W Szczecinie powstała pracownia, w której woda staje się paliwem do małych rakiet. Konstrukcje z butelek PET startują dzięki ciśnieniu sprężonego powietrza, a wyrzucona pod dużą prędkością woda wynosi je na kilkaset metrów. Warsztaty prowadzi Milena Michalska, znana jako Rakieciara, która pokazuje, jak z prostych materiałów zrobić działający model rakiety.
Rakiety budowane są z plastikowych butelek. Do nich dodaje się stateczniki i aerodynamiczny stożek. Napęd zapewnia sprężone powietrze wtłaczane do butelki pompką rowerową. Woda, stanowiąca około jednej trzeciej objętości rakiety, pełni funkcję masy reakcyjnej – po zwolnieniu blokady wylatuje z dyszy pod wysokim ciśnieniem, zgodnie z trzecią zasadą dynamiki Newtona, wypychając rakietę ku górze.



Wyrzutnie powstają z elementów zaprojektowanych do druku 3D i wyposażonych w uszczelki umożliwiające utrzymanie wysokiego ciśnienia. Testowane są różne ilości wody, ciśnienie, masa rakiety i kąt startu, a następnie obserwuje się, jak zmienia się tor lotu. W ten sposób można poznać praktyczne aspekty fizyki, mechaniki płynów i aerodynamiki.
Choć materiały są proste, potencjał rakiet wodnych jest spory. W Stanach Zjednoczonych czy Australii amatorzy osiągają pułapy ponad 1,5 kilometra, stosując systemy wielostopniowe, spadochrony i precyzyjne mechanizmy startowe. W szczecińskiej Rakieciarni Mileny Michalskiej skala jest mniejsza, ale zasady te same – nauka przez zabawę i doświadczenie.
— Woda jest tania, bezpieczna i łatwo dostępna. Można ją wyrzucić pod wysokim ciśnieniem, a to daje naprawdę widowiskowe efekty. Dzieciaki mają frajdę, a przy okazji uczą się, jak działa rakieta – mówi Milena.
Choć woda kojarzy się głównie z żeglugą, to w rakietach wodnych staje się nośnikiem podróży w przeciwnym kierunku – ku niebu. Strumień pod ciśnieniem zamienia butelkę w pojazd, który na chwilę opuszcza ziemię.


zdjęcia: archiwum prywatne, Milena Michalska