Chwilę po godzinie 14:00 w piątek 20 października zgromadzona licznie publiczność na kultowych terenach stoczniowych z zielonymi dźwigami w Gdańsku stała się świadkiem ważnego wydarzenia – z pochylni znów, po latach zwodowano statek. Tym razem zrobiła to stocznia Karstensen Shipyard Poland, która od kilku miesięcy jest właścicielem terenu i buduje tam statki rybackie.
Bramy stoczni Karstensen otwarte były dziś dla gości od godziny 13.
Pomimo chłodu przy pochylni pojawiło się kilkaset osób, w tym dużo
rodzin z dziećmi. choćby w Gdańsku, prężnym ośrodku stoczniowym,
mieszkańcy rzadko mają możliwość uczestniczenia w tego typu
wydarzeniach.
Punktualnie o godzinie 14 na scenie pojawił się
dyrektor Karstensen Shipyard Poland Tomasz Mulica. W kilku słowach
opowiedział o wadze samego wydarzenia dla niego i kierowanej przez niego
firmy – oto bowiem po latach na tradycyjnie stoczniowe tereny w Gdańsku
powróciła produkcja statków, a dzisiejsze wodowanie otwarte dla
publiczności było tego najlepszym dowodem. Opisał też nieco sam statek.
Przed nim stał na pochylni wzdłużnej 75-metrowy Hákon, trawler budowany
dla armatora z Islandii. Jego tonaż pojemnościowy wynosi około 2900 ton.
Jednostka jest zasilana silnikiem głównym Wartsila 8V31, dzięki któremu
będzie mogła osiągnąć prędkość około 16 węzłów. Pracować będzie na niej
15 osób.
Po dyrektorze stoczni głos zabrał przedstawiciel
armatora, firmy Gjögur HF, który podziękował zarówno stoczni, jak i
całej grupie Karstensen za współpracę i zdradził, iż jednostka nosi
tradycyjną już nazwę dla spółki – jest piątym z rzędu statkiem, który
nosi imię Hákon.
Następnie usłyszeliśmy hymny Islandii oraz
Polski, a potem nadszedł czas na to, na co wszyscy czekali – Paweł
Porała, kierownik produkcji stoczni, wydał odpowiednie dyspozycje,
zwolniono zabezpieczenia pod statkiem. Ten przez kilkadziesiąt sekund
stał jeszcze nieruchomo na pochylni, co spowodowało na pewno
przyspieszone bicie serca u zgromadzonych, po czym majestatycznie zsunął
się rufą do wody, gdzie po chwili przechwyciły go czekające w pobliżu
holowniki. Operacja udała się w stu procentach.
– Były emocje,
natomiast byliśmy przygotowani. Oczywiście wiedzieliśmy, iż zrobiliśmy
wszystko co mogliśmy, żeby się dobrze przygotować. Niemniej jednak
emocje zawsze są, więc cieszymy się, iż się wszystko udało tak jak
zaplanowaliśmy – komentował na gorąco Tomasz Mulica, dyrektor stoczni.
Dodał, iż od początku po przenosinach do Gdańska celem Karstensena było
przywrócenie tradycyjnie stoczniowym terenom ich produkcyjnej funkcji.
Zapowiedział także, iż nie było to ostatnie wodowanie, jakie mogła
podziwiać publiczność.
Hákon nie był pierwszym statkiem
zwodowanym przez Karstensen w Gdańsku, jednak pierwszym, który został
zwodowany przy pomocy pochylni wzdłużnej. Poprzednie wodowanie odbyło
się dzięki zatapianego doku.
– Podstawowa różnica jest
taka, iż przy tym wodowaniu mamy ten moment, od którego nie mamy żadnej
kontroli nad statkiem. To jest te kilka sekund, kiedy zwalniamy stopery,
kadłub zaczyna poruszać się po pochylni i wtedy już nie ma możliwości
poprawienia jakiegokolwiek błędu. W związku z tym, bardzo dużo uwagi
trzeba poświęcić przygotowaniu kadłuba, przygotowaniu podbudowy i
szczególnie ta część, to było dla nas coś nowego – tłumaczył dyrektor
Tomasz Mulica. Nieocenione okazało się doświadczenie stoczniowców
pracujących w Karstensenie. – Na tym obiekcie stocznia Nauta między 2013
a 2018 rokiem wybudowała dla nas ponad 20 kadłubów i oczywiście były
wodowane dokładnie w ten sam sposób, natomiast wtedy nie
przywiązywaliśmy uwagi do tego elementu. Oczywiście byliśmy przy tym
obecni, zajmowaliśmy się kadłubem, zajmowaliśmy się jego też odbiorami,
natomiast w wodowaniu braliśmy udział jako goście. Ta perspektywa jest
zupełnie inna – bycie gościem na wodowaniu, a bycie odpowiedzialnym za
wodowanie – wspomina dyrektor Mulica.
Hákon jest budowany dla
islandzkiej firmy Gjögur. Stocznia Karstensen przy pracach nad jednostką korzystała z usług innych polskich przedsiębiorstw, np. okna i iluminatory na potrzeby statku dostarczyła firma KSP Promap. Łącznie było to 28 okien na sterówkę, 37 okien kabinowych oraz 6 iluminatorów z szybami termoizolacyjnymi, w tym również laminowanymi i elektrogrzewczymi o łącznej wadze 5 ton. Jak poinformował Przemysław Hoffman, dyrektor Promap, sam montaż okien, za który również odpowiadali pracownicy firmy, został wykonany w ciągu 4 dni, co było możliwe dzięki wsparciu i pomocy pracowników stoczni Karstensen.
Co ciekawe, Karstensen za kilka miesięcy
rozpocznie budowę kolejnej, bliźniaczej jednostki, o numerze budowy 480.
– Jest to nasz główny, można powiedzieć, typ statków, który
budujemy – trawlery RSW do połowu żywej ryby. Ten akurat ma możliwość
połowu trałem i również siecią, tzw. okrężnicą. To bardzo nowoczesne
statki, bardzo dokładnie zaprojektowane pod względem swojej
ekonomiczności, pod względem wygody załogi, całego sprzętu, jaki
posiadają. Jest to nasz flagowy produkt – chwali Tomasz Mulica.
Karstensen
Shipyard Poland rozwinął działalność produkcyjną na charakterystycznych
terenach tuż przy ul. Jana z Kolna w Gdańsku w ciągu ostatnich
miesięcy. Wcześniej stocznia funkcjonowała w Gdyni. O przeprowadzce
zakładu szczegółowo pisaliśmy w naszych artykułach. Karstensen przejął
jeden z najbardziej ikonicznych terenów w Gdańsku, z charakterystycznymi
dźwigami Kone, które zresztą systematycznie poddawane są pracom
konserwacyjnym. Na kilka dni przed piątkowym wodowaniem w kolejnym z
nich wymienione zostało łożysko, a więc kluczowa część umożliwiająca
jego bezproblemowe wykorzystanie. Dyrektor stoczni planuje do końca roku
wymienić jeszcze ostatnie łożysko w dźwigu 50-tonowym, choć
przeprowadzenie operacji jest zależne od warunków pogodowych. Prace
dzieją się też w hali produkcyjnej, gdzie wymieniane będą także dwie
suwnice. Regularnie realizowane są również mniejsze prace – remonty
placów czy pomieszczeń socjalnych. Dyrektor Karstensena tajemniczo
dodaje, iż w planach są kolejne duże inwestycje, ale opracowanie samej
koniecznej dokumentacji zajmie około 3 lat.