Drugi kabel telekomunikacyjny na Bałtyku uszkodzony jednego dnia

gospodarkamorska.pl 3 dni temu
Zdjęcie: GospodarkaMorska.pl - portal morski, portal gospodarczy


W niedzielę rano doszło do uszkodzenia podmorskiego kabla telekomunikacyjnego, który biegnie na dnie Bałtyku między Litwą a Szwecją – poinformował w poniedziałek koncern Telia. Tego samego dnia fińska firma Cinia ogłosiła przerwanie podobnego kabla łączącego Helsinki z niemieckim Rostockiem.

Według szefa technicznego szwedzkiej firmy Telia, Andriusa Semeskeviciusa, nie pozostało jasne, czy kabel między Litwą a Szwecją uległ awarii w wyniku uszkodzenia, czy został celowo przerwany. Cytowany przez litewskiego nadawcę publicznego LRT Semeskevicius zapewnił jednak, iż problem nie spowodował poważniejszych zakłóceń w transmisji danych, a klienci korzystają z alternatywnych połączeń.

Kabel między Litwą a Szwecją łączy się na dnie morza z kablem między Helsinkami a Rostockiem w Niemczech. W poniedziałek nad ranem fiński dostawca usług światłowodowych Cinia odnotował przerwanie kabla mniej więcej w połowie drogi, na południe od wyspy Olandia, w szwedzkiej strefie ekonomicznej. Przyczyna awarii pozostaje nieznana, a podejrzewane są zarówno przypadkowe uszkodzenia, jak i celowe działania.

Władze Finlandii i Niemiec wszczęły śledztwo w sprawie możliwego sabotażu. "Nasze bezpieczeństwo jest zagrożone nie tylko przez agresywną wojnę Rosji przeciwko Ukrainie, ale też przez wojnę hybrydową prowadzoną przez +złośliwych aktorów+" - napisali przedstawiciele obu państw w oświadczeniu, cytowanym przez AFP.

Szwedzkie władze traktują sprawę poważnie. Minister obrony cywilnej Szwecji, Carl-Johan Bohlin, oświadczył, iż rząd uważnie śledzi rozwój sytuacji, a odpowiednie urzędy wszczęły postępowania wyjaśniające. "Musimy mieć jasność co do przyczyn awarii dwóch kabli na Bałtyku" - podkreślił Bohlin.

Rzecznik szwedzkich sił zbrojnych, Henrik Nystroem, zapewnił, iż wojsko ma "dobry obraz sytuacji w regionie" i wymienia informacje z podmiotami dotkniętymi awarią oraz sojusznikami.

Ze Sztokholmu Daniel Zyśk (PAP)
zys/ bst/
fot. Depositphotos



Idź do oryginalnego materiału