Sąd nie ogłosił wyroku, ale go wykonuje. Inny sąd odwołał posiedzenie, ale go przeprowadził. Tym ludziom nie można ufać!

2 tygodni temu

Artur Mezglewski

IV Wydział Karny Sądu Rejonowego Lublin-Zachód wysłał do podsądnego i jego adwokata fałszywą wiadomość o usunięciu terminu posiedzenia, na którym rozpatrywany miał być wniosek o wyłączenie Przewodniczącej tego Wydziału Joanny Bis-Banach. Sprawcy fałszerstwa chodziło o to, żeby na posiedzenie nikt nie przyszedł i żeby Przewodniczącej nie wyłączono.

Z kolei Sędzia Artur Ozimek z Sądu Okręgowego w Lublinie nie ogłosił wyroku publicznie (schował się przed prasą). Taki wyrok – co oczywiste – nie wywołuje skutków prawnych, ale Sędzia Joanna Bis-Banach gorliwie go wykonuje. Prezes Sądu Okręgowego zamiótł tę sprawę pod dywan.

Takie mamy kadry w sądownictwie.

I. Fałszywa informacja o odwołanym posiedzeniu Sądu. Sprawca jest bezkarny

Przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód toczy się postępowanie wpadkowe w przedmiocie rozpatrzenia wniosku o wyłączenie Przewodniczącej IV Wydziału Karnego SSR Joanny Bis-Banach od rozpoznawania sprawy o sygnaturze IV W 421/24. Do rozpoznania tego wniosku wyznaczona została SSR Bożena Dzimira-Rzepkowska, a termin posiedzenia wyznaczono na dzień 6 marca 2025 r., na godz. 11:20. Sprawie wpadkowej nadano sygnaturę: IV Ko 341/25.

W dniu 6 marca 2025 r. – kilka minut po północy – w Portalu Informacyjnym Sądów Powszechnych pojawiła się informacja, iż termin posiedzenia z dnia 6 marca godz. 11:20 został usunięty. Informacja została przekierowana automatycznie na adres autora wniosku o wyłączenie sędziego oraz jego adwokata.

Okazało się jednak, iż termin posiedzenia wyznaczony na dzień 6 marca 2025 r. nie został zdjęty z wokandy, a Sędzia Bożena Dzimira-Rzepkowska nie wydawała żadnych zarządzeń o usunięciu tego terminu. A zatem fałszywą informację o rzekomym zniesieniu terminu posiedzenia zamieściła w systemie SSR Joanna Bis-Banach – czyli sędzia, którego wniosek o wyłączenie dotyczył. Chodziło jej zapene o to, żeby nikt na to posiedzenie nie poszedł.

Z kolei w dniu 18 marca 2025 r. sędzia Bis-Banach przesłała informację systemową o wyznaczneiu nowego terminu posiedzenia wyznaczonego na dzień 14 marca 2025 r. – czyli na cztery dni po jego przeprowadzeniu. Oto ta informacja:

Na to posiedzenie nikt się nie stawił, bo nikt nie wiedział o terminie.

II. Sędzia nie ogłosił publicznie wyroku. Zamietli sprawę pod dywan

Ustawodawca niezwykle doniosłą rangę nadał aktowi ogłoszenia wyroku. Zgodnie z art. 45 ust. 2 Konstytucji RP wyrok ogłaszany jest publicznie. Brak ogłoszenia wyroku lub równoważne z nim ogłoszenie wyroku w sposób nieprawidłowy stanowią najpoważniejsze naruszenia prawa, albowiem z ich prawidłową realizacją związany jest byt prawny takiego wyroku. Przy braku ogłoszenia, sporządzony i podpisany wyrok nie uzyskuje bowiem statusu wyroku w znaczeniu prawnym, jako, iż nie został jeszcze wydany

(uzasdnienia wyroku Sądu Najwyższego z dnia 29 czerwca 2023 r., KK 227/23).

W Lublinie takimi drobiazgami, jak nieprawidłowe ogłoszenie wyroku, się nie przejmują.

Na wokandzie Sądu Okręgowego w Lublinie przewidzianej na dzień 15 maja 2024 r. zaplanowano ogłoszenie wyroku w sprawie XI Ka 332/24. Wyrok miał być ogłoszony punktualnie o godz. 8:00 w sali rozpraw nr XXIV. Ok. 20 minut przed godziną ósmą pod salą rozpraw pojawił się dziennikarz, który rozłożył (nie włączoną jeszcze) kamerę. Dziennikarz zapoznał się z wokandą – upewniając się, iż ogłoszenie wyroku ma nastąpić o godz. 8:00. W pewnym momencie odszedł spod drzwi sali rozpraw i zszedł po klatce schodowej na parter budynku. Tam spotkał obwinionego i wraz z nim powrócił pod salę rozpraw. Była godzina 7:55. Zegarki obwinionego i dziennikarza wskazywały ten sam czas.

Dziennikarz wraz z obwinionym oczekiwali na ogłoszenie wyroku aż do godz. 9:30. W tym czasie sprawy XI Ka 332/24 nie wywołano. Sędzia Artur Ozimiek wieloktronie wchodził i wychodził z sali rozpraw i widział osoby stojącego pod salą. W końcu obwiniony podszedł do sędziego Ozimka i zapytał go kiedy będzie ogłoszenie wyroku, a ten mu odparł, iż wyrok został ogloszony o godzinie 8:00.

Na wniosek obwinionego zabezpieczony został zapis monitoringu wizyjnego, na którym widoczne było wejście do sali rozpraw nr XXIV, jednakże nie uzyskał on do niego wglądu.

Wiceprezes Sądu Okręgowego Dariusz Abramowicz poinformował, iż z zapisów tego monitoringu wynika, iż o godz. 7:56:24 protokolantka otworzyła drzwi sali rozpraw, natomiast sędzia Artur Ozimek opuścił salę rozpraw o godz. 7:58:26.

A zatem monitoring potwierdził, iż do rzekomego (niepublicznego) ogloszenia wyroku doszło przed czasem! O godzinie 7:58:26 było już po sprawie – a przecież sprawa miała zacząć się o 8:00!

Wiceprezes Sądu Okręgowego w Lublinie poinformował także, iż protokolantka w tym momencie, gdy wychyliła się z sali rozpraw wywołała sprawę. Oświadczyła ponadto, iż w tym momencie „nikogo w okolicach sali nie było”.

W tym miejscu należy czytelnikom wyjaśnić, iż w korytarzyku przed salą nr XXIV nie ma przewidzianego miejsca dla oczekujących na rozprawę. Naprzeciwko wejścia do tej sali znajdują się drzwi do innej sali rozpraw, natomiast miejsca dla oczekujących znajdują się w szerszej części korytarza – bliżej klatki schodowej. Samo zatem wychylenie się przez drzwi na korytarzyk nie może prowadzić do przekonania, iż nikt nie oczekuje na rozprawę, gdyż miejsca przewidziane dla oczekujących na rozprawę nie są widoczne po „wychyleniu się osoby przez drzwi”.

Gdyby Wiceprezes udostępnił nagranie monitoringu, moglibyśmy ocenić całą sytację. Z pewnością na tym nagraniu widać sędziego Artura Ozimka przechodzącego korytarzem przed godziną ósmą oraz stojące tam osoby, które oczekują na ogłoszenie wyroku.

Sprawę sędziego Artura Ozimka pozamiatano jednak pod dywan. Jak to zrobiono? Otóż rzekomo (bo nikt tego nie widział) Oddział Gospodarczy Sądu Okręgowego w Lublinie „wygenerował” dokument, z którego wynika, iż (cytuję za Wiceprezesem Abramowiczem):

„pomiędzy godziną widniejącą na nagraniu monitoringu w godzinach 7:45 – 9:30 a czasem rzeczywistym było przesunięcie czasowe. Czas wykazywany na nagraniu różni się o 5 minut od czasu rzeczywistego tj. zabezpieczone nagranie z godziny 7-45 – 9:30 jest, de facto, nagraniem z godz. 7:50 – 9:35. W tej sytuacji otworzenie drzwi poprzedzające czynność wywołania w sprawie nastąpiło o godzinie 8:01:24”

Wobec powyższego autor niniejszego opracowania składa następujące oświadczenie:

W dniu 15 maja 2024 r. – co najmniej od godziny 7:55 – stałem na korytarzu pod salą XXIV w Sądzie Okręgowym w Lublinie. Nie było w tym czasie wywołania sprawy XI Ka 332/24, a sędzia Artur Ozimek pomiędzy godziną 7:55 a 8:00 przechadzał się po korytarzu i musiał widzieć obwinionego, dziennikarza oraz rozłożoną na stojaku kamerę.

A zatem wyrok wydany przez sędziego Artura Ozimka w sprawie XI Ka 332/24 nie został ogłoszony publicznie i nie wywołał żadnego skutku.

Idź do oryginalnego materiału