Stan klęski żywiołowej w kraju. Mieszkańcy, służby i ochotnicy walczą z wielką wodą (AKTUALIZACJA)

gospodarkamorska.pl 2 dni temu
Zdjęcie: GospodarkaMorska.pl - portal morski, portal gospodarczy


Rada Ministrów podjęła 16 września deycyzję o ogłoszeniu stanu klęski żywiołowej na objętych powodzią częściach województw dolnośląskiego, opolskiego i śląskiego. Obszar objęty rozporządzeniem zmienia się w związku z rozszerzeniem zakresu o kolejne powiaty doświadczone kataklizmem. Artykuł aktualizowany.

00:10 MON: liczba żołnierzy wydzielonych do operacji przeciwpowodziowej wzrosła do 4,9 tys.

Już 4900 żołnierzy zostało wydzielonych do operacji wsparcia samorządów i służb MSWiA na rzecz mieszkańców terenów ogarniętych powodzią - poinformowało w poniedziałek przed północą Ministerstwo Obrony Narodowej.

Jeszcze w niedzielę w walce z powodzią pomagało 4,6 tys. żołnierzy. Taką samą liczbę w poniedziałek przed południem przekazał Sztab Generalny Wojska Polskiego. Tymczasem w poniedziałek przed północą resort obrony poinformował, iż liczba żołnierzy wynosi już 4,9 tys.

"Już 4900 żołnierzy zostało wydzielonych do operacji wsparcia samorządów i służb MSWiA na rzecz mieszkańców terenów ogarniętych powodzią" - przekazało MON w mediach społecznościowych.

Siły te tworzą cztery wojskowe zgrupowania zadaniowe Wojsk Obrony Terytorialnej, osiem zespołów inżynieryjnych wyposażonych w ciężki sprzęt z wojsk operacyjnych, a także 18 śmigłowców w operacji niesienia pomocy. "Dodatkowo siły z 21 Brygady Strzelców Podhalańskich, 6 Brygady Powietrznodesantowej, 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej i Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych. Kolejne jednostki operacyjne w gotowości" - poinformował resort obrony.

Zadaniem żołnierzy jest ochrona życia i zdrowia mieszkańców, umacnianie wałów przeciwpowodziowych, prowadzenie i wspieranie działań ewakuacyjnych oraz wsparcie logistyczne.

MON przypomniało, iż jedną z ostatnich decyzji było skierowanie Żandarmerii Wojskowej do działań prewencyjnych razem z policją, skierowanie do działań podchorążych z Akademii Wojsk Lądowych we Wrocławiu, uruchomienie dostaw wody i żywności, tworzenie wojskowych zespołów zadaniowych do usuwania skutków powodzi. Ponadto we Wrocławiu organizowane jest dodatkowe zgrupowanie inżynieryjne.

"Nie ma żadnych działań prowadzonych przez wojsko, których celem byłoby wysadzanie wałów" - zastrzegło po raz kolejny wojsko, ostrzegając przed dezinformacją i wzywając do korzystania ze sprawdzonych źródeł informacji.

W walce z powodzią i jej skutkami biorą udział wszystkie służby mundurowe. To przede wszystkim strażacy, zarówno zawodowi, jak i ochotnicy, którzy m.in. ewakuują mieszkańców z zagrożonych terenów i uczestniczą we wzmacnianiu wałów przeciwpowodziowych. Opuszczonych domów przed szabrownikami pilnuje policja wspierana przez żołnierzy. W działania zaangażowana jest także Straż Graniczna.

Również Służba Więzienna poinformował w poniedziałek, iż w pomoc w walce z powodzią zaangażowani są jej funkcjonariusze oraz osadzeni z trzech zakładów karnych i jednego aresztu w południowo-zachodniej Polsce. Także Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa wysłała znad Bałtyku na południe Polski swoje dwa zespoły wraz ze sprzętem. (PAP)

ral/ zuz

01:11 Opolskie i Dolnośląskie/ Ewakuacja Lewina Brzeskiego i dwóch miejscowości koło Oławy

Artur Kotara, burmistrz sześciotysięcznego Lewina Brzeskiego (woj. opolskie) podjął w poniedziałek wieczorem decyzję o ewakuacji całej miejscowości. Ewakuację zarządzono również w dwóch miejscowościach koło Oławy (woj. dolnośląskie), gdzie zapadła decyzja o zalaniu polderu Oława-Lipki.

"Wyznaczyłem dwa miejsca do ewakuacji po tym, jak Bystrzyca Kłodzka przelała się przez tzw. stare wały Lewina. Oceniamy, iż w choćby 80-90 proc. terenu miasta może znaleźć się pod wodą, w tej chwili w niektórych częściach miasta woda osiągnęła już poziom około metra" - powiedział burmistrz liczącego około sześciu tysięcy mieszkańców Lewina Brzeskiego Artur Kotara w rozmowie z PAP w nocy z poniedziałku na wtorek. Jak dodał, "ludzie jednak nie chcą jechać, bo wolą pilnować dobytku i czekać na rozwój sytuacji".

W gminie Lewin Brzeski działa jednostka WOT, dysponująca transporterem pływającym PTS-M, który ma możliwość ewakuacji ludności z odciętych przez wodę terenów. "Jeśli nurt pozwoli i będzie taka konieczność sprzęt, ten będzie użyty do pomocy mieszkańcom" – zaznacza burmistrz Kotara.

W gminie Lewin Brzeski, położonej około 60 kilometrów od Wrocławia, mieszka niespełna 13 tys. osób. W okolicy Lewina zarządzono ewakuację także w czterech innych miejscowościach - są to Sarny Wielkie, Kantorowice, Stroszowice i Raski - przekazał samorządowiec.

Zamknięta została droga z Lewina Brzeskiego do Niemodlina. Z kolei Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej (RZGW) we Wrocławiu poinformował w poniedziałek późnym wieczorem, iż zalewany wodą jest polder Oława-Lipki, około 30 kilometrów przed Wrocławiem w górę Odry.

"Uruchomiono polder zalewowy Oława-Lipki o pojemności ponad 30 mln metrów sześciennych wody. Polder na 30 kilometrach kwadratowych gromadzi nadmiar wód napływających do Wrocławia" - poinformowało RZGW we Wrocławiu w mediach społecznościowych.

Zarząd przekazał też, iż "w gotowości pozostaje polder Blizanowice-Trestno", który zlokalizowany jest tuż przed samym Wrocławiem.

Oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Oławie st. kpt. Michał Wójtowicz potwierdził w rozmowie z PAP we wtorek po północy, iż zapadła decyzja, by podnieść śluzę wałową i polder będzie zalewany. "Przygotowujemy się do zamknięcia szandorów na drodze Oława - Jelcz i Oława - Janików" - poinformował. Szandory to bariery przeciwpowodziowe ustawione wzdłuż wałów.

W związku z zalaniem polderu zarządzono ewakuację miejscowości Stary Otok i Stary Górnik zamieszkanych łącznie przez około 350 osób. "Już w niedzielę w nocy były ogłaszane komunikaty w tych dwóch miejscowościach. W poniedziałek w ciągu dnia również były powtarzane. Niestety, ludzie z tych dwóch miejscowości nie chcą się ewakuować. Tylko w Starym Górniku mieliśmy informację o dwóch rodzinach, które chciały się ewakuować. Reszta mieszkańców podczas ogłaszania komunikatów mówiła, iż zostaną w swoich domach" - powiedział Wójtowicz.

"Nie mamy informacji, ile osób faktycznie opuściło swoje domy, ale na pewno duża część pozostała" - dodał strażak.

Już w poniedziałek po południu starosta oławski Marek Szponar powiedział PAP, iż jeżeli woda w Odrze przekroczy 6,2 m, zalany zostanie polder z dwoma wsiami. "Ponieważ są naturalne przelewy w wałach, to przy odpowiednim poziomie, a to jest mniej więcej 6,2 m na wodowskazie w Brzegu, one się uruchamiają i woda zaczyna się przelewać na polder. To doprowadza też do zalania dwóch dróg, które też będziemy musieli zamknąć" – powiedział PAP Szponar.

Oława jest ok. 30 km na południowy wschód od Wrocławia. Mieszka w niej ponad 30 tys. osób.

W poniedziałek rząd wprowadził stan klęski żywiołowej na objętym powodzią obszarze części województw dolnośląskiego, opolskiego oraz śląskiego. Rozporządzenie w tej sprawie będzie obowiązywać do 16 października włącznie. (PAP)

ral/ zuz/
03:16 Opolskie/Nocna akcja z udziałem śmigłowców w Nysie

Około północy rozpoczęła się w Nysie (woj. opolskie) ponowna akcja zrzucania ze śmigłowców tzw. big bagów, które mają załatać uszkodzony wał na Nysie Kłodzkiej - poinformował PAP w nocy z poniedziałku na wtorek oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Opolu kpt. Łukasz Nowak.

Jak poinformował Nowak, dwa wojskowe śmigłowce Mi-17 przyleciały do Nysy około północy. W miejsce uszkodzenia wału przeciwpowodziowego zrzucały tak zwane big bagi, w których może zmieścić się choćby tona materiału. "Planujemy, aby te działania trwały kilka godzin, najlepiej do rana albo do załatania fizycznie tej dziury. Śmigłowce mają za zadanie zrzucać tzw. big bagi z dużo większym ładunkiem, aby szybciej załatać wyrwę" - powiedział Nowak przed godziną trzecią w nocy.

Wcześniej, w poniedziałek późnym wieczorem na wale pracowali strażacy i mieszkańcy Nysy, którzy workami z piaskiem umacniali uszkodzone miejsce. Na czas akcji z udziałem śmigłowców zostali jednak wycofani z wałów.

Śmigłowce zrzucały tzw. big bagi na uszkodzony odcinek wałów również w poniedziałek. Wtedy uwagę ratowników zwrócili gapie, którzy pomimo zagrożenia, wchodzili na wały, by z bliska obserwować akcję. Część mieszkańców w odpowiedzi na apel samorządu przeniosło się do wskazanych przez władze punktów.

W poniedziałek, po otrzymaniu informacji o rozmyciu wału wzdłuż ulicy Wyspiańskiego burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz ogłosił natychmiastową ewakuację mieszkańców 44-tysięcznego miasta.

"Jeszcze będą akcje, by załatać tę dziurę przez wojsko, natomiast sytuacja może potoczyć się w najgorszą stronę, czyli przebicie wału przy ulicy Wyspiańskiego i fala pójdzie w kierunku miasta. Bardzo proszę, jeżeli możecie, ewakuujcie swój dobytek, siebie, swoich bliskich. Warto natychmiast wejść na najwyższą kondygnację budynku, bo fala może być kilkumetrowa. To oznacza, iż będziemy mieli zalane całe miasto" - mówił Kolbiarz w swoim wystąpieniu na mediach społecznościowych.

Decyzją Wód Polskich w godzinach wieczornych zmniejszono zrzut wody ze zbiornika w Nysie z tysiąca do 800 metrów sześciennych na sekundę, by dać możliwość dokonania napraw na wałach i usprawnić ewakuację ludności z zagrożonych zalaniem terenów. Władze Nysy na swojej stronie około godziny 20 zamieściły apel do mieszkańców o udział w akcji umacniania workami z piaskiem wału przy Moście Kościuszki. Do żołnierzy i strażaków przyłączyły się dziesiątki ochotników, którzy pomagali w przenoszeniu i układaniu worków i elementów betonowych.

"Rozpoczyna się akcja - żołnierze WOT i mieszkańcy będą umacniać workami z piaskiem wał rzeczny przy Moście Kościuszki. Na miejscu są Burmistrz Nysy, Starosta Nyski i minister Jacek Siewiera, który przyjechał na polecenie Prezydenta RP, aby rozpoznać sytuację na miejscu. (...) zaczynamy akcję wzmacniania wałów rzeki przy moście Kościuszki. Mamy potwierdzenie, iż zrzut wody nie zostanie zwiększony. W związku z powyższym wszelkimi siłami ratujemy wał rzeki. Prosimy o ostrożność i zachowanie odległości" - napisano na profilu miasta w mediach społecznościowych. Jednocześnie zaapelowano, by elementy wzmacniające wał układać wyłącznie zgodnie ze wskazówkami żołnierzy i strażaków. (PAP)

ral/ masz/

06:00 Ekspert: możliwości przeciwdziałania powodziom ekstremalnym - bardzo ograniczone

Możliwości przeciwdziałania powodziom ekstremalnym są bardzo ograniczone - ocenił w rozmowie z PAP profesor Artur Magnuszewski z Uniwersytetu Warszawskiego. Podkreślił, iż ważna jest tu rola zbiorników retencyjnych i odpowiednie nimi sterowanie, by nie dopuścić do kulminacji fal powodziowych.

Prof. Magnuszewski z Zakładu Hydrologii UW w rozmowie z PAP stwierdził, iż możliwości przeciwdziałania powodziom o charakterze ekstremalnym, jak te obserwowane na południowym zachodzie Polski są "bardzo ograniczone".

"Takie zjawiska występują w Polsce z bardzo małym prawdopodobieństwem, a ich skala jest bardzo duża. Budując wały przeciwpowodziowe przyjmujemy do obliczeń tzw. wodę 100-letnią, czyli przepływ w rzece, który ma okres powtarzalności raz na 100 lat, a także to, o ile wielkość takiego przepływu może być przekroczona. Mosty drogowe, takie mniej ważne, też oblicza się na taką wodę" - wyjaśnił Magnuszewski. "Ważniejsze obiekty, takie jak zapory wodne, budowane są z uwzględnieniem wody 1000-letniej, czyli z jeszcze większym marginesem bezpieczeństwa" - dodał profesor.

Zwrócił uwagę, iż w sytuacjach ekstremalnych opadów deszczu takie założenia mogą się nie sprawdzić. "Tu dobrym przykładem jest Wrocław. Zabezpieczenia przeciwpowodziowe Wrocławia były robione według wzorca, którym była powódź w 1903 r. To była duża, katastrofalna powódź na Odrze. Wiadomo było, do jakiego poziomu sięgnęła woda, ile wody płynęło korytem i wszystkie rozwiązania hydrotechniczne we Wrocławiu takie jak uruchomienie koryta Starej Odry, budowa kanału powodziowego na północ od miasta, były odpowiedzią na tę sytuację z 1903 r." - wskazał Magnuszewski. Przypomniał, iż według tych obliczeń z 1903 r. Wrocław był przygotowany na przepływ Odrą 2100 m sześc. wody na sekundę.

"Przyszedł rok 1997, kiedy to Odrą popłynęło 3600 m sześc. wody na sekundę, a więc to pokazuje, z czym mamy do czynienia" - zaznaczył ekspert. "Nasze wyobrażenia, obliczenia często mogą nie odpowiadać temu, co może wydarzyć się w warunkach zjawiska ekstremalnego, katastrofalnego. "Na pytanie, czy możemy coś zrobić, żeby takie powodzie się nie powtarzały, odpowiedź jest niestety negatywna" - stwierdził.

Według eksperta zbiorniki retencyjne są bardzo ważne, ale "działają poprawnie" w przypadku średnich wartości przepływów. "Jeżeli wkraczamy w strefę zjawisk katastrofalnych, to ich pojemność kilka nam pomoże" - ocenił Magnuszewski.

Ekspert wskazał największe zbiorniki retencyjne w Polsce, takie jak np. zbiornik Pilchowice na rzece Bóbr o pojemności 50 mln m sześć., duży polder Racibórz na Odrze o projektowanej pojemności 180 mln m sześc. oraz największy taki zbiornik - jezioro Solińskie na Sanie - 400 mln m sześc.

"Warto porównać pojemność takiego zbiornika z objętością fali powodziowej. o ile rzeką płyną tysiące metrów na sekundę i to trwa dobę lub dwie doby, to jak te tysiąc metrów sześc. pomnożymy przez liczbę sekund w czasie trwania powodzi to mamy objętość fali kulminacyjnej. I tu mówimy już o miliardach metrów sześciennych, a to znacznie więcej niż zdolność retencji zbiorników" - zwrócił uwagę Magnuszewski. Wskazał, iż objętość zbiorników nie wystarczy więc do tego, żeby przechwycić całą falę powodziową. "Nawet, jeżeli zbudujemy więcej zbiorników, to niewykonalnym jest przechwycenie całej objętości fali powodziowej w sytuacji opadów ekstremalnych" - dodał.

Ekspert zwrócił uwagę, iż zbiorniki muszą być wykorzystywane na podstawię bardzo dokładnych prognoz hydrologicznych, które będą mówiły, jaka ilość wody będzie przepływała przez nie, jak będzie układał się wykres fali powodziowej, na którym na jednej osi jest czas, a na drugiej przepływ. "Działanie takiego zbiornika polega wtedy na ścinaniu wierzchołka fali kulminacyjnej, na jego magazynowaniu" - podkreślił Magnuszewski.

Dodał, iż zadaniem ochrony przeciwpowodziowej jest też to, żeby nie tylko zmniejszyć ilość wody, która płynie w rzece, ale też, żeby sterować pracą zbiorników retencyjnych tak, by nie doszło do spotkania fal powodziowych w jednym miejscu i w jednym czasie na rzece. "W czasie tej powodzi mieliśmy bardzo duży przepływ wody na Nysie Kłodzkiej, na Bobrze, inne dopływy też swoje dokładają i mamy dopływ wody z Czech. Teraz tak należy sterować pracą zbiorników, żeby w jednym miejscu gdzieś te wszystkie kulminacje się nie spotkały, bo wtedy będziemy mieli naprawdę dramatyczną sytuację" - stwierdził ekspert.

Magnuszewski zastrzegł jednak, iż jeżeli polder lub zbiornik retencyjny napełni się, kiedy nie został osiągnięty wierzchołek fali powodziowej, to da pewien efekt ochrony, ale nie spełni swojej kluczowej roli, czyli nie będzie mógł przechwycić kulminacji fali powodziowej.

Na pytanie PAP, czy uda się więc uchronić Wrocław przed powtórką z 1997 r. profesor przypomniał, iż zmodernizowano węzeł przeciwpowodziowy Wrocławia zwiększając jego przepustowość z 2100 m sześć. na sekundę do 2800 m sześc. na sekundę. "Mam nadzieję, iż w trakcie obecnej powodzi przepływ nie przekroczy tej maksymalnej przepustowości" - powiedział. Jak zaznaczył jednak, wiadomo już, iż "obecnie na Nysie Kłodzkiej wielkość przepływów wód przekroczyła te z 1997 r.".

Magnuszewski odniósł się też do pytania, czy wycinki drzew potęgują takie zjawiska jak powodzie i czy zalesianie może im w jakimś stopniu przeciwdziałać. "Zalesianie generalnie ma znaczenie, ale dla poziomu zasobów wodnych, przy czym jest kwestia tego, jakie to są lasy i jaki jest wiek tych lasów. To wcale nie jest tak, iż jak sobie posadzimy młody las w górach to będziemy mieli rozwiązany problem powodzi" - zaznaczył ekspert. Podkreślił, iż las potrzebuje dziesiątek lat, żeby zaczął funkcjonować jako element retencji w zlewni rzeki. "Jeżeli opad, który powoduję powódź, np. dwukrotnie czy trzykrotnie przekracza miesięczną sumę opadów, to po prostu mówimy o katastrofie i to, jak użytkowany jest teren, ma już wtedy mniejsze znaczenie" - przyznał.

"Kotlina Kłodzka ma charakterystyczne ukształtowanie. Mamy tam potężny masyw Śnieżnika, z którego wszystkie rzeki spływają do Nysy Kłodzkiej. Dodatkowo góry intensyfikują efekt występowania opadów, bo wymuszają wznoszenie się mas powietrza i kondensacja pary wodnej" - zaznaczył Magnuszewski.

Jego zdaniem zbiorniki retencyjne powinny być w Polsce budowane i modernizowane. "Problem w tym, iż wszystkie lokalizacje, które się do tego nadawały, już zostały wykorzystane" - zauważył Magnuszewski. Jego zdaniem jest "pewien margines możliwości" budowy polderów takich jak zbiornik Racibórz, na głównej rzece w dolnym biegu Odry, które mogą zbierać wodę, nieprzechwyconą przez zbiorniki retencyjne górskie" - podkreślił ekspert. (PAP)

Autorka: Anna Bytniewska

ab/ malk/ jpn/

06:02 Opolskie/ Uszkodzenie wału przy ul. Wyspiańskiego w Nysie załatane; trwa naprawa w innym miejscu

Udało się załatać uszkodzony wał na Nysie Kłodzkiej przy ul. Wyspiańskiego w Nysie; teraz walczymy z dziurą w wale tuż przy tamie Jeziora Nyskiego - poinformował we wtorek PAP kpt. Dariusz Pryga z Komendy Powiatowej PSP w Nysie.

Dodał, iż naprawa uszkodzeń przy tamie Jeziora Nyskiego odbywa się z pomocą helikopterów oraz przy użyciu worków z piaskiem.

Z kolei burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz zwrócił się kilka godzin wcześniej z prośbą do mieszkańców o dostarczenie pasów transportowych na parking w Skorochowie (wieś położona kilka kilometrów od Nysy). "Jeśli masz (pasy transportowe - PAP) i chcesz pomóc, to proszę dostarcz je na parking w Skorochowie!" - zaapelował burmistrz.

Walka o utrzymanie wału wzdłuż ulicy Wyspiańskiego trwała od poniedziałku. Po otrzymaniu informacji o jego rozmyciu burmistrz ogłosił natychmiastową ewakuację mieszkańców 44-tysięcznego miasta. By ułatwić naprawę wału i usprawnić ewakuację ludności z zagrożonych zalaniem terenów, decyzją Wód Polskich w godzinach wieczornych zmniejszono zrzut wody ze zbiornika w Nysie z tysiąca do 800 metrów sześciennych na sekundę.

Około północy z poniedziałku na wtorek rozpoczęła się ponowna akcja zrzucania ze śmigłowców tzw. big bagów, które miały załatać uszkodzony wał na Nysie Kłodzkiej. Na miejsce przyleciały dwa wojskowe śmigłowce Mi - 17, które w miejsce uszkodzenia wału przeciwpowodziowego zrzucały worki z piaskiem.

Wcześniej, w poniedziałek późnym wieczorem na wale pracowali strażacy i liczni mieszkańcy Nysy, którzy workami z piaskiem umacniali uszkodzone miejsce. Na czas akcji z udziałem śmigłowców zostali jednak wycofani z wałów.

nl/ js/
06:30 PIU: zdjęcie szkód, spowodowanych powodzią to podstawowy dokument dla ubezpieczyciela

Zdjęcie szkód, spowodowanych powodzią to podstawowy dokument dla ubezpieczyciela - wskazała w komentarzu dla PAP rzeczniczka prasowa Polskiej Izby Ubezpieczeń Agnieszka Durska . Dodała, iż w przypadku prostych szkód wypłata może być zrealizowana na podstawie zdjęć, bez oględzin rzeczoznawcy.

PIU podkreśliła, iż mieszkańcy terenów objętych powodzią musza pamiętać, iż na szacowanie strat przyjdzie czas, gdy opadnie woda i będzie można bezpiecznie wrócić na miejsce. "Pamiętajmy, iż przez cały czas w tej chwili najważniejszą kwestią jest ochrona życia i zdrowia" - podkreśliła Durska.

Zaznaczyła, iż najważniejsze jest zrobienie zdjęć. "Ogólnych - pokazujących skalę zniszczeń oraz szczegółowych - przedmiotów, które zostały zniszczone" - wyjaśniła. Dodała, iż można zacząć od razu sprzątać. "Zadbajmy o to, by straty się nie powiększały. jeżeli np. trzeba zakupić plandeki, wykonać drobne prace remontowe, to zróbmy to, nie zwlekając" - wskazała.

Rzecznik poradziła powodzianom, by zbierali wszelkie paragony, tak by ubezpieczyciel mógł oddać im pieniądze. "W przypadku prostych szkód wypłata może być zrealizowana bardzo gwałtownie na podstawie zdjęć, bez konieczności oględzin przez rzeczoznawcę" - zapewniła.

Według informacji przekazanych przez Durską część ubezpieczycieli będzie też wypłacała zaliczki na pokrycie pierwszych wydatków. "Jeśli konieczne są większe prace remontowe, poinformujmy o tym ubezpieczyciela i ustalmy z nim sposób postępowania" - zaznaczyła, dodając, iż do ubezpieczyciela należy dzwonić od razu po zrobieniu zdjęć, to podstawowy dokument.

Durska uspokajała też, iż jeżeli poszkodowany nie jest w stanie znaleźć polisy, ubezpieczyciel i tak go zidentyfikuje, a o innych dokumentach poinformuje w rozmowie. "Ubezpieczyciele wzmocnili obsadę call center, wprowadzili uproszczone procedury. Niektórzy wysyłają smsy do swoich klientów zamieszkałych na zagrożonym obszarze z informacjami, co należy zrobić. Instruują krok po kroku" - przekazała rzeczniczka prasowa PIU.

Z danych przedstawionych przez PIU wynika, iż w Polsce średnio ubezpieczonych jest 49 proc. nieruchomości. "Jak pisaliśmy w naszym raporcie +Klimat rosnących strat+ w Polsce ubezpieczenia osób fizycznych od ryzyk katastrof naturalnych są stosunkowo powszechne. 71 proc. budynków jednorodzinnych ubezpieczonych jest od huraganu, a 63 proc. od ryzyka powodzi. To w skali kraju" - poinformowała Durska.

PIU jest organizacją branżową i reprezentuje wszystkie zakłady ubezpieczeń działające w Polsce. (PAP)

ab/ malk/ jpn/

08:12 Prezes Wód Polskich: nieprognozowany zrzut wody do zbiornika Mietków ze zbiornika Tauronu

Prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Joanna Kopczyńska poinformowała, iż w nocy zabezpieczono przesiąk zbiornika przeciwpowodziowego w Raciborzu. Przekazała też, iż do zbiornika Mietków nastąpił nieprognozowany zrzut wody ze zbiornika administrowanego przez Tauron.

We Wrocławiu trwa posiedzenie sztabu kryzysowego w związku z sytuacją powodziową. Biorą w nim udział premier Donald Tusk, wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz i szef MSWiA Tomasz Siemoniak.

Grzegorz Duniec z IMGW przedstawił prognozy na najbliższą dobę. Wskazał, iż sytuacja meteorologiczna się poprawiła.

Prezes Wód Polskich poinformowała, iż w nocy z poniedziałku na wtorek doszło do przesiąku zbiornika przeciwpowodziowego w Raciborzu. Jak przekazała, zostało zawiadomione wojewódzkie centrum kryzysowe. "Dzięki sprawnej akcji, włączeniu służb i wojska udało się przeciek geowłókniny ustabilizować i zabezpieczyć. Wojsko przepatrolowało całe obwałowanie zbiornika. W tej chwili zbiornik bezpiecznie piętrzy wodę, pracuje normalnie i nie ma zagrożenia" - zaznaczyła Kopczyńska. Dodała, iż awaria w Ostrawie nie ma wpływu na zbiornik w Raciborzu.

Odniosła się też zagrożenia dla wrocławskiego osiedla Marszowice. Wskazała, iż do zbiornika Mietków, należącego do Wód Polskich, nastąpił nagły zrzut wody, wcześniej nieprognozowany, ze zbiornika, którego administratorem jest elektrownia wodna Lubachów, należąca do spółki Tauron.

"Nie zostaliśmy jako Wody Polskie poinformowani o tym zrzucie. I ta woda idzie na Marszowice. Zadziałaliśmy wczoraj wieczorem. Ponad 100 żołnierzy pojechało układać worki na wałach. (...)Układanie worków jest utrudnione. Nie wiadomo, czy nie będzie potrzebna ewakuacja" - powiedziała Kopczyńska. "Informacja, którą otrzymaliśmy o zrzucie wody, o braku współpracy i kooperacji jest szokująca" - skomentował Tusk i zapowiedział wyjaśnienie sprawy.

Kopczyńska zaapelowała, by wojsko przeprowadziło patrole zbiornika Mietków i sprawdziło, co tam się dzieje. Jak tłumaczyła, zbiornik długo piętrzy wodę i może dojść do przesiąków.

Dodała, iż zmniejszono odpływ ze zbiornika Mietków, by ochronić Nysę. (PAP)

kmz/ pdo/ twi/ jpn/

08:32 Opolskie/ Ewakuacja Paczkowa i Lewina Brzeskiego

Władzom Paczkowa udało się przeprowadzić ewakuację blisko 2,5 tysiąca osób. W Lewinie Brzeskim, z możliwości dobrowolnej ewakuacji skorzystało tylko 30 osób.

Burmistrz Paczkowa ogłosił ewakuację mieszkańców ulic niżej położonej części miasta i sąsiedniego Starego Paczkowa w poniedziałek. Większość osób podporządkowała się zaleceniom samorządu.

"Udało się nam ewakuować ludzi z terenu zamieszkałego przez około 2,5 tysiąca osób. Dokładnej liczby nie znamy. Niestety, nie wszyscy skorzystali z możliwości ucieczki przed żywiołem i postanowili zostać w domach. Z tego powodu mieliśmy także przypadki, gdy takie osoby trzeba było ratować potem przy pomocy śmigłowca" - powiedział PAP Artur Rolka, burmistrz Paczkowa.

Trudna sytuacja panuje w Lewinie Brzeskim, gdzie z powodu wody napływającej z Nysy Kłodzkiej, burmistrz Artur Kotara ogłosił ewakuację. Jak powiedział we wtorek rano PAP, z tej możliwości skorzystało zaledwie 30 z blisko 6 tysięcy mieszkańców Lewina Brzeskiego. Dyżurny KW PSP w Opolu poinformował PAP, iż na miejscu są strażacy z lokalnych jednostek i ściągane są posiłki z innych regionów. Ze względu na poziom wody, złożono już zapotrzebowanie na wsparcie specjalnej kompani ewakuacyjnej wyposażonej m.in. w łodzie.

W związku z falą wezbraniową na Odrze nie ma większych utrudnień w Opolu. Jedynie z powodu zamknięcia odcinka obwodnicy północnej i skierowania ruchu przez śródmieście, kierowcy muszą liczyć się z utrudnieniami w poruszaniu się po stolicy województwa. (PAP)

masz/ jpn/

08:33 Szef Hydrologicznej Osłony Kraju: kulminacja fali powodziowej na Odrze poniżej Zbiornika Racibórz

W najbliższych dniach kulminacja fali powodziowej na Odrze będzie miała miejsce poniżej Zbiornika Racibórz - poinformował we wtorek dyrektor Centrum Hydrologicznej Osłony Kraju Paweł Przygrodzki podczas posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu.

"Fala powodziowa w kolejnych dniach będzie kulminować na odcinku Odry poniżej Zbiornika Racibórz" - powiedział Przygrodzki.

Wyjaśnił, iż fala przesuwa się w dół głównych dopływów górnej i środkowej Odry. Podał, iż notowane są spadki m.in. na wodowskazie Chałupki na Odrze i na samej rzece Olzie na wodowskazie Łaziska. "To są istotne kierunki zasilania Zbiornika Racibórz, tam notowane są spadki" - dodał.

Poinformował też, iż według stanu na godzinę 6.00 stan alarmowy przekroczony był na 74 stacjach, a ostrzegawczy na 40. "Jeśli chodzi o aktualne przekroczenia stanu alarmowego to największe przekroczenie stanu alarmowego notowane jest na wodowskazie Krzyżanowice na Odrze to jest 453 cm, Kopice na Nysie Kłodzkiej 399 cm" - powiedział Przygrodzki.

Dodał, iż na wodowskazie, który jest powyżej kaskady zbiorników nyskich notowane są spadki. "Model również pokazuje spadki. W dniu dzisiejszym prawdopodobnie stan wody już będzie poniżej stanu alarmowego" - powiedział.

"Jeśli chodzi o Kopice, wodowskaz poniżej zbiorników nyskich, ta fala będzie stosunkowo wypłaszczona, będzie przez dłuższy czas przekroczony istotnie stan alarmowy. jeżeli chodzi o Skorogoszcz, czyli wodowskaz na Nysie Kłodzkiej tuż przed ujściem do Odry, to (...) ta fala będzie będzie miała dość długi przebieg. jeżeli chodzi o Chałupki, to (...) jesteśmy już za kulminacją, notowane są spadki. Mniej więcej 19 (września - PAP) spodziewamy się spadku poniżej stanu alarmowego. Podobnie rzeka Olza Łaziska, czyli ten kierunek z którego woda dostaje się do do zbiornika Racibórz, tu już mamy notowane istotne spadki" - stwierdził.

Dodał, iż w przypadku Opola spodziewa się, iż najwyższe stany poziomu wody jeszcze przed nami. Jak powiedział Przygrodzki, w przypadku wodowskazu osłonowego dla Wrocławia, to zgodnie z aktualnym przeliczeniem modelu, prognoza zakłada, iż stan wody w stolicy Dolnego Śląska powinien wynieść ok. 650 cm i wystąpi pod koniec tego tygodnia, a fala przechodząca przez miasto będzie wypłaszczona dzięki funkcjonowaniu infrastruktury hydrotechnicznej.

"Zgodnie z aktualną prognozą jest możliwość przelania się wody przez wały na odcinku poniżej Zbiornika Racibórz. Oczywiście zbiorniki robią gigantycznie dobrą robotę (...) natomiast jest też pewien negatywny wymiar. Ta fala będzie wypłaszczona, (...) o ile będzie trwała przez dłuższy okres, to infrastruktura hydrotechniczna będzie będzie pracowała z najwyższą wydajnością przez określony, wobec tego wydaje się konieczne by szczególną atencję w najbliższych dniach położyć na monitoring wałów na odcinku Odry poniżej Zbiornika Racibórz i na dolnych odcinkach sudeckich dopływów Odry" - dodał.

Przygrodzki poinformował też, iż w Krakowie na Wiśle notowane są już stany poniżej ostrzegawczego.(PAP)

pif/ ktl/

09:01 Wody Polskie: zbiornik Racibórz Dolny przyjął już ok. 144 mln m sześc. wody

Do godz. 5 we wtorek zbiornik Racibórz Dolny przyjął ok. 144 mln m sześc. wody, co stanowi 78 proc. jego pojemności - podał we wtorek Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach. W nocy konieczne było uszczelnienie wysięku na jego przedpolu.

Jak przekazała PAP we wtorek rzeczniczka Wód Polskich RZGW w Gliwicach Linda Hofman, w czasie nocnego dozoru pracy zbiornika pracownicy tej jednostki stwierdzili konieczność interwencji służb, związaną ze zlokalizowaniem wysięku w przedpolu zbiornika.

Wojewódzkie Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach podało, iż o godz. 23.10 na przedpolu zbiornika stwierdzono przebicia hydrauliczne, 250 metrów od budowli przelewowo-spustowej. W miejsce akcji zadysponowano 100 żołnierzy WOT ze sprzętem.

Rzeczniczka gliwickiego RZGW we wtorek rano poinformowała PAP, iż akcja ta – związana z wysiękiem stwierdzonym w rowie opaskowym – już się zakończyła, z powodzeniem. „Konieczne było uszczelnienie tego przebicia, aby woda nie wypłukiwała materiału” – powiedziała Hofman.

Zapewniła, iż na zbiorniku nie stwierdzono dotąd innych nieprawidłowości, odpowiednio pracują też urządzenia wlotowe i upustowe. Zbiornik jest uważnie dozorowany. „Należy pamiętać, iż zbiornik Racibórz Dolny w tej skali pracuje po raz pierwszy. Nie było dotąd możliwości sprawdzenia go pod tym kątem” – podkreśliła Hofman.

Zbiornik Racibórz Dolny o projektowej pojemności 185 mln m sześc. od niedzieli rano jest napełniany, aby przejąć nadmiar wód napływających Odrą. W poniedziałek po południu wizytował go szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera, który przekazał, iż w nadchodzących godzinach spodziewany jest tam napływ wody 1,2-1,3 tys. m sześc. na sekundę przy upuście na poziomie ok. 850 m sześc. na sekundę.

Siewiera uściślił, iż do pełnego napełnienia zbiornika potrzeba by dwóch dni napływu wody na poziomie 1,2 tys. m sześc. na sekundę; tymczasem napływ na tym poziomie spodziewany jest do wtorkowego popołudnia.

W niedzielę prezes Wód Polskich Joanna Kopczyńska zasygnalizowała, iż planowane jest wypełnienie zbiornika Racibórz Dolny 166 mln m sześć. wody.

Budowę suchego zbiornika w Raciborzu ukończono na przełomie maja i czerwca 2020 r. Zajmuje on powierzchnię 26 km kw., a jego projektowa pojemność wynosi 185 mln m sześc. Długość zapór zbiornika wynosi ponad 20 km. Koszt inwestycji dofinansowanej ze środków Unii Europejskiej, Banku Światowego, Banku Rozwoju Rady Europy oraz budżetu Państwa wyniósł ok. 2 mld zł.

Zbiornik po raz pierwszy piętrzył wodę już w październiku 2020 r. Ze zbiornikiem Racibórz współpracuje położony powyżej polder Buków, którego pojemność powodziowa sięga 57 mln m sześć. W części niesterowalnej rozpoczął on spiętrzanie wody w sobotę.(PAP)

mtb/ pad/

09:25 Kraków/ Prezydent Miszalski odwołał pogotowie przeciwpowodziowe

Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski odwołał we wtorek rano pogotowie przeciwpowodziowe na obszarze miasta. Woda w Wiśle w punkcie pomiarowym na Bielanach opadła poniżej stanu ostrzegawczego.

Jak przekazał krakowski magistrat, stan Wisły w punkcie pomiarowym na Bielanach we wtorek o godz. 7 wynosił 333 cm. Stan ostrzegawczy to 370 cm, a alarmowy – 520 cm. Fala kulminacyjna na Wiśle przechodziła w niedzielę i poniedziałek, przekraczając stan ostrzegawczy, ale nie osiągnęła ona poziomu alarmowego. Woda zalała bulwary i ścieżkę rowerową w centrum miasta znajdujące się przy brzegu, po wewnętrznej stronie wałów przeciwpowodziowych.

W sobotę z powodu intensywnych opadów deszczu w Krakowie spływająca woda zalała tunel przy stacji Łobzów SKA, przejazd pod wiaduktem na ul. Prądnickiej oraz częściowo rondo Mogilskie. Tramwaje i autobusy były kierowane na objazdy. Woda z niedrożnego systemu kanalizacji pojawiła się także w pomieszczeniu rozdzielni prądu Szpitala im. Żeromskiego. Nie było potrzeby ewakuacji ani przerw w funkcjonowaniu obiektu. (PAP)

rgr/ aba/

09:25 Zastępca komendanta głównego policji: mamy jeden przypadek zatrzymania w związku z szabrownictwem

Mamy jeden przypadek zatrzymania w związku szabrownictwem - powiedział podczas wtorkowego posiedzenia sztabu kryzysowego z udziałem premiera nadinsp. Roman Kuster, I zastępca komendanta głównego policji. Podkreślił, iż na Dolny Śląsk zostały skierowane dodatkowe siły policji.

"Całą noc dwa śmigłowce Mi-17 pracowały przy wale na Nysie Kłodzkiej i zrzucały worki. To było ponad 60 lotów i przez cały czas są one realizowane przez jeden śmigłowiec. Dziś lekkie śmigłowce policyjne będą patrolowały teren, bo takie zdania są przed nami stawiane" - powiedział nadinsp. Kuster.

Podkreślił, iż wczoraj do Garnizonu Dolnośląskiego zostały skierowane dodatkowe siły pięć kompanii pododdziałów prewencji.

"Muszę uspokoić sytuację, bo na obecną chwilę mamy jeden przypadek zatrzymania osoby, o ile idzie o tzw. szabrownictwo. Dwanaście zgłoszonych interwencji nie zostały potwierdzonych. Jesteśmy w terenie popowodziowym siłami operacyjnymi i zdarzały się sytuację, gdzie kryminalni przemieszczali się w tym terenie i były zgłoszenia, iż to mogą być osoby szabrujące" - podkreślił zastępca komendanta głównego policji.

Dodał, iż policjanci operacyjni będą mieli opaski policyjne, aby takich sytuacji nie było i uspokoić sytuację i przepływ informacji.

"Przygotowujemy się do wsparcia Wrocławia, gdyby woda miała podejść. Jesteśmy w pełni do dyspozycji" - zadeklarował.

Poinformował, iż dotychczas cztery zgony zakwalifikowano jako te związane z powodzią. Taką informację przekazywano już wczoraj. (PAP)

twi/ pdo/ jpn/

09:58 Szef MON: Wrocław może dziś liczyć na pomoc ok. tysiąca żołnierzy

Wrocław może dziś liczyć na pomocy ok. tysiąca żołnierzy w ochronie miasta przed powodzią – poinformował we wtorek wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Zadeklarował też, iż służby, administracja państwa i samorządowa nie „zostawią terenów, gdzie woda już ustąpiła”.

Kosiniak-Kamysz podsumowując obrady sztabu kryzysowego we Wrocławiu podziękował za stworzenie „jednego zespołu”. „Dziś wojsko, policja, straż pożarna, instytucje infrastrukturalne na czele z Wodami Polskim, to jest jeden zespół i jedna drużyna – proszę wszystkich i zobowiązujemy wszystkich do takiego właśnie działania” – powiedział szef MON zwracając również uwagę na wielkie zaangażowanie mieszkańców. „W Nysie na przykład to zaangażowanie jest niezwykle imponujące. Dziękujemy za otwartość i pomoc” – dodał wicepremier.

Kosiniak-Kamysz mówiąc o najważniejszych zdarzeniach minionej nocy wymienił zbiornik Racibórz. „Pilna interwencja na tym kluczowym dla bezpieczeństwa całego kraju zbiorniku. Przeprowadzono tam szybką interwencję policji, wojska i WP, dzięki której udało się zabezpieczyć najniebezpieczniejszy fragment” – powiedział szef MON.

Kosiniak-Kamysz mówił też o sytuacji w Nysie i obronie wałów przeciwpowodziowych. „To była trudna akcja pilotów śmigłowców, zrzuty bigbagów – akcję prowadzono od 23.50 do teraz” – opisywał wicepremier.

Szef MON poinformował, iż na wtorek zaplanowano wiele akcji z użyciem śmigłowców. „Zaplanowana jest akcja ewakuacyjna pacjentów Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego z użyciem wojska (…) ratunek, życie i zdrowie, to jest absolutny priorytet dla wszystkich służb, ewakuacje prowadzone są drogą powietrzną, amfibiami” – powiedział minister nie uściślając, o który ZOL chodzi.

Wicepremier podkreślił, iż samorządowcy mogą całą dobę zgłaszać, gdzie należy skierować żołnierzy i sprzęt. Poinformował, iż w podwrocławskich Marszowicach jest gotowych 450 żołnierzy, którzy będą wspierać działania związane z ochroną stolicy Dolnego Śląska. „W Mietkowie 250 podchorążych będzie gotowych” – powiedział Kosiniak-Kamysz. Wody Polskie zgłosiły konieczność monitorowania stanu Zalewu Mietkowskiego na Bystrzycy.

Szef MON poinformował też, iż Wrocław może dziś liczyć na pomocy około tysiąca żołnierzy w ochronie miasta przed powodzią.

Kosiniak-Kamysz mówił ponadto o pomocy w miejscach, gdzie woda już opada. „To jest udrażnianie ciągów komunikacyjnych, naprawa mostów, cysterny wojskowe i wojska inżynieryjne robią rozpoznanie i od razu przechodzą do działań na przykład w Głuchołazach i innych miejscowościach” – powiedział. Dodał, iż będzie to wielodniowa akcja z udziałem wszystkich służb, "będą uruchamianie kontenery wojskowe i mosty tymczasowe".

Kosiniak-Kamysz podkreślił też, iż w zabezpieczeniu mienia powodzian przed szabrownikami biorą udział jednostki Żandarmerii Wojskowej. Wskazał też na przygotowanie miejsc noclegowych dla poszkodowanych w powodzi. W tym kontekście wymienił Lądek-Zdrój i tamtejszy wojskowy szpital rehabilitacyjny, gdzie jest przygotowanych 700 miejsc. Kosiniak-Kamysz poinformował, iż samorządy mogą też zgłaszać zapotrzebowanie na mobilne stacje uzdatniania wody i elektrownie. „Nie zostawimy terenów, gdzie woda już ustąpiła, to nasz kolejny priorytet. Wsparcie dla samorządów w uporządkowaniu, w odbudowie” – powiedział. (PAP)

pdo/ twi/ jpn/

10:03 Śląskie/ Opada poziom wód w górnych partiach rzek, w tym Odry

Stany wód w górnych partiach rzek w woj. śląskim we wtorek rano opadały – wynika z danych służb kryzysowych. O ok. metr od najwyższego poziomu, który odnotowano w niedzielę, spadł już stan Odry w przygranicznych Chałupkach.

Jak podano we wtorkowym raporcie Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach, we wtorek o godz. 6.30 wodowskaz na Odrze w przygranicznych Chałupkach powyżej zbiornika Racibórz Dolny wskazywał 618 cm; według najświeższych wskazań z Regionalnego Systemu Ostrzegania o godz. 7. były to 604 cm. W niedzielę wskazanie sięgnęło 714 cm, przy stanie alarmowym 420 cm.

Woda na sąsiednim wodowskazie Olza na Odrze, również powyżej zbiornika Racibórz Dolny, również lekko opadała. O godz. 6.30 zmierzono tam 879 cm, zaś o godz. 7. - 870 cm. Najwyższy stan, 981 cm, zmierzono tam w poniedziałek nad ranem. Stan alarmowy w tym miejscu to 600 cm.

Na wodowskazie na Odrze w Raciborzu Miedoni, poniżej zbiornika Racibórz Dolny, tendencja we wtorek rano była lekko rosnąca. O godz. 6.30 tamtejszy wodowskaz pokazał 786 cm; o godz. 7. były to 792 cm. W niedzielę poziom wód oscylował tam ok. 700-750 cm - przy stanie alarmowym 600 cm.

Z innych rzek w regionie, według pomiarów o 6.30, opadał stan Wisły zarówno w Goczałkowicach (346 cm przy alarmowym 410), jak i Bieruniu Nowym (362 cm przy alarmowym 330 cm), opadał stan Rudy w Rudzie Kozielskiej (325 cm przy alarmowym 310 cm), utrzymywał się stan Pszczynki w Pszczynie (379 cm przy stanie alarmowym 340 cm) i Brynicy w Kozłowej Górze (114 cm przy alarmowym 120).

Opadała Brynica w miejscowości Brynica - 228 cm przy alarmowym 220 cm, podobnie Gostynia w Bojszowach - 240 cm przy alarmowym 230 cm. Liswarta w Niwkach utrzymywała się na poziomie 214 cm, przy stanie alarmowym 250 cm. Opadała Warta w Mstowie - 177 cm przy alarmowych 170 cm.(PAP)

mtb/ pad/

10:10 T-Mobile: największy problem z telefonią komórkową przez cały czas w Kotlinie Kłodzkiej

Największy problem z telefonią komórkową występuje wciąż w Kotlinie Kłodzkiej; inżynierowie uruchamiają kolejne stacje pozbawione zasilania - poinformowali PAP we wtorek przedstawiciele T-Mobile.

"W tej chwili największy problem występuje wciąż w Kotlinie Kłodzkiej, gdzie nasi inżynierowie uruchamiają wciąż kolejne stacje dotknięte problemami poprzedniej doby. Niestety, dotarcie na miejsce często utrudniają nam zalania i niedostępność dróg, ale nasze ekipy robią wszystko co tylko możliwe, żeby wykonać zadanie" - przekazał PAP Jakub Chajdak z Biura Prasowego T-Mobile Polska we wtorek rano. Dodał, iż utrudnienia w dotarciu ekip na miejsce pojawiają się też w okolicach Nysy.

"Sytuacja jest bardzo wymagająca, jednak robimy co w naszej mocy, żeby zapewnić naszym klientom kontakt z bliskimi, dostęp do informacji czy w krytycznej sytuacji – możliwość wezwania pomocy" - podkreślił Chajdak.

Jak dodał, zespół kryzysowy T-Mobile Polska monitoruje sytuację 24 godziny na dobę i będzie czuwał do czasu ustania zagrożenia, a ekipy w terenie starają się dotrzeć do stacji pozbawionych zasilania, żeby usunąć problem, uruchomić agregat i zaopatrywać go w paliwo tak długo, jak to będzie potrzebne.

"Czas usunięcia problemu zależy od rozwoju sytuacji i możliwości dotarcia ekip serwisowych na miejsce, gdzie występuje problem z zasilaniem" - ocenił.

W poniedziałek o problemach z łącznością poinformowali PAP operatorzy telefonii komórkowej Orange, Play i Plus. Przekazali, iż sytuacja jest dynamiczna.

We wtorek południowa i zachodnia część Polski w dalszym ciągu walczy z powodziami i wezbranymi rzekami. Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej - Państwowy Instytut Badawczy przekazał, iż w nocy z poniedziałku na wtorek stany alarmowe były notowane na 76 stacjach hydrologicznych, głównie w południowo-zachodniej Polsce.

We Wrocławiu z udziałem przedstawicieli rządu i adekwatnych służb odbyło się posiedzenie sztabu kryzysowego, zwołanego w związku z sytuacją powodziową. Szef MSWiA poinformował, iż premier podjął decyzję o rozszerzeniu zakresu terytorialnego rozporządzenia o stanie klęski żywiołowej o powiaty w woj. dolnośląskim: lubański, dzierżoniowski i świdnicki; oraz powiaty: opolski, krapkowicki, brzeski i kędzierzyńsko-kozielski w woj. Opolskim.

Premier Donald Tusk zapowiedział, iż kolejne spotkanie sztabu kryzysowego we Wrocławiu odbędzie się we wtorek o godz. 18. (PAP)
agg/ pad/

10:14 Wojewoda opolska: Nysa uratowana od najgorszego

Można powiedzieć, iż Nysa jest uratowana od najgorszego. o ile utrzyma się zmniejszony odpływ wody ze zbiornika Nysa, to miejscowość jest bezpieczna – powiedziała podczas wtorkowego posiedzenia sztabu kryzysowego z udziałem premiera wojewoda opolska Monika Jurek.

"W nocy trwała walka o utrzymanie Nysy. We wszystkich trzech miejscach prace związane z umocnieniem wału zostały zakończone. Śmigłowce już nie pracują w tym miejscu. Zrzucanie wielkich worków bardzo pomogło. Doszło do zmniejszono odpływu wody ze zbiornika retencyjnego Nysa do 800 m sześc. na sekundę. o ile ten poziom się utrzyma lub jeszcze zmniejszy, to można się cieszyć bezpieczeństwem Nysy" – powiedziała wojewoda.

W jej ocenie, można powiedzieć, iż "Nysa jest uratowana od najgorszego".

"Najtrudniejsza sytuacja w powiecie brzeskim jest w Lewinie Brzeskim na styku wpływu Nysy Kłodzkiej do Odry. Burmistrz Lewina zarządził ewakuację, pracują tam służby, bardzo pomaga wojsko" – podkreśliła Jurek.

Opole uznała za na razie bezpieczne, a sytuację wokół miasta określiła jako opanowaną. Wojewoda śląski Marek Wójcik podkreślił, iż najważniejszym wydarzeniem była nocna akcja na zbiorniku Racibórz-Dolny.

"O 23.00 wykryto tam przesiąk hydrauliczny. Pracowało tam 60 strażaków do tego 200 żołnierzy WOT. Pracownicy Wód Polskich, strażacy i WOT zabezpieczyli miejsce zdarzenia, ułożyli dodatkowe big bagi (elastyczne kontenery, worki wykorzystywane m.in. do przechowywania materiałów sypkich-PAP). Wojsko patrolowało całe obwałowanie zbiornika. Nie znaleziono innych miejsc, które mogłyby stanowić zagrożenie. Działania zostały zakończone o godzinie szóstej" – poinformował wojewoda śląski.

Wojewodowie małopolski i lubuski informowali o stabilnej sytuacji w obu regionach. W Krakowie odwołano stan pogotowia przeciwpowodziowego. (PAP)

twi/ pdo/ joz/ ktl/

10:15 Szef BBN: MON skieruje wojska inżynieryjne do Głuchołaz

W późnych godzinach nocnych otrzymałem od ministra obrony narodowej odpowiedź, iż dziś na miejsce zostanie skierowany rekonesans z drugiego pułku inżynieryjnego z Inowrocławia - poinformował we wtorek w Polsat News szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera.

Siewiera powiedział, iż BBN przeanalizowało sytuację w województwach dotkniętych kataklizmem. "Rekonesans dotyczył Raciborza Dolnego, Głuchołaz, gdzie woda już zeszła, gdzie mamy do czynienia z fazą usuwania skutków dramatycznych i Nysy, gdzie do późnych godzin nocnych, w zasadzie porannych, obserwowaliśmy działania ratunkowe miasta" - poinformował.

Dodał, iż w sprawie wysłania wojsk inżynieryjnych do Głuchołaz (woj. opolskie) rozmawiał z premierem Donaldem Tuskiem oraz z ministrem obrony narodowej Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem.

"Poprosiłem w imieniu prezydenta RP o skierowanie wojsk inżynieryjnych do miejscowości Głuchołazy, do tej gminy, liczącej 23 tysiące ludzi, w której niemal połowa odcięta jest od bieżącej wody, od prądu. Usunięcie tych strat spowodowanych przez powódź jest tu w zasadzie niemożliwe, tylko z wykorzystaniem lekkich środków, jakimi dysponują Wojska Obrony Terytorialnej czy Ochotnicze Straże Pożarne" - powiedział Siewiera.

Potwierdził, iż w późnych godzinach nocnych otrzymał od ministra obrony narodowej odpowiedź, iż dziś na miejsce zostanie skierowany "rekonesans z drugiego pułku inżynieryjnego z Inowrocławia". Szef BBN poinformował, iż w Głuchołazach jedyna rura z bieżącą wodą pitną, która była dostarczana na drugą stronę tej miejscowości i całej gminy, została uszkodzona. "Konieczne są wiadra z wodą do spłukiwania wody" - powiedział.

Siewiera przypomniał, iż stan wody w Głuchołazach był o metr wyższy niż w trakcie powodzi w 1997 roku.

"To są wielotonowe zwały gruzu, zgliszcza mułu, szlamu, strat w mieniu, które w zasadzie mogą być usunięte tylko przy użyciu ciężkiego sprzętu, czyli bardzo często gąsienicowych transporterów, fadromy, również platform inżynieryjnych, które mogą wykonać pracę niemożliwą do wykonania rękami, niemożliwą do wykonania jedynie przez oddziały piesze, wojska czy wojska obrony terytorialnej, wojska operacyjne czy państwową straż pożarną" - powiedział.

Szef BBN podkreślił, iż w tej chwili prowadzone działania nie są bezpośrednią odbudową tylko likwidacją tymczasową skutków powodzi. Dodał, iż Komisja Europejska zaoferowała pomoc, z której należy skorzystać.

"Jeśli odwody państwowej straży pożarnej czy wojska nie zostały jeszcze wyczerpane, to należy je zaangażować, a również skorzystać z sojuszniczej pomocy w tym zakresie, bo ten ciężki sprzęt będzie kluczowy" - powiedział.

Sytuacja na terenie województwa opolskiego spowodowana powodzią przez cały czas jest bardzo trudna; najwięcej zgłoszeń zanotowano na terenie powiatów nyskiego, prudnickiego i głubczyckiego - poinformował w poniedziałek 17 września Opolski Urząd Wojewódzki. Spływ wód opadowych powoduje gwałtowne wzrosty stanów wód, liczne podtopienia i zalania.

W Głuchołazach w niedzielę 15 września most tymczasowy i konstrukcję nowego mostu porwał nurt rzeki. Podczas powodzi została przeprowadzona ewakuacja mieszkańców. w tej chwili miasto jest wyłączone z ruchu, a droga krajowa nr 40 jest zablokowana. (PAP)

mbed/ jpn/

Idź do oryginalnego materiału