Ważne są słowa sekretarza generalnego NATO Marka Rutte o rozszerzeniu współpracy państw natowskich z partnerami z Indo-Pacyfiku. Pora jednak przejść od wizji do zacieśnienia współpracy – powiedział PAP prof. Maciej Milczanowski z Instytutu Nauk o Polityce Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Szef NATO Mark Rutte przebywał w środę w Polsce, gdzie spotkał się m.in. premierem Donaldem Tuskiem, prezydentem Andrzejem Dudą oraz szefem MON Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Na konferencji prasowej po spotkaniu z Dudą szef NATO powiedział, iż państwa Sojuszu muszą zwiększyć współpracę z partnerami z Indo-Pacyfiku.
„Prezydent Rosji Władimir Putin współpracuje z Pekinem, Pjongjangiem i Teheranem; pokazuje to, iż nasze bezpieczeństwo nie jest regionalne, tylko globalne, musimy więc zwiększyć naszą współpracę z partnerami z Indo-Pacyfiku” - dodał Rutte.
Pytany przez PAP o te słowa prof. Milczanowski podkreślił, iż to ważna deklaracja. „Ważne są słowa sekretarza generalnego NATO o rozszerzeniu współpracy państw natowskich z partnerami z Indo-Pacyfiku, którzy są bardzo zaawansowani technologicznie” – zauważył ekspert.
Przypomniał, iż polski przemysł korzysta od dawna z produktów z Korei Południowej. Dodał, iż oprócz tego kraju równie zaawansowany technologicznie jest np. Tajwan.
„Tylko istotne jest to, iż to są bardziej pewne wizje, a tu trzeba już bardzo konkretnych strategii, które wiążą te podmioty, o których mówił sekretarz generalny. Wydaje mi się, iż najwyższa pora przejść od wizji i perspektywy do konkretnych działań i do zacieśnienia tej współpracy w taki bardzo realny sposób” – podkreślił Milczanowski.
W jego ocenie nadchodząca prezydentura Donalda Trumpa nie wpłynie znacząco na zwiększenie przez państwa NATO nakładów na obronność. „Na pewno te państwa będą motywowane, ale tutaj nie jest ważna kwestia zewnętrznej motywacji, tylko postrzegania bezpieczeństwa przez społeczeństwa tych krajów” – powiedział. Jako przykład podał Portugalię, Hiszpanię i Włochy, które nie widzą zagrożeń w Rosji, tylko w niekontrolowanych migracjach przez Morze Śródziemne.
„Z kolei Wielka Brytania troszeczkę inaczej postrzega te kwestie, bo tam społeczeństwo jest bardziej świadome. Więc każdy kraj europejski inaczej postrzega bezpieczeństwo i tutaj geopolityka ma duże znaczenie, w tym położenie geograficzne, np. odległość od Rosji” – mówił prof. Milczanowski.
Jak zaznaczył, nie uda się wymusić, aby każde państwo NATO płaciło odpowiednią kwotę na obronność. „Nie pomogą żadne straszenia Trumpa wobec państw zachodnich, iż NATO nie zadziała w jakimś przypadku. Tak naprawdę pośrednio uderzy to zawsze w nas, bo to nam zależy najbardziej na spójności sojuszu i na wspólnej odpowiedzi w przypadku agresji” – stwierdził profesor.
Według niego polityka zagraniczna Trumpa i jego plany m.in. odnośnie do NATO są zagadką. „To jest wielki znak zapytania. Nikt tego nie wie, nie wiedzą tego republikanie, wielu jego współpracowników nie wie, co on tak naprawdę planuje. Pewnie on sam nie do końca wie, więc wydaje mi się, iż tutaj trzeba poczekać z jakimś szczegółowymi analizami” – powiedział.
Zdaniem prof. Milczanowskiego, państwa NATO powinny teraz skupić się na zwiększaniu możliwości obronnych sojuszu i jeszcze większej integracji.
„Powinniśmy myśleć, w jaki sposób można ten sojusz wzmacniać. Bo oczywiście nie da się tak zrobić, żeby wszystkie państwa miały wszystkie gałęzie przemysłu obronnego tak samo rozbudowane. Ale można tutaj odpowiednio poukładać te klocki natowskie, żeby rzeczywiście cały sojusz wspólnie był znacznie lepiej przygotowany” – dodał.
Według eksperta sojusz musi być również bardziej decyzyjny. „Muszą być przyspieszone procedury, tak żeby w razie zagrożenia scenariusze, które są na pewno opracowane, mogły być gwałtownie wdrożone” – zaznaczył prof. Milczanowski.
huk/ par/ wus/
Fot. Depositphotos