Prezes Equinora: nielegalne umowy z Polakami są niedopuszczalne

7 godzin temu
Zdjęcie: Equinor


Anders Opedal, prezes norweskiego potentata paliwowego Equinor, przyznał w poniedziałek, iż naruszenia prawa przez pośredników w zatrudnianiu pracowników z Polski są „nieakceptowalne”. Dla pytanej przez PAP szefowej związku zawodowego Fellesforbundet taka odpowiedź firmy jest niewystarczająca.

Opedal przyznał, iż najbardziej zaniepokoił go fakt, iż polscy pracownicy bali się zgłaszać problemy. Mieli bowiem łatwo stracić przez to pracę, szczególnie ci zatrudnieni przez pośredników przy budowie sztandarowej inwestycji Equinora – instalacji skraplania gazu Melkoeya na dalekiej północy Norwegii.

„Chciałbym, by każdy, kto zgłasza nieprawidłowości, czuł się w mojej firmie bezpiecznie” – powiedział w opublikowanej w poniedziałek rozmowie z norweskim dziennikiem VG.

Przyznał jednocześnie, iż największa firma paliwowa w Norwegii nie planuje samodzielnie sprawdzać umów pracowników zatrudnianych przez podwykonawców.

„To podwykonawcy mają udowodnić, iż wszystkie kontrakty są zgodne z prawem” – uznał Opedal.

Decyzja ta wzbudziła krytykę ze strony prawników i związków zawodowych, wskazujących, iż nielegalny charakter umów był w ich opinii wyraźnie widoczny, a Equinor powinien sam to zweryfikować.

Hege Skulstad Espe, sekretarz generalna Fellesforbundet, największego związku zawodowego pracowników sektora prywatnego w Norwegii, odrzuciła tłumaczenia prezesa Equinora.

„Firma ma obowiązek dbać o zdrowie, środowisko i bezpieczeństwo – to ich podstawowa odpowiedzialność. Dlatego trudno mi zrozumieć, iż mieliby się z tego obowiązku wycofać” – powiedziała PAP Espe.

Tydzień temu norweski dziennik „VG” ujawnił, iż umowy o pracę kilkudziesięciu pracujących przy projekcie Melkoya Polaków były niezgodne z norweskim prawem. Zatrudniający ich pośrednicy mieli na ich szkodę rozliczać czas pracy i zawierać krótkookresowe umowy, choć zatrudnienie miało charakter stały, oraz nie wypłacać adekwatnych pieniędzy za nadgodziny.

Fot. pexels / źródło: PAP

Idź do oryginalnego materiału