Co najmniej dwie osoby zginęły w wyniku "cyklonu bombowego", który przeszedł w nocy z wtorku na środę przez zachodnią część stanu Waszyngton. Tysiące osób wciąż nie ma prądu, a niektórzy będą go pozbawieni przez wiele dni.
W ataku żywiołu zginęły dwie kobiety przygniecione przez padające drzewa. Pierwszy przypadek miał miejsce w Bellevue, a drugi w pobliżu Alderwood Mall Parkway w Lynnwood.
Szpital Harborview Medical Center poinformował stację KOMO News w środę rano, iż co najmniej pięć osób trafiło do szpitala z obrażeniami. Jedna z nich była w stanie krytycznym.
Cyklon utworzył się u wybrzeży Vancouver w Kanadzie, gdzie wiatr w porywach osiągnął prędkość ponad 160 km/godz. PowerOutage.us - organizacja, która zbiera i rejestruje dane o przerwach w dostawie prądu szacuje, iż w środę ponad 700 000 osób nie miało prądu na wybrzeżach stanu Waszyngton. Ponad 100 000 z nich to mieszkańcy Seattle.
Niektóre zakłady energetyczne ostrzegły, iż w najciężej dotkniętych rejonach może minąć kilka dni, zanim przywrócona zostanie energia elektryczna.
Skutki cyklonu najbardziej odczuli mieszkańcy zachodniej część stanu Waszyngton. Niezależnie od przerw w dostawie prądu, zablokowane zostały drogi. Rzecznik miasta Seattle mówił o dziesiątkach powalonych drzew zakłócających transport.
Zgodnie z prognozami burza będzie tracić na sile i jeszcze w środę miejscowego czasu miała skierować się w stronę oceanu. Jednak kolejna nadciągnie zdaniem meteorologów pod koniec tygodnia.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
ad/ jm/
Fot. Depositphotos