Artur Mezglewski
Jeśli podstawę wydania opinii stanowią fałszywe (nieoryginalne) dane, to taka opinia również jest fałszywa. W niniejszym materiale publikujemy dwa różne teksty zawiadomień o popełnieniu przestępstwa sporządzenia fałszywej opinii, dotyczących urządzenia TruCAM II oraz urządzenia POLCAM – do ewentualnego wykorzystania przez Czytelników. Przedstawiamy też trzy sylwetki biegłych, którym brak autentycznych nagrań pomiarów w aktach sprawy nie przeszkadza w wydaniu opinii.
Zawiadomienie o przestępstwie – pomiar urządzeniem TruCAM II
Zawiadomienie o przestępstwie – pomiar urządzeniem POLCAM
I. Przemysław Kałkowski – biegły usługowy
Autor opracowania przeanalizował 14 opinii biegłego Przemysława Kałkowskiego dotyczących oceny wiarygodności pomiarów prędkości oraz kolizji i wypadków drogowych. Są to typowe podkładki pod wyrok skazujący, obliczone na określone oczekiwania sądu.
W sprawach dotyczących pomiarów prędkości urządzeniami laserowymi Kałkowski opiniuje od niedawna – przy czym we wniosku o wpisanie go na listę biegłych nie przedstawił jakiejkolwiek dokumentacji, z której by wynikało, iż ma on stosowną wiedzę specjalną w tym zakresie. Był szkolony jedynie w zakresie obsługi prędkościomierzy kontrolnych oraz urządzeń radarowych.
Dowód: Kałkowski – dokumenty w SO
Ponadto Kałkowski nie powołuje w swych opiniach dotyczących laserów żadnej literatury przedmiotu, nie odwołuje się do żadnych badań empirycznych, ani też do dorobku innych biegłych. Prawdopodobnie nie przeczytał choćby instrukcji obsługi urządzenia TruCAM. Po prostu eksperymentuje na ludziach.
Kałkowski przygotował m. in. dwie opinie do sprawy XI Ka 562/23, prowadzonej przez Sąd Okręgowy w Lublinie. Były to opinie pozaprocesowe, zlecone poza przewodem sądowym przez sędziego Magdalenę Kurczewską – Śmiech. Szerzej na temat charakteru prawnego tych opinii jest mowa w poniżej załączonym piśmie.
Przemysław Kałkowski popełnił w swoich opiniach szereg nadużyć – o czym szczegółowo jest mowa w zawiadomieniu opublikowanym powyżej. W tym miejscu zwrócimy uwagę jedynie na dwie kwestie:
- Ustalenie obszaru celowania urządzeniem TruCam z odległości 162 m
- Obliczenie prędkości pojazdu na podstawie zależności: prędkość = droga przez czas
Ad. A
Przedmiotem „badań” przeprowadzonych przez P. Kałkowskiego było ustalenie, czy wiązka lasera podczas wykonywania pomiaru znajdowała się w całości na pojeździe, którego prędkość była mierzona (samochód KIA), czy też wykraczała poza kontur pojazdu. Kałkowski ustalił w opinii, że:
„Miejsce wycelowania urządzenia pomiarowego znajdowało się w odległości 0,35 od dolnej krawędzi pasa dolnego tego samochodu i w odległości 0,62 od jego prawej krawędzi, patrząc w kierunku jazdy samochodu. To oznacza, iż wiązka promieniowania urządzenia pomiarowego nie wykraczała poza kontur samochodu KIA, widocznego na klatce nagrania.
Kałkowski dokonał zatem ustalenia „miejsca wycelowania” na podstawie jednej, wybranej przez siebie – z dostępnych dziewięciu – klatki pomiarowej – akurat tej klatki, na której symulowany punkt padania wiązki lasera usytuowany jest na prostopadłej do niej przedniej części samochodu. Natomiast te klatki pomiarowe, które obrazują miejsce padania promienia lasera na maskę pojazdu, na prawą, przednią lampę oraz na podszybie samochodu, Kałkowski do badań „nie wybrał”.
Biegły Kałkowski w opinii ustalił szerokość wiązki pomiarowej, która w odległości 162 m wynosiła 49 cm. Ustalił też, iż pole celowania wynosiło 98 cm. Dodajmy zatem te 49 cm do 98 cm i weźmy jako punkt odniesienia ósmą i dziewiątą klatkę pomiarową. A oto te klatki:
I gdzie teraz znajduje się miejsce wycelowania? Czy aby nie na jadącym z tyłu samochodzie BMW, który – jak wykazano w procesie – jechał ze znacznie większą prędkością chwilową, niż pojazd KIA? I pamiętajmy, iż promień lasera przenika przez przednią i tylną szybę samochodową.
A teraz rzecz najważniejsza. Kałkowski miejsce padania wiązki pomiarowej ustalał na podstawie położenia krzyżyka, który naniesiony został na klatki „pomiarowe” nagrania. Ale przecież ten krzyżyk oznacza jedynie miejsce pozorowane, a nie rzeczywiste miejsce padania wiązki pomiarowej. Jest rzeczą oczywistą, iż krzyżyk może wskazywać inne miejsce, niż to, gdzie rzeczywiście padała wiązka pomiarowa. Szczególnie wtedy, gdy urządzenie pomiarowe jest niesprawne i układ optyczny nie jest adekwatnie zsynchronizowany z modułem pomiarowym. A tak było w tym przypadku – w dniu pomiaru urządzenie TruCAM II nie przeszło pozytywnie testu stałej odległości, gdyż podczas testu, na dystansie 41 m, urządzenie wskazało odległość 41,6 m. Ale na ten temat Kałkowski milczy…
Ad. B
Przemysław Kałkowski postanowił obliczyć prędkość samochodu metodą matematyczną – ze wzoru: V = s / t, gdzie V – to prędkość, s – droga, t – czas.
Żeby do dokonania powyższych obliczeń ustalić odcinek drogi, biegły udał się na Al. Kraśnicą w Lublinie i zmierzył linię oddzielającą dwa pasy ruchu – wyznaczając „s”, czyli drogę. Ale skąd wziąć wartość czasu, skoro w aktach sprawy nie ma oryginalnego nagrania pomiaru prędkości, a jedynie jego falsyfikat zapisany w pliku w formacie AVI? W dodatku z pliku, na którym usunięto znacznik czasu? (prawdopodobnie dlatego, iż nagranie odtwarza się w tempie przyspieszonym i jeszcze by ktoś to wykrył…)
Chcecie wiedzieć, w jaki sposób Kałkowski obliczył prędkość – mając drogę, a nie znając wartości czasu? Otóż Kałkowski wstawił do nagrania AVI wartość czasu kopiując ją z jakiegoś nieokreślonego, własnego „stopera”! Z opinii nie wynika, co to był za „stoper”, co on mierzył i czy został dopuszczony przez Główny Urząd Miar do badań metrologicznych.
Tego zmanipulowanego przez siebie nagrania Kałkowski nie załączył jednak do akt sądowych – zostawił sobie na pamiątkę. Ale zrobił zdjęcia kadrów i wstawił je do opinii. Na stronie 16, 17 i 18 opinii wstawione są fotografie z tak wygenerowanego nagrania przejazdu samochodu KIA (ryc. 9, 10, 11 i 12). W lewym dolnym roku biegnie czas wklejony ze „stopera” Kałkowskiego. Jeszcze raz podkreślam: na nagraniu dostarczonym przez Policję do sądu nie ma żadnego znacznika czasu, bo został on wykasowany. A teraz Kałkowski wkleił „swój” czas. I wyszło mu to, co chciał (a ściślej: to, co chciała sędzia Magdalena Kurczewska – Śmiech): samochód KIA poruszał się na „odcinku pomiarowym Kałkowskiego” z prędkością ok. 80 km/h.
A oto tekst opinii głównej Przemysława Kałkowskiego:
2. Waldemar Dados – biegły, który nic nie widzi
Waldemar Dados jest autorem opinii z dnia 2 lipca 2024 r. – do sprawy prowadzonej przez Sąd Rejonowy w Łukowie pod sygnaturą II W 501/23. Wnioski tej opinii są jednoznacznie negatywne dla obwinionego: pomiar był wykonany zgodnie z instrukcją, a wynik pomiaru można uznać za prędkość pojazdu.
W aktach sprawy z Łukowa nie ma oryginalnego nagrania pomiaru zapisanego w zaszyfrowanym pliku w formacie .*jmx. Jest tylko nagranie w edytowalnym formacie AFVI. Jest ponadto fotografia zapisana (w również edytowalnym) formacie jpg.
Waldemar Dados pracował kiedyś w Policji – i to on sprowadził do Polski owe cuda techniki, czyli urządzenia TruCAM II (tak przynajmniej zeznał). Tak więc Dados zna doskonale zasady jego działania, a także wie, iż – zgodnie z decyzją zatwierdzenia typu urządzenia TruCAM II – dowodem potwierdzającym pomiar zmierzonej wartości prędkości pojazdu oraz wskazującym pojazd, którego prędkość została zmierzona, jest film wideo zawarty w zaszyfrowanym pliku w formacie .*jmx.
O tym dlaczego nagranie w formacie AVI nie może stanowić podstawy ustaleń faktycznych jest mowa w naszym poprzednim materiale:
Dadosowi w uznaniu pomiaru nie przeszkadzało to, iż na linii pomiaru znajdował się słup. Nie zwrócił także uwagi na to, iż na porównywanej jako „ta sama” klatka pomiarowa – jedna zapisana w formacie AVI, a druga w formacie jpg – znacznik w formie krzyżyka znajduje się w dwóch różnych miejscach… Sami zobaczcie:
3. Jerzy Pyskir – biegły, który brzydzi się metrologią
Przed Sądem Rejonowym w Mogilnie, pod sygnaturą II W 206/22, toczył się proces, którego przedmiotem był pomiar prędkości dokonany prędkościomierzem kontrolnym typu POLCAM, a więc urządzeniem, które przez szereg lat używane było przez Polską Policję nielegalnie, bez decyzji zatwierdzenia typu. Pisaliśmy na ten temat obszernie w wielu publikacjach:
Wideorejestrator PolCam, czyli przekręt stulecia
Od momentu, kiedy „sprawa się rypła”, czyli od momentu, kiedy Stowarzyszenie Prawo na Drodze opublikowało na swojej stronie internetowej dokumentację GUM, z której jasno wynikało, iż POLCAM to jeden wielki przekręt, Policja zaczęła gwałtownie wycofywać to urządzenie z czynnego obrotu, a sądy „bez mrugnięcia okiem”, zaczęły wydawać wyroki uniewinniające we wszystkich przypadkach użycia tego trefnego sprzętu.
Tak się jednak nie stało w Mogilnie. Sędzia Jarosław Opasiński uznał wszystkie argumenty obrony, przyznał (także w wyroku), iż przyrząd ten w sposób niewłaściwy dokonuje pomiarów, ale jednak postanowił wywołać opinię biegłego Jerzego Pyskira, który miał ją sporządzić na podstawie tego niewiarygodnego (w dodatku zapisanego w formacie AVI) nagrania z POLCAMU. W dodatku było to „nagranie z nagrania”, czyli ktoś zarejestrował kamerą zewnętrzną film odtwarzany na prędkościomierzu POLCAM i takie nagranie dostarczył do sądu…
Biegły Jerzy Pyskir zastosował w swojej opinii wzory oraz metody, jakich nikt nigdy do tej pory nie stosował w obszarze pomiarów prędkości. Co najważniejsze jednak – Pyskir wstawił do tych wzorów i obliczeń dane, które wskazał wideorejestrator POLCAM, czyli tym samym potraktował pomiar wykonany POLCAMEM jako pomiar w pełni wiarygodny.
Na szczególną uwagę zasługuje stosunek Jerzego Pyskira do braku posiadania przez urządzenie POLCAM decyzji zatwierdzenia typu oraz do kontroli metrologicznej sprawowanej przez polską administrację miar w ogólności. Oto jego wypowiedzi:
„W aktach sprawy przekazanych biegłemu nie ma świadectwa legalizacji tego urządzenia. Podkreślić należy, iż świadectwo legalizacji jest wymogiem formalno-prawnym i nie ma wpływu na techniczne aspekty działania urządzenia. Brak świadectwa legalizacji nie jest dowodem na nieprawidłowe działanie urządzenia. Nie ma żadnych podstaw merytorycznych do kwestionowania schematy działania tego urządzenia”
„Oczywistym jest, iż kontrola metrologiczna nie ma żadnego wpływu na stronę techniczną i dokładność pomiaru. Kontrola metrologiczna może jedynie potwierdzić (lub nie), iż dane urządzenie pomiarowe spełnia normy deklarowane przez producenta sprzętu, bądź wymagania ustawowe”
„Proces legalizacji nie wpływa na sposób działania urządzenia pomiarowego. Oczywistym jest więc, iż brak legalizacji nie może być dowodem na prawidłowość lub nieprawidłowość działania urządzenia pomiarowego”
I na podstawie tej opinii sędzia Jarosław Opasiński wydal wyrok skazujący.
Sędzia za wydanie nieprawidłowego wyroku nie ponosi odpowiedzialności, ale zadać należy pytanie, czy sędzia, który nakazuje biegłemu sporządzenie opinii, której podstawę mają stanowić niemiarodajne (fałszywe) dane, nie popełnia przestępstwa podżegania do popełnienia przestępstwa sporządzenia fałszywej opinii?…