Albania uruchomiła w piątek dwa ośrodki recepcyjne, do których na czas rozpatrzenia wniosków azylowych odsyłani będą migranci starający się przedostać do Włoch, poinformowała agencja Reutera. To pierwsze ośrodki poza Unią Europejską przyjmujące dążących do niej migrantów.
"Oba ośrodki są gotowe na przyjęcie pierwszych osób" - powiedział agencji włoski urzędnik.
Umowa zawarta przed rokiem z Albanią przewiduje, iż nielegalni migranci przybywający do Włoch drogą morską, będą przewożeni statkami do Shengjin, gdzie zostaną zidentyfikowani i złożą wnioski o azyl. Następnie zostaną przewiezieni w głąb lądu, gdzie zostaną zakwaterowani w ośrodku Gjader. W obu położonych na północnym zachodzie kraju ośrodkach łącznie pracować będzie ok. 500 włoskich funkcjonariuszy, w tym strażników więziennych, policjantów, żołnierzy i karabinierów.
"Wszystko tu podlega włoskiej jurysdykcji. Praktycznie jesteś we Włoszech" - powiedział Reuterowi urzędnik.
Ośrodek ma być podzielony na dwie części - jedna przeznaczona będzie dla migrantów oczekujących na rozpatrzenie wniosków o azyl, a druga dla migrantów oczekujących na deportację po odrzuceniu wniosków. Większość wniosków będzie odrzucana, oceniła CNN, ponieważ do Albanii kierowani będą migranci pochodzący z 21 państw uznawanych przez Włochy za bezpieczne. Ostatnio do tej listy dodane zostały cztery państwa: Bangladesz, Egipt, Wybrzeże Kości Słoniowej i Tunezja, z których w ubiegłym roku do Włoch przybyło ponad 56 tys. migrantów - podkreślił amerykański nadawca.
Zgodnie z umową Albania będzie przyjmować maksymalnie do 3 tys. migrantów jednocześnie. Władze Włoch zapowiadały, iż w albańskich ośrodkach urzędnicy będą starać się rozpatrzyć wnioski o azyl w ciągu 28 dni.
Inicjatorzy projektu twierdzili, iż dzięki niemu zmniejszy się obłożenie w zatłoczonych ośrodkach recepcyjnych. Krytycy przekonują, iż jej celem jest zniechęcenie migrantów do prób przedostawania się morzem do Włoch w obawie, iż trafią do Albanii, która nie jest członkiem UE ani też krajem dostatnim - wyjaśnił CNN. (PAP)
os/ kar/
Fot. Depositphotos
