Jak ujawniliśmy w „Rz”, w marcu samorząd radców prawnych podniósł wynagrodzenia dla osób na stanowiskach kierowniczych oraz w pionie dyscyplinarnym. Najwięcej emocji wywołało podwojenie uposażenia prezesa Krajowej Rady Radców Prawnych (do 30 tys. zł), ale podwyżki były znacznie szersze.
Dwukrotny wzrost (do 5 tys. zł) zafundowano także szefom stałych komisji i zespołów problemowych.
Więcej niż minister
– Pełnienie funkcji w samorządzie powinno łączyć się z wynagrodzeniem. Jest to uzasadnione ilością czasu, jaki trzeba poświęcić na wykonywanie obowiązków, i odpowiedzialnością z tym związaną – mówi Marcin Sala-Szczypiński, były dziekan izby krakowskiej i były kandydat na prezesa samorządu.
Podkreśla jednak przy tym, iż środki na tzw. ryczałty pochodzą ze składek radców prawnych, bo samorząd nie osiąga zysków jak przedsiębiorstwo. Dlatego przy ustalaniu ich wysokości należy zachować umiar. W jego ocenie można by tu stosować metodę porównawczą z odniesieniem do wynagrodzeń na stanowiskach o zbliżonym zakresie zadań. Podaje przykład ministra sprawiedliwości, który zarabia 18 tys. zł.
Krajowa Izba Radców Prawnych na swojej stronie zwracała głównie uwagę na podniesienie diet w pionie dyscyplinarnym. Po zmianach są one określane w formie widełek – w zależności od rodzaju postanowienia lub orzeczenia wynoszą one od 100 do 750 zł (wcześniej było to 200 zł), albo od 200 do 1800 zł (wcześniej było 600 zł). Wzrosło też m.in. uposażenie głównego rzecznika dyscyplinarnego.
– Dokonane zmiany wynagrodzeń w pionie dyscyplinarnym uważam za uzasadnione. Dotychczasowe sumy stały się po prostu nieadekwatne z punktu widzenia choćby częściowej kompensacji poświęcanego obowiązkom czasu i niedogodności związanych z podróżami – zaznacza Gerard Dźwigała, były główny rzecznik dyscyplinarny radcowskiego samorządu, a dziś przewodniczący Wyższego Sądu Dyscyplinarnego.
Zaznacza, iż chodzi o bardzo doświadczonych, wysoko wykwalifikowanych prawników, którzy na co dzień z powodzeniem pracują w swoich kancelariach czy firmach. A wynagrodzenia z tytułu pełnionych funkcji w samorządzie mają im skompensować dochody utracone z powodu poświęcenia się działalności społecznej.
Zawodowi działacze
Kontrowersje wywołuje nie tylko sama wysokość wynagrodzeń, ale także możliwość łączenia stanowisk w samorządzie centralnym oraz izbowym.
– Budzi to dużą dezaprobatę w środowisku radcowskim – wskazuje Marcin Sala-Szczypiński. – Uważam, iż powinno być to niedopuszczalne. Bo prowadzi do tego, iż część działaczy może żyć wyłącznie z samorządu, odrywając się od wykonywania zawodu – dodaje.
– Na pewno prezes Krajowej Rady nie powinien łączyć funkcji z żadną inną „wykonawczą” funkcją w organach samorządu, ani na poziomie krajowym, ani izbowym. Tym bardziej nie powinien pobierać żadnego innego ryczałtu – wtóruje Andrzej Głogowski, były dziekan izby w Kielcach, który także bez powodzenia walczył na ostatnim zjeździe o prezesowski fotel.
Z kolei dr Piotr Cybula wskazuje, iż być może warto byłoby pomyśleć nad jakimś kompleksowym mechanizmem regulowania wysokości wynagrodzeń.
– Zamiast co jakiś czas zastanawiać się nad tym, czy wysokość tego „wynagrodzenia” powinna być podwyższona, można wprowadzić mechanizm uzależniający tę kwotę np. od minimalnego lub średniego wynagrodzenia, ewentualnie np. od poziomu inflacji – tłumaczy radca prawny.
– Pytanie, czy stanowiska samorządowe powinny być płatne, jest trudne. Bo z jednej strony chodzi o to, by do samorządu nie szli ludzie, dla których to podstawowe źródło utrzymania. Bo robią się z nich „zawodowi działacze”. Ale z drugiej strony dla samorządu poświęca się czas i przekazuje wiedzę. jeżeli ktoś jest dobrym praktykiem i dzieli się swoim doświadczeniem z aplikantami, to należy mu zapłacić. jeżeli ktoś pracuje jako dziekan czy wicedziekan, to poświęca na to znaczną część swojej aktywności i za to jakaś forma zwrotu się należy – mówi adw. dr Karol Pachnik.
W samorządzie adwokackim nie można łączyć stanowisk w izbach i w Naczelnej Radzie Adwokackiej. Prezes NRA zarabia 15 tys. zł.
prof. Maciej Gutowski, były dziekan ORA w Poznaniu, partner w Gutowski i Wspólnicy
Ja zawsze pełniłem funkcje samorządowe społecznie, zresztą jak wszyscy w izbie poznańskiej. Ale w większości izb są one pełnione odpłatnie. Nie postuluję, aby pracować za darmo, ale pełniąc funkcje społecznie, trzeba dalej pracować jako adwokat, zarabiać i być niezależnym od wyborów do samorządu. Obok pytania, „czy powinno być to płatne”, jest więc również „ile”. Bo jeżeli można zrobić sobie z samorządu sposób na życie, to powstaje grupa „wiecznych działaczy”, których znacząca część nie wykonuje zawodu, lub wykonuje go w bardzo ograniczonym zakresie. Hasła o „profesjonalizacji” funkcji samorządowych nie przekonują. Bo wówczas zmieniają się one w kolejny prosty urząd, a przez to tracą swój charakter. I być może ten proces obserwujemy.