Marcin Klimczak wyruszył w samotny rejs dookoła świata bez przystanków

gospodarkamorska.pl 3 miesięcy temu
Zdjęcie: GospodarkaMorska.pl - portal morski, portal gospodarczy


Marcin Klimczak dzisiaj w samo południe wypłynął w podróż dookoła świata. Zrobi to na własnoręcznie zbudowanym jachcie oraz bez zawijania do portów. Będzie pierwszą osobą w historii, która tego dokona.

Jacht „Libra” powstał na bazie konstrukcji Janusza Maderskiego. Pan Marcin budował go od podstaw w wolnym czasie, co zajęło mu trzy lata. Jednostka ma 7,99 m długości i 3,30 m szerokości, z masztem na 12 m. Zakupiony w Czechach prototypowy silnik jest elektryczny.

Jest to łódź drewniana, sklejkowa, pokryta laminatem. Pan Marcin samodzielnie zrobił wręgi, ustawił dłużniki, pokrył sklejką, wyszlifował, polaminował i zadbał o wykończenie oraz wyposażenie. System budowy takiej łódki różni się od standardowego, gdzie robi się wydmuszkę i dopiero w środku się ją wypełnia.

Prąd wytwarzany na łódce jest przez trzy panele słoneczne po 160 W każdy oraz dwa wiatraki po 600 W. Urządzenia te zasilają akumulator. Kuchnia na pokładzie jest elektryczna, tak samo jak piekarnik, mikrofala, kostkarka do lodu, czy lodówka. Ogrzewanie jest na podczerwień. Pan Marcin wyposażył się również w drobne rozrywki na pokładzie, takie jak muzyka czy książki. Oprócz tego musiał oczywiście zrobić konkretne zapasy żywnościowe – 500 kg jedzenie i 800 litrów wody.

Trasa obrana przez pana Marcina skupia się wokół przylądków. Z Gdańska popłynie przez cieśniny Sund w górę, następnie skręci w lewo na Morze Norweskie i Północne, górą opłynie Wyspy Brytyjskie, obierając kurs na południe w kierunku Afryki aż dotrze na południowy kraniec kontynentu, gdzie skręci w lewo, opływając Przylądek Dobrej Nadziei. Następnie skieruje się na wschód, w stronę Australii i Nowej Zelandii. Gdy dotrze do Przylądka Horn, skręci w lewo i wpłynie na Atlantyk. Następnie ruszy na północ, by wrócić do domu. Cała podróż ma mu zająć mniej więcej 10 miesięcy.

Pan Marcin w ramach przygotowań do rejsu przepłynął Atlantyk innym jachtem, żeby sprawdzić, czy da radę. W 2016 przepłynął z Portugalii na Karaiby małą łódką bez elektroniki, jedynie z kompasem, papierowymi mapami i ręcznym GPS.

– Udało mi się trafić z Portugalii na Teneryfę. Potem z Teneryfy na Martynikę, czyli dwa razy z punktu do punktu. Samotność mi nie doskwierała, także stwierdziłem, iż 72 dni na wodzie wytrzymałem bez żadnych problemów. Dlatego mogę się wziąć za rejs dłuższy i też samotny – mówi Marcin Klimczak.

Dla pana Marcina przepłynięcie świata na „Librze” to marzenie, które wyszło poza strefę marzeń do strefy realizacji. Na pytanie, skąd pomysł, aby nie zawijać do portów podkreśla, iż dotychczas mało ludzi to zrobiło. To zaledwie kilkanaście osób, z czego część to Polacy. Dodatkowo, nikt na świecie nie zbudował łódki i nie przepłynął świata dookoła bez zawijania do portów. o ile to się uda, będzie pierwszym człowiekiem na świecie, który tego dokonał.

Wśród obaw przed wyprawą są między innymi te dotyczące pogody i choroby. Takiej podróży nie można traktować beztrosko. Pan Marcin jest świadomy tego, iż zawsze może wystąpić ryzyko niepowodzenia. Jacht jest wyposażony w tratwę ratunkową oraz wszystkie środki, jakie powinny być na łódce. Będzie w stałym kontakcie z lądem. Dzięki elektronice na łódce może dokumentować podróż i wysyłać SMS-y.

Żeglarstwo jest od lat największą pasją pochodzącego z Łowicza pana Marcina. Na co dzień zarządza najstarszym sklepem zoologicznym w mieście, a także prowadzi kursy tańca towarzyskiego i ludowego. Posiada uprawnienia instruktora i egzaminatora żeglarstwa. Na przełomie lat 2016 i 2017 wziął udział w regatach "Setką przez Atlantyk," za co został uhonorowany tytułem Łowiczanina Roku 2017.

Idź do oryginalnego materiału