Protesty robotników w grudniu 1970 roku zamieniły się w krwawe starcia z władzami PRL. Tragiczne wydarzenia w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Elblągu wstrząsnęły Polską i doprowadziły do upadku rządzącego od czternastu lat Władysława Gomułki.
Na przełomie lat 60. i 70. XX wieku sytuacja społeczno-gospodarcza w Polsce była coraz bardziej napięta. Władze PRL, na czele z Władysławem Gomułką, zmagały się z pogłębiającym się kryzysem gospodarczym. Ogłoszone 12 grudnia 1970 roku podwyżki cen podstawowych artykułów spożywczych, w tym mięsa i mąki, sięgające choćby 40%, były kroplą, która przelała czarę społecznego niezadowolenia. Decyzja głoszona w okresie przedświątecznym, spotkała się z natychmiastową reakcją społeczeństwa.
Pierwsze sygnały pojawiły się w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Robotnicy, zaniepokojeni rosnącymi kosztami życia, 14 grudnia rozpoczęli strajk, który gwałtownie rozprzestrzenił się na inne zakłady w Gdańsku, a także w Gdyni, Szczecinie i Elblągu. Postulaty protestujących dotyczyły nie tylko cofnięcia podwyżek, ale także poprawy warunków pracy.
14 grudnia, w pierwszym dniu strajków, robotnicy zgromadzili się pod budynkiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Gdańsku, żądając rozmów z przedstawicielami władz. Napięcie rosło, a lokalni działacze nie reagowali. Manifestanci próbowali szturmować budynek, co spotkało się z brutalną reakcją milicji. W kolejnych dniach protesty przeniosły się na ulice innych miast Wybrzeża.
Kulminacyjnym punktem wydarzeń był 17 grudnia, znany jako „czarny czwartek”. W Gdyni, wczesnym rankiem, robotnicy idący do pracy w Stoczni im. Komuny Paryskiej zostali ostrzelani przez wojsko. Wśród zabitych znalazł się Zbyszek Godlewski, którego śmierć stała się symbolem tragedii grudniowych.
Reakcja władz
Władze PRL podjęły decyzję o użyciu siły w celu stłumienia protestów. Na Wybrzeże skierowano znaczne siły zbrojne, w tym Marynarkę Wojenną, jednostki pancerne i lotnicze. Wprowadzono blokady w portach i ograniczono komunikację w regionie. Siły porządkowe użyły gazów łzawiących, pałek i broni palnej przeciwko demonstrantom.
Według danych, w tłumieniu protestów uczestniczyło około 27 tysięcy żołnierzy, 550 czołgów i 750 transporterów opancerzonych. W trakcie starć na Wybrzeżu zginęło ponad 40 osób, a setki odniosło obrażenia. Władze PRL określały protestujących jako „chuliganów” i „kontrrewolucjonistów”, co dodatkowo wzbudzało społeczne oburzenie.
Protesty i dramat w stoczni w Szczecinie
W Szczecinie, podobnie jak w innych miastach Wybrzeża, protesty robotników rozpoczęły się pod wpływem doniesień o wydarzeniach w Gdańsku i Gdyni. Kluczową rolę odegrała Stocznia Szczecińska im. Adolfa Warskiego, gdzie 17 grudnia doszło do masowego wiecu. Robotnicy w spontanicznym geście sprzeciwu wyruszyli w pochodzie ulicami miasta. Demonstracje gwałtownie przybrały na sile, a tłum liczący tysiące osób zgromadził się przed budynkiem Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Starcia z milicją i wojskiem były brutalne. Doprowadziły do ofiar śmiertelnych i wielu rannych.
Kolejne dni przyniosły zaostrzenie sytuacji. W Szczecinie powstał Ogólnomiejski Komitet Strajkowy, który zjednoczył robotników z ponad stu zakładów pracy. Strajkujący domagali się nie tylko cofnięcia podwyżek, ale również wprowadzenia niezależnych związków zawodowych i rozliczenia winnych brutalnej pacyfikacji. Szczecińskie wydarzenia były jednym z najbardziej dramatycznych i symbolicznych epizodów grudnia 1970 roku.
Grudniowe protesty na Wybrzeżu miały najważniejszy wpływ na zmiany polityczne w Polsce. 20 grudnia 1970 roku Władysław Gomułka zrezygnował ze stanowiska I sekretarza KC PZPR. Na jego miejsce wybrano Edwarda Gierka, który zapowiedział zmiany w polityce wewnętrznej i dialog z robotnikami.
Wydarzenia grudniowe były ważnym punktem odniesienia dla przyszłych zrywów społecznych, w tym strajków sierpniowych w 1980 roku, które doprowadziły do powstania „Solidarności”.
Grudzień 1970 to nie tylko historia konfliktu, ale także lekcja dla przyszłych pokoleń o znaczeniu solidarności i sprawiedliwości społecznej.
zdjęcia pochodzą z zasobu IPN