Szacuje się, iż w Morzu Bałtyckim żyje w tej chwili 30 tys. osobników foki szarej. To ok. 30% naturalnego stanu sprzed 100 lat. Mimo iż populacja tego gatunku wykazuje trend wzrostowy, nie jest to poziom, który gwarantuje jego naturalne odrodzenie. W celu zabezpieczenia zagrożonych gatunków powstają różne instytucje zajmujące się ochroną ssaków morskich, takie jak Stacja Morska im. Profesora Krzysztofa Skóry Instytutu Oceanografii w Helu, którą ostatnio mieliśmy okazję odwiedzić.
Fokarium, będące częścią Stacji Morskiej działa już od ponad dwudziestu lat. Instytucja zajmuje się odtwarzaniem populacji oraz ochroną foki szarej w obszarze południowego Bałtyku. w tej chwili w stadzie hodowlanym znajduje się pięciu rezydentów, a najstarszy z nich ma 37 lat. Do zadań opiekunów zwierząt oprócz monitorowania stanu zdrowia fok i dostarczania im pokarmu należy zapewnianie podopiecznym rozrywki oraz ruchu. Odbywa się to poprzez treningi medyczne, które organizowane są dwa razy dziennie. Dzięki takiej aktywności zwierzęta przyzwyczajają się do obecności człowieka. Pomaga to w przygotowaniu ich na późniejsze badania oraz ewentualne zabiegi. Dodatkowo treningi sprawiają, iż foki pozostają w stałym ruchu i „pracują na rybę” nie odczuwając frustracji związanej z brakiem polowania.
Poza opieką nad stadem hodowlanym instytucja zajmuje się pomaganiem fokom dzikim, które trafiają do stacji morskiej w wyniku różnych losowych sytuacji. Najczęściej jest to wychudzenie i osłabienie. Zdarzają się również ekstremalne przypadki, kiedy foki wpadają w sieci rybackie albo zostają zaatakowane przez inne osobniki. Pracownicy starają się mieć z dzikimi zwierzętami jak najmniejszy kontakt. Foki te są rehabilitowane i przebywają w stacji do momentu, w którym poczują się lepiej, potem od razu wypuszczane są na wolność. W przypadku małych fok okres ten trwa nie dłużej niż trzy tygodnie.
Stacja działa we współpracy z Błękitnym Patrolem WWF, który powstał w 2010 r. w ramach projektu „Wsparcie restytucji i ochrony ssaków bałtyckich w Polsce”. Propaguje on m.in. wiedzę na temat fok szarych, morświnów czy ptaków składających lęgi na plażach – sieweczkach obrożnych, ostrygojadach czy rybitwach.
Dla fok i innych ssaków morskich za główne zagrożenia w Bałtyku uznaje się trzy czynniki: brak spokoju w siedlisku wynikający z działalności człowieka i turystyki, zanieczyszczenie środowiska oraz przyłów, czyli przypadkowe zaplątanie zwierzęcia w sieci rybackie.
W porównaniu z sąsiednim Morzem Północnym Bałtyk jest ubogi w bioróżnorodność. Liczba gatunków zamieszkujących wody bałtyckie wciąż maleje, a za główną przyczynę tego zjawiska uważa się niski stan zasolenia morza. Do życia w nim przystosowały się tylko te rośliny i zwierzęta, które mają duże zdolności adaptacyjne. Dodatkowo utrudniony dostęp do oceanów odbiera Bałtykowi kontakt z lepiej natlenionymi wodami, które mają korzystniejszy poziom zasolenia dla morskiej flory i fauny.
Postępujące ocieplenie klimatu, przez które wzrasta temperatura wody w morzu, powoduje zmianę struktury gatunkowej Bałtyku - już teraz obserwujemy np. zanikanie dorsza, który preferuje chłodniejsze wody. Zjawisko to stanowi zagrożenie również dla populacji foki obrączkowanej, żyjącej w północnej części Morza Bałtyckiego, która do rozrodu potrzebuje obecności kry lodowej.
Morze Bałtyckie jest jednym z najbardziej zatłoczonych na świecie, a natężenie transportu ciągle wzrasta. Działalność portów, stoczni i ruch statków mają więc ogromny wpływ na jego florę i faunę.
Andrzej Ginalski - Starszy Specjalista ds. Ochrony Ekosystemów Morskich WWF Polska zaznacza, iż główną formą zanieczyszczeń pochodzących ze statków w regionie Morza Bałtyckiego są spaliny i pyły. Transport morski to także źródło ścieków w środowisku morskim. Zanieczyszczenia zrzucane ze statków, stanowią źródło biogenów, które dodatkowo przyczyniają się do eutrofizacji. Potencjalne zagrożenie stanowią również przypadki wycieków paliwa lub innych niebezpiecznych substancji w przypadku awarii lub uszkodzeń mechanicznych.
Statki emitują również hałas podwodny, zagrażający przede wszystkim takim gatunkom jak morświn. Zdarzają się też kolizje ssaków morskich z pływającymi jednostkami, które mogą się skończyć poważnym uszkodzeniem ciała, a choćby śmiercią zwierzęcia.
A jak na ekosystem Morza Bałtyckiego wpłynie offshore wind, czyli morskie farmy wiatrowe mające pojawić się na polskim Bałtyku już w niedalekiej przyszłości? Okazuje się, iż znacząco, i to na każdym z etapów ich funkcjonowania. Już w trakcie instalowania wiatraków, poprzez wbijanie fundamentów, do morza przedostanie się podwodny hałas szkodliwy dla morskich stworzeń. Sama eksploatacja będzie generować wibracje oraz fizyczne zagrożenie obracających się łopat wiatraków.
- Ważne jest odpowiednie planowanie tych instalacji (również w kontekście potrzeby zachowania łączności pomiędzy obszarami chronionymi, w tym obszarami Natura 2000), rzetelne przeprowadzanie dla nich ocen oddziaływania (również skumulowanego) na środowisko oraz stosowanie wszelkich możliwych środków minimalizujących negatywny wpływ (odpowiedni kolor łopat, mechanizmy pozwalające na czasowe wyłączanie wiatraków np. w trakcie migracji ptaków itp.) i działań kompensacyjnych – apeluje Andrzej Ginalski.
Autorki: Weronika Świder, Karolina Wirkus