Od lipca realizowane są prace nad rządowy projektem ustawy implementującej rozwiązania zawarte w dyrektywie unijnej o tzw. restrukturyzacji zapobiegawczej (dyrektywa Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1023 z 20 czerwca 2019 r. w sprawie ram restrukturyzacji zapobiegawczej, umorzenia długów i zakazów prowadzenia działalności oraz w sprawie środków zwiększających skuteczność postępowań dotyczących restrukturyzacji, niewypłacalności i umorzenia długów, a także zmieniającej dyrektywę (UE) 2017/1132).
Prawodawca unijny stoi na stanowisku, iż postępowania restrukturyzacyjne przede wszystkim powinny umożliwić przedsiębiorcom znajdującym się w trudnej sytuacji ekonomicznej kontynuowanie prowadzonej działalności oraz przeciwdziałać likwidacji miejsc pracy. Widoczny więc jest trend wspierania procesów ratowania przedsiębiorców, a więc polityka drugiej szansy, zamiast ich eliminowanie z rynku. Likwidacja, w tym upadłość oraz prowadzące do upadłości postępowania egzekucyjne, jest ostatecznością, wdrażaną wszędzie tam, gdzie nie ma już szans na ratunek.
Bez rewolucji
W powyższy trend polskie prawo restrukturyzacyjne wpisuje się już od 1 stycznia 2016 r. Wówczas weszła w życie ustawa z 15 maja 2015 r. – Prawo restrukturyzacyjne, która wprowadziła do naszego systemu rozwiązania, jakie w tej chwili znajdujemy we wspomnianej dyrektywie. Z perspektywy Polski implementacja nie jest więc rewolucyjną zmianą, a raczej doprecyzowaniem pewnych rozwiązań. Nie oznacza to, iż nie czekają nas zmiany, co w szczególności dotyczy wierzycieli oraz doradców restrukturyzacyjnych i sądów.
Najbardziej przełomowe zmiany to nowy sposób podziału wierzycieli na grupy i związane z tym nowe zasady ustalania, czy układ został przyjęty, oraz wprowadzenie obowiązku przygotowania tzw. testu zaspokojenia. Projektodawca zmierza w kierunku definitywnego odejścia od zasady, iż wierzyciel zabezpieczony rzeczowo (np. bank posiadający hipotekę) zawsze jest uprzywilejowany i może podjąć decyzję o „wyjściu spod układu”.
Planowana zmiana polega na tym, iż wierzyciel rzeczowy zawsze będzie objęty układem, przy czym dłużnik musi mu zaproponować w układzie nie mniej niż to, co uzyskałby ze sprzedaży przedmiotu zabezpieczenia przez syndyka w hipotetycznym postępowaniu upadłościowym. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, iż przyjęte rozwiązanie hołduje zasadzie, iż wierzyciele nie powinni liczyć na zaspokojenie wyższe niż to, jakie uzyskaliby w upadłości. Tym samym ustawodawca nieco tylnymi drzwiami, ale jednak, wraca do obowiązującej przed 1 stycznia 2016 r. koncepcji ścisłego powiązania upadłości i restrukturyzacji.
Ta pierwsza (a w zasadzie jej prognozowany przebieg) – wedle aktualnych zamierzeń ustawodawcy – będzie determinowała minimalne standardy, jakie należy zagwarantować wierzycielom w procesie ich zaspokajania. To oznacza, iż podział wierzycieli na różne grupy interesów, a w konsekwencji pierwszeństwo zaspokojenia jednych przed drugimi, zasadniczo nie będzie mógł odbiegać od podziału wierzycieli na kategorie w rozumieniu przepisów prawa upadłościowego.
Innymi słowy, o ile wierzyciele w upadłości byliby zaspokajani w kategorii II (np. wierzyciele handlowi), to w układzie powinni być traktowani w taki sam sposób. To ostatnie, przykładowo, oznacza, iż pozbawiony uzasadnienia prawnego będzie, bardzo popularny w dotychczasowej praktyce zawierania układów, podział wierzycieli ze względu na wysokość przysługujących im wierzytelności.
Więcej przesłanek
Do tej pory układ nie mógł być zatwierdzony przez sąd, o ile naruszał prawo lub był rażąco krzywdzący dla wierzycieli albo niewykonalny w stopniu oczywistym. Po zmianach katalog przesłanek odmowy zatwierdzenia układu będzie szerszy. Sąd będzie zobowiązany na żądania wierzyciela odmówić zatwierdzenia układu, o ile proponowany takiemu wierzycielowi układ spowoduje, iż w wyniku jego realizacji taki wierzyciel znajdzie się w gorszej sytuacji niż w przypadku przeprowadzenia postępowania upadłościowego.
Przy konstruowaniu propozycji układowych i zawieraniu układu kluczowa będzie prognoza upadłościowa, stąd też projekt ustawy przewiduje konieczność sporządzenia przez nadzorcę (zarządcę) tzw. testu zaspokojenia wraz ze stosownymi wycenami, tak by wierzyciele jeszcze przed zatwierdzeniem układu mogli się zorientować, jak ich sytuacja będzie kształtowała się w przyszłości w ewentualnej upadłości. W oparciu o taką prognozę wierzyciel powinien podjąć racjonalną ekonomicznie decyzję, czyli ocenić, na jak dalekie ustępstwa na rzecz dłużnika powinien zgodzić się, a jakich oczekiwań – jako nierealnych – nie powinien formułować. Wydaje więc się, iż po wejściu projektu w życie kluczowym dokumentem całego postępowania, a zarazem osią realnych sporów pomiędzy wierzycielami i dłużnikami, będzie wspomniany test zaspokojenia, a więc kluczowa dla oceny układu prognoza możliwych wariantów zaspokojenia się wierzycieli. Test zaspokojenia to dokument sporządzany przez doradcę restrukturyzacyjnego (nadzorcę albo zarządcę), który będzie zawierał:
- wycenę obrazującą wartość przedsiębiorstwa dłużnika przy założeniu realizacji planu restrukturyzacyjnego i kontynuacji działalności gospodarczej;
- wycenę obrazującą wartość majątku dłużnika przy założeniu ogłoszenia jego upadłości;
- informację o przewidywanym stopniu zaspokojenia wierzycieli, których wierzytelności są objęte układem, w postępowaniu upadłościowym, które byłoby prowadzone wobec dłużnika, w tym ocenę, czy wierzytelności objęte układem będą zaspokojone w większym stopniu w przypadku zawarcia i wykonania układu, czy w postępowaniu upadłościowym.
Przyjęte rozwiązania należy ocenić pozytywnie. Nie jest to wprawdzie rewolucja, ale doprecyzowanie prawa polskiego i wyraźne podkreślenie trendu promowania polityki drugiej szansy względem dłużników dotkniętych problemem niewypłacalności, ale nie za cenę wyższą niż koszt upadłości. Liczy więc się nie możliwie najwyższy odzysk należności przez indywidualnych wierzycieli, ale wypośrodkowanie interesów wszystkich uczestników procesu.
Sprawa egzekucji
Daleko idąca zmiana dotyczy wpływu otwarcia restrukturyzacji na toczące się postępowania egzekucyjne. Jest oczywiste, iż w warunkach, gdy przedsiębiorstwo dłużnika jest „rozszarpywane” przez egzekucje, ani nie jest możliwe prowadzenie działalności operacyjnej, ani – związane z tym – zawarcie wykonalnego układu. Z tych względów ustawodawca do tej pory stosował zasadę, iż otwarcie postępowania restrukturyzacyjnego powoduje zakaz kontynuowania dotychczasowych i wszczynania nowych egzekucji. Zasada ta nie obowiązywała wierzycieli zabezpieczonych rzeczowo w postępowaniu układowym i przyspieszonym postępowaniu układowym, którzy – pod pewnymi warunkami – mogli przez cały czas kontynuować postępowania egzekucyjne z przedmiotu zabezpieczenia.
Projektowane zmiany z tą zasadą zrywają. W pewnym uproszczeniu przyjąć można, iż wstrzymanie czynności egzekucyjnych będzie automatyczne, ale nie dłuższe niż cztery miesiące. Nie dotyczy to postępowania sanacyjnego, które po wprowadzeniu zmian będzie dedykowane wyłącznie dłużnikom niewypłacalnym i spowoduje zakaz wszczynania i kontynuowania egzekucji przez okres 12 miesięcy. W każdym wypadku, tj. zarówno w odniesieniu do wspomnianych 4 miesięcy, jak i 12 miesięcy, możliwe będzie przedłużenie okresu ochrony przed egzekucją.
Przedłużenie nie zadziała jednak automatycznie, tylko na podstawie postanowienia sędziego-komisarza i wyłącznie pod warunkiem, iż uprawdopodobnione zostanie przyjęcie układu, a ponadto dalsze wstrzymanie czynności egzekucyjnych nie będzie krzywdzące dla wierzycieli. Jest to ewidentne osłabienie pozycji dłużników chcących skorzystać z restrukturyzacji. Rozwiązanie samo w sobie nie jest wadliwe, ponieważ okres 4 miesięcy w ramach restrukturyzacji zapobiegawczej, a 12 w przypadku sanacji powinien być wystarczający przynajmniej na wstępne wynegocjowanie warunków układu. Problem jednak tkwi w tym, iż polskie sądy restrukturyzacyjne są niewydolne (z uwagi na masowo ogłaszane upadłości konsumenckie). Nierzadko rozpoznawanie samego wniosku restrukturyzacyjnego trwa miesiącami (mimo iż powinien być rozpoznany w kilka dni lub tygodni). Opieszałość sądu może więc pod rządami nowego prawa wprost przełożyć się na fiasko restrukturyzacji. Wydaje więc się, iż w tym zakresie projektowane przepisy powinny przewidywać pewien automatyzm na wypadek przekroczenia terminu ze strony sądu.
Ustawodawca promuje konsensualne metody rozstrzygania sporów. Wyrazem tego jest wprowadzenie przepisu, który umożliwi nadzorcy (zarządcy) wprowadzenia do procesu restrukturyzacji osoby mediatora. Rolą mediatora będzie aktywny udział w toku negocjacji z wierzycielami propozycji układowych.
Autor jest radcą prawnym, doradcą restrukturyzacyjnym Zimmerman Sierakowski i Partnerzy.