątkowy koncept w branży prawniczej. Jakie działania podejmuje Pan, aby minimalizować swój ślad węglowy i jak wygląda zrównoważony rozwój w Pana kancelarii?

Może na ten moment w pewnym sensie wyjątkowy, bo stworzyłem tę ekologiczną zakładkę strony, po prostu z powodu światopoglądu. Natomiast kwestie takie jak regulacja ESG prawdopodobnie prędzej czy później w pewnym sensie „zmuszą” innych prawników do zwrócenia uwagi na ten temat.

Czy wszędzie trzeba jechać autem? Czy każda rzecz jest warta wydruku? Jak wiele garniturów jest nam potrzebne? dla wszystkich pewnie odpowiedź na takie przykładowe pytania brzmi inaczej – warto je sobie zadać i ja to zrobiłem, a następnie ograniczyłem swoją ingerencję w planetę.

Organizuje Pan trójmiejskie edycje wydarzenia marketingowego Crash Mondays. Czy mógłby powiedzieć nam Pan o nich coś więcej?

Co miesiąc trójmiejska branża marketingu i okolic spotyka się w jednym miejscu, aby wysłuchać za darmo kilku wystąpień na temat przewodni danego miesiąca – ostatnio było to pozycjonowanie, wcześniej influencerzy i tak dalej. Jestem jedną z osób organizujących. Nie zarabiamy na tym – natomiast możemy się pochwalić „zwrotem” w postaci fajnej społeczności, kontaktów czy networkingu.

Lista Pana klientów jest naprawdę imponująca. Współpracował Pan z dużymi, znanymi markami. Czy istnieje jeszcze klient – marzenie, ktoś z kim chciałby Pan podjąć współpracę?

A to i tak tylko ci z nich, o których mogę powiedzieć! Ale nie podejmuję współpracy z markami po to, by się nimi chwalić. Klient-marzenie to po prostu ktoś, z kim się lubimy i szanujemy – od płacenia na czas po zaufanie do jakości porad bez ich kwestionowania. Nie musi być znany. Z takimi klientami podejmuję współpracę najchętniej i takich życzę sobie jak najwięcej.

Współpracuje Pan również ze Stowarzyszeniem OVUM oraz organizacjami Europejskie Stowarzyszenie Studentów Prawa ELSA Poland czy Studenckim Forum Business Centre Club. Co dają Panu takie współprace?

W większości jest to kontynuacja działalności z czasów studiów i tuż po nich. Jest to pewna sentymentalna podróż, a mówiąc pół żartem, pół serio może pewna „spłata długu”. No i zawsze okazja do przetestowania nowego wystąpienia czy poznania kolejnych osób, którym chce się robić coś więcej.

Prowadzi Pan wiele działalności jednocześnie – książki, kursy, blog, wykłady. Jak zarządza Pan swoim czasem i energią, aby z powodzeniem realizować wszystkie te projekty? Czy udaje się Panu zachować przy tym work-life balance?

Myślę, iż gdybym nie był zorganizowaną osobą, nie byłbym w stanie tego łączyć. Ponieważ jestem dość widoczny w Internecie, często spotykam się z propozycjami włączania mnie w jakieś inicjatywy – i niestety czasem muszę odmawiać. Właśnie ze względu na zarządzanie energią, w tym czas na regenerację. Prawnicy powinni zrozumieć, iż odpoczynek to konieczność, a nie nagroda za pracę i nie trzeba na niego zapracować.

Jakie rady dałby Pan młodym prawnikom, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę, nie tylko z Legaltech i chcą rozwijać karierę?

Pierwsza to z pewnością ta powyżej. Wiadomo, na początku drogi kusi by „brać wszystko” – trudno o przebieranie w ofertach, gdy nie ma się na ZUS i czynsz. Warto dostrzec jednak moment, gdy takiej konieczności już nie ma i go nie przegapić. Znam przypadki osób, które przez to musiały, mówiąc wprost i dosłownie ten błąd odchorować.

Co do legaltech – ostrożnie, ale korzystać. Nasza dość konserwatywna branża lubi odrzucać automatyzacje i uważać, iż wszystko wymaga osobistego doglądania. To nie zawsze jest konieczne.

I na koniec – pilnować, by nasi bliscy wciąż widzieli w nas kogoś bliskiego, a nie mecenasa.

Tomasz Palak – radca prawny, prelegent, działacz i ekspert. Jest właścicielem kancelarii zajmującej się prawem nowych technologii, Internetu, ochroną danych osobowych czy AI. Autor poradnika dla twórców „Internet a prawo – jak się nie potknąć?”, w którym, jak sam pisze – upraszcza paragrafy. Występował na konferencjach TEDx oraz jest organizatorem trójmiejskich CRASH Mondays.

Idź do oryginalnego materiału