Jak przywrócić praworządność? Uchwałami Sejmu, postępowaniami karnymi, ustawami

11 miesięcy temu

Ustrojowe dylematy naprawy władzy sądowniczej – referat o tym tytule wygłosiłem podczas konferencji organizowanej przez Naczelną Radę Adwokacką oraz Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Moim zdaniem było postawienie pytań i przedstawienie wątpliwości dotyczących przywrócenia praworządności w wymiarze sprawiedliwości. Konferencja “Wymiar sprawiedliwości w Polsce – Perspektywa na najbliższą przyszłość” odbyła się 8 grudnia 2023 w Warszawie.

W trakcie konferencji brałem udział w panelu moderowanym przez prof. Roberta Grzeszczaka z UW. Drugim referentem był prof. Ryszard Piotrowski z UW. Podczas dyskusji głos zabrali między innymi sędziowie Adam Strzembosz oraz Marek Safjan. Serdecznie dziękuję za wszystkie pytania i głosy w dyskusji!

    Trwa konferencja NRA/WPiA UW. Serdecznie dziękuję Profesorom R.Grzeszczakowi i R.Piotrowskiemu za panel o restytucji praworządności. Dziękuję za wszystkie głosy w debacie,w tym Panów Sędziów Strzembosza i Safjana. Mówiłem o dylematach,jakie przed nami,by wróciły w PL rządy prawa. pic.twitter.com/ZzET5z18bk

    — Mikołaj Małecki (@MikolajMalecki) December 8, 2023

    Przedstawiam poniżej moje wystąpienie w wersji do przeczytania. Opracowując tekst naniosłem drobne zmiany stylistyczne oraz dodałem śródtytuły.

    Ustrojowe dylematy naprawy władzy sądowniczej – wystąpienie konferencyjne

    Bardzo dziękuję Panie Przewodniczący.

    Szanowne Panie Profesor, Szanowni Panowie Profesorowie, Szanowni Państwo. To dla mnie wielki zaszczyt, iż mogę przed Państwem tutaj dzisiaj zabrać głos.

    Dylematów naprawy władzy sądowniczej w Polsce jest bardzo wiele. Postaram się zwrócić Państwa uwagę na kilka z nich, pod trzema hasłami.

    Pierwsze hasło to „procedury”. Drugie hasło to „paradoksy”. A trzecie hasło to będzie „przyszłość”, o której wspominał na początku pan Dziekan.

    Procedury

    Jeżeli chodzi o procedury, mamy tendencję do myślenia o tym, iż to, co chcemy osiągnąć w sferze prawnej, musi być zrobione w określonej procedurze, która będzie umocowana konstytucyjnie i ustawowo. Ta zasada legalizmu jest oczywiście wielką wartością państwa prawa.

    Pytanie, w jaki sposób podchodzić do procedur w sytuacji, w której mamy zniszczony ustrój państwa praworządnego i chcemy jak najszybszego powrotu ustroju na drogę zgodności z Konstytucją. To jest pytanie o układ immunologiczny państwa praworządnego: w jaki sposób zasada formalizmu, zasada robienia czegoś, co będzie miało znaczenie prawne w określonej procedurze, może zabezpieczyć Konstytucję i państwo prawa przed dalszym zepsuciem.

    Wydaje mi się, iż żeby na to pytanie odpowiedzieć, w perspektywie konkretnych działań, które są do podjęcia w przyszłości, to trzeba sobie zadać pytanie bardziej podstawowe: który z problemów naprawy władzy sądowniczej w Polsce ma charakter indywidualno-konkretny, a który z tych problemów ma charakter generalno-abstrakcyjny.

    Jak usunąć przebierańców?

    Przecież do rozwiązywania problemów indywidualno-konkretnych nie służy ustawa, nie służy do tego zmiana Konstytucji. choćby zakładając, iż mielibyśmy w parlamencie większość konstytucyjną, to przecież nie zmienimy Konstytucji po to, żeby powiedzieć, iż określona osoba nie jest sędzią Trybunału Konstytucyjnego.

    Gdy patrzymy na hierarchię źródeł prawa i zadajmy sobie pytanie, co jest materią, którą możemy regulować w ramach aktów prawnych i działań podejmowanych przez różne instytucje państwa, to wydaje się, iż to, co nazywamy ustawą, ustawą konstytucyjną czy Konstytucją nie jest w ogóle formą adekwatną dla spraw indywidualno-konkretnych.

    O jakich problemach indywidualno-konkretnych myślimy? Przede wszystkim chodzi o nienależytą obsadę Trybunału Konstytucyjnego: trzy osoby, które zostały nienależycie wybrane w skład Trybunału. Oczywiście takim problemem ściśle indywidualno-konkretnym będzie niewłaściwa obsada Krajowej Rady Sądownictwa, która z kolei zakaża niekonstytucyjnością konkretne powołania sędziowskie.

    W poszanowaniu zasady legalizmu chodzi więc o wybór adekwatnej procedury do przesądzania indywidualnej sprawy i stwierdzenia, iż np. trzy osoby funkcjonujące w Trybunale nie mają statusu legalnie wybranych sędziów. Pojawiają się pomysły na przykład uchwały Sejmu potwierdzającej, w wykonaniu orzeczeń Trybunałów i polskiego Sądu Najwyższego, iż wybór trzech osób nie był zgodny z przepisami Konstytucji. Analogicznie musimy podchodzić do wyboru składu Krajowej Rady Sądownictwa.

    Wydaje się, iż ten organ, który konstytucyjnie „zawalił”, powinien przesądzić, w ramach aktualnej kadencji Sejmu, działając w wykonaniu orzeczeń sądów i Konstytucji, iż pewne decyzje były podejmowane niezgodnie z Konstytucją. A w związku z tym uaktywni się kompetencja, by nienależycie obsadzone miejsca zapełnić zgodnie z procedurą.

    Fałszywi funkcjonariusze

    Można iść jeszcze dalej i zadać sobie pytanie, jak system prawny reaguje na naruszenia prawa popełnione przez konkretne osoby. Od tego jest prokuratura i sądy karne.

    Wciąż obowiązuje w polskim Kodeksie karnym przepis mówiący o tym, iż jeżeli ktoś podaje się za funkcjonariusza publicznego i wykonuje czynności dla niego zarezerwowane, to jest to czyn zabroniony pod groźbą kary. I taka osoba po prostu powinna być ścigana przez niezależną prokuraturę jako sprawca przestępstwa.

    Pojawi się pytanie, z którym momentem będziemy mieli do czynienia z niewątpliwym naruszeniem prawa w tym zakresie i nieusprawiedliwionym błędem co do bezprawności, który nie może wyłączać winy. Dana osoba już na pewno wie, iż nie jest danego typu funkcjonariuszem. To może być konsekwencja na przykład działań uchwałodawczych Sejmu czy innego kompetentnego organu, który przesądził, iż taka osoba nie ma statusu sędziego.

    Pojawiają się pomysły na uzdrowienie Trybunału Konstytucyjnego jako takiego, czyli całej instytucji. Z perspektywy prawnokarnej chcę zwrócić uwagę na jeden wątek. Proszę Państwa, o ile ja się przebiorę za policjanta i będę legitymował ludzi jadących samochodem, a obok mnie będzie stał prawdziwy policjant i będzie swoją obecnością uwiarygadniał moje działania, to ten prawdziwy policjant jest współsprawcą podawania się przeze mnie za funkcjonariusza.

    Osoby, które wychodzą na salę Trybunału Konstytucyjnego i uwiarygadniają działania osób, które nie są sędziami Trybunału, są współuczestnikami tego naruszenia prawa. Oczywiście odcinamy działalność sędziów, dla których wyjście na salę sądową jest formą obrony praworządności i eksponują w zdaniach odrębnych to, iż Trybunał Konstytucyjny działa w sposób niepraworządny. Takie osoby są wolne od odpowiedzialności karnej, bo robią coś, co jest korzystne z perspektywy systemu prawnego.

    Ale ten kontekst wydaje mi się prawnokarnie dość poważny: po prostu cała instytucja, w której funkcjonują osoby, co do których są wątpliwości, czy są sędziami, nie działa w sposób taki, którego byśmy oczekiwali z perspektywy konstytucyjnej i prawnokarnej.

    Problemy na masową skalę

    Jeżeli myślimy o neosędziach, czyli o wszystkich tych osobach, które zostają sędziami na skutek działań Krajowej Rady Sądownictwa, to problemy indywidualno-konkretne stają się bardziej problemem generalno-abstrakcyjnym ze względu na liczbę tych osób.

    Może mechanizmy postępowań dyscyplinarnych w stosunku do osób, które w sposób ostentacyjny łamały prawo, będą jakąś drogą naprawy praworządności, ale wydaje się, iż z uwagi na masowy charakter naruszenia Konstytucji adekwatniejsze byłyby środki o charakterze generalno-abstrakcyjnym.

    Ustawa uporządkowałaby sytuację prawną obywateli, którzy uzyskali rozstrzygnięcie w obecności osoby nieprawidłowo powołanej. To przecież nie jest tak, iż sytuację prawną obywatela kształtuje tylko decyzja sądu. Może ją kształtować ustawa, więc ustawa gwarantująca obywatelom ochronę ich praw i wolności oczywiście jest do wyobrażenia.

    Paradoksy

    Teraz słowo „paradoksy”.

    Proceduralny paraliż

    Pierwszy jest paradoks praworządności. Pytamy o formalną, legalną drogę, żeby przywracać praworządność. Równolegle istnieje procedura, dzięki której niepraworządność w Polsce może być sukcesywnie i systematycznie dalej pogłębiana. To jest procedura przed Trybunałem Konstytucyjnym – tym, który teraz funkcjonuje.

    Kilka dni temu zakwestionowano przepis ustawy, która pozwala postawić prezesa Narodowego Banku Polskiego w stan oskarżenia przed Trybunałem Stanu. Paradoks praworządności polega na tym, iż osoby działające niepraworządnie mają procedury i mogą wszczynać postępowania przed Trybunałem Konstytucyjnym, który wyda rozstrzygnięcie blokujące powrót do rządów prawa.

    Zatem czy zgadzamy się na to, żeby w oparciu o niby legalne procedury zablokowano przywracanie praworządności? Wyobrażam sobie, iż gdy pojawi się kwestia uchylenia immunitetu jakiemuś byłemu ministrowi, to pójdzie wniosek do Trybunału Konstytucyjnego, iż przepisy mówiące o określonej większości parlamentarnej, która głosuje za uchyleniem immunitetu, są niezgodne z Konstytucją, bo wymagana jest większość na przykład 4/5.

    Dopóki Trybunał Konstytucyjny w takim kształcie zakaża wymiar sprawiedliwości i w ogóle ustrój państwa, to może trzeba uciąć to nieco bardziej radykalnie niż do tego jesteśmy przyzwyczajeni w spokojnym czasie funkcjonowania ustroju państwa.

    Wyrok czy nie-wyrok?

    Drugi paradoks wiąże się z pewnymi kategoriami wypracowanymi w doktrynie i teorii prawa. Nieprzypadkowo teoretycy i dogmatyczny prawa piszą o takich sytuacjach jak wyrok nieistniejący czy „nieakt”. Kiedy zastosować te kategorie, jak nie w sytuacji, gdy chcemy przejść z systemu niepraworządnego do systemu zgodnego z polską Konstytucją?

    Może trzeba się zdecydować na to, iż niektóre działania nie wymagają żadnej kontroli instancyjnej, tylko przyznania, iż coś, co się dzieje w określonym składzie przy Alei Szucha, iż to nie jest wyrok w rozumieniu Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, na przykład z powodu braku podmiotu, który mógłby realizować określoną kompetencję.

    Uchybienia dotyczące podmiotu to jedne z najpoważniejszych zastrzeżeń, które można podnieść w stosunku do wytworów działania tego podmiotu. Osoby, które nie są sędziami, choćby się ubrały w togi, nigdy nie wydadzą wyroku w rozumieniu konstytucyjnym.

    Wielka niekonstytucyjność

    Trzeci paradoks wiąże się z myśleniem o kontroli konstytucyjności prawa. Ostatnio się z tym zderzyłem, gdy analizowaliśmy problematykę niekonstytucyjności zmian w Kodeksie karnym. Otóż jak mamy „małą” niekonstytucyjność, czyli jest jakiś drobny przepis, stosowany w niewielkiej liczbie spraw, to Trybunał Konstytucyjny będzie rozdzierał szaty i mówił: naruszona Konstytucja, przepis niekonstytucyjny, musimy go derogować.

    A gdy dochodzi do niekonstytucyjności 10 czy 30 przepisów, czy w ogóle całego Kodeksu karnego – na marginesie powiem, iż jest aktualnie wątpliwość, czy cały Kodeks karny jest zgodny z Konstytucją z uwagi na niekonstytucyjny termin wejścia w życie jego nowelizacji – to pojawia się zawahanie, żeby nie wywrócić do góry nogami systemu prawnego.

    Czyli im większa niekonstytucyjność, tym większa obawa przed stwierdzeniem, iż coś jest niekonstytucyjne. Boimy się stanu wtórnej niekonstytucyjności, a konsekwencją jest konieczność pogodzenia się z tym, iż ustrój jest kształtowany przez przepisy proceduralnie wadliwe.

    Nie chciałbym, żebyśmy w tę pułapkę wpadli. Nie chciałbym, żebyśmy pomyśleli: już tak bardzo naruszono praworządność, iż lepiej nic z tym nie róbmy.

    Przyszłość

    Trzecie słowo to „przyszłość”.

    Chcemy naprawić wymiar sprawiedliwości. To jest niewątpliwe. Nie chcemy powrotu do złych standardów i złych praktyk. Chcemy, żeby obywatel miał dostęp do takiego wymiaru sprawiedliwości, który mu gwarantuje rzeczywiste, szybkie, merytoryczne rozpoznanie sprawy.

    Ile to musi potrwać?

    Czy nie ma ryzyka sparaliżowania prac nad zmianami, które są konieczne do wdrożenia natychmiast? Bo możemy mieć podejście minimalistyczne: na początek zróbmy to, co konieczne, a potem zastanawiajmy się na spokojnie, jak naprawiać wymiar sprawiedliwości w pozostałych obszarach. Ale jak pomyślimy, iż jak już go reformujemy, to od razu reformujmy globalnie, to zaczniemy się kłócić o niuanse, a znikną nam z pola widzenia kwestie rudymentarne.

    Problem przyszłości to: od czego zacząć? Czy od prokuratury, czy od KRS, czy od Trybunału Konstytucyjnego, czy od neosędziów, czy od mediów publicznych, czy od jakiegokolwiek innego obszaru zawłaszczonego przez określoną opcję polityczną, niezgodnie z Konstytucją. Wydaje się, iż te działania trzeba nieco spriorytetyzować.

    Nie po to zepsuto Trybunał Konstytucyjny, żeby z tego w przyszłości nie korzystać – powołując się na to, iż mamy oto wyrok Trybunału, który mówi: nie można pociągnąć do odpowiedzialności prezesa NBP, nie można pociągnąć do odpowiedzialności karnej ministra. Czy nie jest tak, iż powinniśmy zacząć od tych instytucji, które będą stale skażały system prawny?

    Jakakolwiek zmiana dążąca do przywrócenia praworządności, podejmowana legalnie, będzie torpedowana wnioskami do Trybunału Konstytucyjnego. o ile zgodzimy się z tym, iż to są sędziowie, to są wyroki i to są orzeczenia prawnie wiążące, to trzeba będzie rozłożyć ręce.

    Namacalna przyszłość

    W jaki sposób Konstytucja – układ immunologiczny państwa – pozwala przywrócić praworządność w perspektywie przyszłości, której my jesteśmy w stanie doświadczyć? Czy to jest proces rozpisany na lata, iż nasi potomkowie może za 50 lat będą żyli w sytuacji, w której Trybunał Konstytucyjny zacznie znowu istnieć, czy też chodzi o przyszłość bardziej namacalną?

    Zakładając, iż dochodzi do zmiany władzy politycznej, która teraz chce ochronić praworządność, to nie powinno być tak, iż może za trzy kadencje Sejmu i jak zmieni się prezydent, i jak już wybrani sędziowie skończą swe kadencje, to wybierzemy sobie następnych i dopiero wtedy wróci praworządność.

    Ja bym jednak był za tym, żebyśmy ograniczyli to myślenie do kadencyjności konstytucyjnego organu państwa. Istnieje organ umocowany do działania legislacyjnego: Sejm czteroletniej kadencji. To, co zepsuł poprzedni Sejm, niech postara się naprawić ten Sejm czteroletni.

    Pierwsze zdanie Konstytucji mówi, iż to wszystko robimy „w trosce o byt i przyszłość naszej Ojczyzny”.

    Jaki jest byt, o ile chodzi o praworządność w Polsce – to widzimy. Ale robimy to też w trosce o przyszłość. Nie jakąś abstrakcyjną przyszłość następnych pokoleń, tylko też tą przyszłość, która będzie namacalna dla nas. Że ludzie, którzy postanowili zmienić sytuację w Polsce, bo taki a nie inny werdykt wyborczy zapadł 15 października 2023 r., doświadczą przywrócenia praworządności w możliwie krótkiej perspektywie czasowej. Tak szybko, jak to tylko jest możliwe.

    To powinno nam przyświecać, gdy myślimy o naprawie stanu praworządności w Polsce.

    Zachęcam do udostępniania linka do materiału w mediach społecznościowych. Portal Dogmaty Karnisty to zarejestrowane czasopismo, które możesz cytować również w klasyczny sposób. Skorzystaj z poniższego wzoru:

    • M. Małecki, Jak przywrócić praworządność? Uchwałami Sejmu, postępowaniami karnymi, ustawami, Dogmaty Karnisty z 10.12.2023, dogmatykarnisty.pl
    Idź do oryginalnego materiału