Resort obrony narodowej zapewnia, iż program Orka, przewidujący zakup dla Marynarki Wojennej nowych okrętów podwodnych, trwa i w tej chwili jest na etapie konsultacji międzyrządowych z potencjalnymi partnerami, dotyczących nie tylko spraw technicznych, ale szerszej współpracy strategicznej.
Zdobycie nowych okrętów podwodnych to – obok zamówionych już i powstających fregat Miecznik – najbardziej pilna sprawa, jeżeli chodzi o utrzymanie i rozwój zdolności polskiej Marynarki Wojennej w najbliższych latach.
Obecnie polscy marynarze dysponują jednym, kompletnie przestarzałym okrętem ORP „Orzeł”, zbudowanym w 1985 roku w ZSRR. Od kilku lat okręt ten regularnie wymaga napraw – a w przypadku jego ewentualnego wycofania ze służby w MW nie będzie już żadnego sprzętu, na którym mogliby szkolić się czy choćby podtrzymywać zdolności marynarze okrętów podwodnych.
W ramach programu Orka Wojsko Polskie zdefiniowało zdolności, jakie nowe okręty podwodne mają zapewnić wojsku. Jednostki takie mają mieć możliwość zanurzania się głębiej niż 200 m pod powierzchnię wody, a także mieć możliwość działania autonomicznego (bez zawijania do portu czy wsparcia z zewnątrz) przez min. 30 dni. Ponadto Orki mają być uzbrojone w torpedy do zwalczania wrogich okrętów nawodnych i podwodnych, a także wyrzutnie rakiet, pozwalające razić cele wroga na wybrzeżu, czy choćby – w zależności od typu uzbrojenia – w głębi lądu.
Głównym zadaniem tak wyposażonych okrętów jest możliwość skrytego operowania na morzu i atakowania z zaskoczenia wrogich okrętów czy instalacji nabrzeżnych. Ponadto okręty podwodne są użyteczne w patrolowaniu i ochronie morskich szlaków komunikacyjnych, patrolowaniu podmorskiej infrastruktury krytycznej, a także mogą posłużyć do zadań takich jak niezauważony transport żołnierzy Wojsk Specjalnych na miejsce misji i ich późniejsza ewakuacja. Wśród wymagań wojska jest także możliwość używania min morskich, a także wykorzystania podwodnych dronów.
Niemniej, zakup okrętów podwodnych był wskazywany jako priorytet w planach modernizacji technicznej wojska już na przestrzeni kilkunastu lat, m.in. w latach 2013-2022. Program został też zapisany w kolejnych planach, – na lata 2017-2026 i 2021-2035. Mimo to do tej pory nie doszło do wyłonienia dostawcy i podpisania kontraktu; w międzyczasie zaś flota podwodna MW została uszczuplona o cztery małe norweskie okręty podwodne Kobben, które weszły na wyposażenie marynarki w 2002 roku, a do 2021 r. zostały wycofane ze służby.
Dawna załoga jednego z Kobbenów – ORP „Sokoła” – zwróciła się w opublikowanym w ubiegłym tygodniu liście otwartym do ministra obrony narodowej. Marynarze w liście napisali, iż „w obliczu dynamicznie zmieniającego się środowiska bezpieczeństwa w regionie Morza Bałtyckiego, dalsze opóźnianie decyzji (ws. zakupu okrętów podwodnych – PAP) staje się poważnym zagrożeniem dla interesów Polski i bezpieczeństwa morskiego państwa”. „My, członkowie załogi ORP +Sokół+ (…) wzywamy rząd RP do podjęcia pilnych i konkretnych działań zmierzających do odbudowy sił podwodnych Marynarki Wojennej. Czas honorowych deklaracji minął – nadszedł moment decyzji” – zwracają się do władz dawni załoganci „Sokoła”.
Obecna odsłona programu Orka została zapoczątkowana w 2023 roku, gdy powrót do programu i postępowanie na zakup okrętów podwodnych zapowiedział ówczesny minister obrony Mariusz Błaszczak. Do postępowania zgłosiło się wtedy 11 podmiotów, przede wszystkim z Europy – z Francji, Hiszpanii, Włoch, Niemiec i Szwecji – a także z Korei Południowej. sukcesor Błaszczak w MON Władysław Kosiniak-Kamysz zadeklarował pod koniec 2024 roku, iż „uczynimy wszystko, by w 2025 r. podpisać kontrakt na nowoczesne okręty podwodne”. Znaczenie pilnej decyzji w tej sprawie podkreślali dowódcy wojskowi, a także prezydent Andrzej Duda i BBN.
W kolejnych miesiącach zajmująca się zakupami sprzętu wojskowego Agencja Uzbrojenia przeprowadziła oceny złożonych ofert; najwyższe oceny, jak poinformował PAP resort obrony, otrzymały oferty z Niemiec, Szwecji i Włoch (w kolejności alfabetycznej), jednocześnie nie wykluczając żadnej z innych ofert. Do stoczni w tych trzech państwach udał się na przestrzeni ostatnich miesięcy z wizytą odpowiedzialny za kwestie modernizacji technicznej wiceszef MON Paweł Bejda.
Na list załogi „Sokoła” zareagował w opublikowanym na portal X liście resort obrony. Podpisany pod nim minister Kosiniak-Kamysz zapewnia, iż zgadza się z opinią załogi „Sokoła” i iż „obecnie kierownictwo MON nie uchyla się od decyzji”. „Trwa zaawansowany, wieloetapowy proces zmierzający do wyboru wykonawcy okrętów podwodnych” – napisał.
Jak przekazało PAP MON, Agencja Uzbrojenia po zbadaniu rynku i zebraniu ofert przekazała pełną dokumentację – Wymagania Sprzętowe oraz Studium Wykonalności, zawierające analizy i rekomendacje, do Rady Modernizacji Technicznej, czyli działającego przy MON organu, do którego zadań należy m.in. koordynacja polityki zbrojeniowej.
„Obecnie, zgodnie z procedurą obowiązującą przy projektach tej skali i znaczenia, prowadzimy konsultacje międzyrządowe – w formule G2G (government-to-government) – z potencjalnymi partnerami uwzględniające nie tylko walory techniczne ofert, ale także gwarancje bezpieczeństwa dostaw, wsparcia serwisowego, transferu technologii i długoterminowej współpracy strategicznej” – poinformował resort obrony.
Z kolei w poniedziałek dziennik „Rzeczpospolita” napisał, iż „wbrew deklaracjom rządu nie ma szans na to, iż do końca roku Polska podpisze umowę na zakup okrętów podwodnych. Już choćby nie ma gwarancji, iż w tym roku dojdzie do wybrania państwa, od którego chcemy je kupić”. W tekście wskazano m.in., iż wybór jednego z europejskich dostawców może wiązać się z zaskarżeniami decyzji przez pozostałych. „Na obecnym etapie prowadzenia konsultacji nie są identyfikowane ryzyka zaskarżeń” – stwierdził jednak w komunikacie przekazanym PAP resort.
„Szanowni Państwo, drodzy niedowiarkowie. Informuję, iż program Orka jest i będzie kontynuowany. Robimy wszystko, by umowa na pozyskanie okrętów podwodnych została podpisana w rym roku. choćby jeżeli są tacy, którzy w to nie wierzą lub trzymają kciuki, aby nam się nie udało” – zapewnił w poniedziałek na portalu X Bejda.
Okręty podwodne to jeden z kluczowych elementów współczesnych flot wojskowych – jednostki tego typu, uzbrojone w rakiety z głowicami nuklearnymi, stanowią jeden z najważniejszych elementów odstraszania jądrowego takich państw jak USA, Rosja, Francja czy Wielka Brytania. Największe okręty podwodne państw, których floty regularnie operują na oceanach, napędzane są dzięki reaktorów jądrowych. Nieco mniejsze jednostki, napędzane silnikami diesla i elektrycznymi, są na wyposażeniu flot wielu państw inwestujących w swoją obronność na morzu.
źródło: PAP
fot. iStocka / Alexyz3d