Rejs z GospodarkaMorska.pl, panel V: stocznie potrzebują portów, porty stoczni, a wszyscy razem edukacji [RELACJA]

gospodarkamorska.pl 1 rok temu
Zdjęcie: GospodarkaMorska.pl - portal morski, portal gospodarczy


Dwudniową konferencję Rejs z GospodarkaMorska.pl wieńczyła dyskusja o wspólnych problemach i możliwościach poszczególnych sektorów branży morskiej oraz uroczyste rozdanie nagród Latarnie Gospodarki Morskiej w kategorii Lider Technologii Morskich.

Drugi dzień konferencji Rejs z GospodarkaMorska.pl, po porannej debacie dotyczącej innowacji oraz popołudniowej dyskusji o finansach kończył panel dyskusyjny pt. „Stocznie, porty, energetyka, edukacja – wspólny rozwój na styku technologii morskich”. Prowadził go wydawca portalu GospodarkaMorska.pl Mateusz Kowalewski, który do rozmowy zaprosił Andrzej Brzózkę z Naftoportu, Adama Kłosa z Zarządu Morskiego Portu Gdańsk, Monikę Kozakiewicz ze Stoczni Remontowej Nauta, Tomasza Lisieckiego z LKK, Macieja Matczaka z Uniwersytetu Morskiego w Gdyni i Pawła Orłowskiego z Międzynarodowych Targów Gdańskich.

Adam Kłos rozpoczął od informacji, iż wedle ostatnich danych porty dostarczyły bezpośrednio do budżetu kraju około 41 mld złotych.

– Polska gospodarka na przestrzeni ostatnich 33 lat była najszybciej rosnącą w Europie, jedną z najszybciej rosnących na świecie, 1000% wzrostu PKB. Porty sa emanacją siły gospodarek, oczywiście też wypadkową geopolityki. Nie doceniamy się bardzo. Wszyscy mówią o polskim cudzie gospodarczym, a my tego nie doceniamy. Mamy doskonałych inżynierów, menadżerów, pracowitych i kreatywnych obywateli, którym chce się chcieć, w odróżnieniu od obywateli innych krajów, dlatego tak gwałtownie gonimy – mówił. Opowiedział także o rozwoju Portu Gdańsk.

– Nie ma w Hiszpanii portu większego od portu w Gdańsku. Nie ma we Francji. Triest, Genua, Constanca, Bremerhaven z tyłu. Przed nami europejska superliga. Realny scenariusz dla Gdańska to 100 mln ton w 2030 roku. Mamy też dalszy rozwój Naftoportu, jest projekt FSRU wspólny z Gaz-Systemem i Urzędem Morskim i wiele innych inwestycji wynikających z eksplozji inwestycyjnej, która trwa od 2016 roku, a była odpowiedzią na główną lukę strategiczną, jaką była słaba jakość infrastruktury twardej. Jej zużycie sięgało 60 procent.

O Naftoporcie więcej mógł powiedzieć rzecz jasna jego prezes Andrzej Brzózka. Zaczął od tego, iż już trzeci rok z rzędu Naftoport jest największym polskim terminalem pod względem przeładunków – tonażowo aż 24% wszystkich przeładunków realizowanych w polskich portach przechodzi przez Naftoport. W tym roku spodziewane wolumeny to 36,5 mln ton.

– W roku 2017 dopingowani pewnego rodzaju decyzjami strategicznymi na bazie politycznej określiliśmy scenariusze rozwoju wydarzeń. Każdy kolejny scenariusz dotyczył wzrostów. Czwarty ze scenariuszy był zwany „kosmicznym”. Minęło parę lat i od lutego tego roku realizujemy ówczesny scenariusz kosmiczny, przez Naftoport przechodzi całe polskie zapotrzebowanie na ropę naftową, znacząca ilość paliw, a także dostawy po części utrzymujące przy życiu rafinerie w Niemczech – relacjonował Brzózka. – W ciągu 10 lat wzrosty były stopniowe, planowe. Nie spodziewaliśmy się jedynie tego, co stało się w ciągu ostatnich 2 lat – od wojny na Ukrainie po zamknięcie rurociągu „Przyjaźń”. Źródło zaopatrzenia na surowiec przekierowało się z 25 do 100% udziału drogi morskiej. 10 lat temu tylko 7% ropy sprowadzanej do Polski było pochodzenia nierosyjskiego, dzisiaj to 100% – mówił.

Andrzej Brzózka mówił także, iż Naftoport nie jest „hegemonem nowych technologii”, bo ze względu na bardzo niebezpieczną naturę przeładowywanych tam produktów i duże ryzyko terminal woli stawiać na sprawdzone technologie. Głównym wyzwaniem jest utrzymanie ciągłości ruchu, bo gdy kiedy terminal pracuje na 100% szacowanych wcześniej możliwości nie ma w zasadzie opcji zatrzymania części ruchu dla potrzeb konserwacyjnych.

– Wyłania się potrzeba zwiększenia naszego potencjału, a także zapewnienia bezpieczeństwa technicznego mocno obciążonej infrastrukturze. realizowane są prace planistyczne nad budową nowego stanowiska. Ma ono na celu dwie rzeczy – zwiększenie potencjału przeładunków ropy naftowej, można będzie wysyłać ropę na zachód. Ale głównym celem nowego stanowiska jest odciążenie infrastruktury, zapewnienie możliwości wyłączeń stanowisk na potrzeby konserwacyjne.

Aktualny potencjał przeładunkowy Naftoportu szacowany jest na 39 mln ton ropy i 2 mln paliw. Po oddaniu nowego, szóstego stanowiska, możliwości te „w sposób naturalny i nie tak wytężony” wzrosną do 49 mln.


Odnotowywane przez polskie porty wzrosty przeładunków wpływają także na działalność miejscowych stoczni. Mówiła o tym Monika Kozakiewicz, prezes Stoczni Remontowej Nauta.

– Z jednej strony cieszy nas to, z drugiej martwi – stocznia nie może się rozrosnąć działając w granicach portu. Portowi są potrzebne nabrzeża do realizacji operacji przeładunkowych, nam też – mówiła.

Prezes Nauty opisała także aktualną sytuację firmy. Określiła ją mianem „stabilnej z tendencją wzrostową”.

– Trwa wzmożony ruch statków w stoczni, jest związany częściowo z sytuacją covidową – towarzystwa klasyfikacyjne pozwalały armatorom na przesuwanie remontów, teraz więc nastąpiła ich kumulacja. Do tego dołączają wszystkie nowe wymogi nakładane przez IMO na armatorów, związane z ograniczaniem emisji – opisywała Monika Kozakiewicz. Dodała, że Nauta również się przygotowuje się do tego, ale nie tylko: – Organizacja samo w sobie musi się też zmieniać. ESG nadchodzi. Jesteśmy dużym przedsiębiorcą, w przyszłym roku jeszcze nie będziemy zobowiązani do raportowania, ale w 2025 roku tak. Tam też jest duży nacisk na emisje generowane przez stocznię – mówiła prezes Nauty.

Tomasz Lisiecki z LKK opowiedział o tym, jak jego firma staje się elementem wspierającym edukację i budowanie kadr dla przemysłu morskiego.

– Historia LKK zaczyna się około 10 lat temu. Szukaliśmy kadry na potrzeby stoczni, potem w płynny sposób przeszliśmy do wypełniania zamówień na outsourcing manpower do terminali w Trójmieście. Tych ludzi trzeba było przygotować, wyszkolić, ubezpieczyć. Uczyliśmy się wszystkiego na własnych błędach przy współpracy z partnerami. Ale to wszystko mało. Już wczoraj paneliści mówili z jakimi problemami się borykają. Ja to odkryłem 6 lat temu – spojrzałem na statystyki, zobaczyłem, iż brakuje ludzi o odpowiednich kwalifikacjach i uprawnieniach – mówił Lisiecki. Wskazał, iż w tej chwili rodzi się o wiele mniej dzieci niż kilka dekad temu, co będzie powodowało dalsze braki kadrowe. – Przyjdą nowe technologie, ale nie wszystko da się zautomatyzować. I też warto, żeby te technologie były u nas. Starałem się na skromną skalę zaadresować te projekty.

O edukacji siłą rzeczy wspomniał także Maciej Matczak z Uniwersytetu Morskiego w Gdyni. Powiedział, iż problem z kadrami wynika z demografii, ale także ze zmian cywilizacyjnych, które z kolei powodują konieczność promocji branży i pokazania, iż to atrakcyjne miejsce pracy, bo młodzi ludzie inaczej dzisiaj patrzą na studia wyższe.


Matczak zreferował także pokrótce stan prac nad inwestycją UMG w Porcie Gdańsk.

– Uniwersytet Morski w Gdyni realizuje olbrzymią inwestycję – Zintegrowane Centrum Laboratoriów Badawczych Środowiska Morskiego dla Przemysłu Offshore. Budowa będzie zakończona zgodnie z planem w przyszłym tygodniu, potem odbiory, na początku listopada budynek będzie gotowy do przeprowadzek, co nie będzie łatwe, bo przenosimy laboratoria – mówił. Dodał, iż UMG jako instytucja prowadząca badania środowiskowe na potrzeby morskich farm wiatrowych stanowi local content. Dotychczas uczelnia była zaangażowana we wszystkie realizowane projekty. – Firmy z zachodu boją się wchodzić na rynek polski i zmagać się z gmatwaniną procesów i przepisów, w związku z tym to nam trochę pomaga w utrzymaniu nieco wyższego poziomu local content – dodał, nawiązując do wypowiedzi mecenasa Mateusza Romowicza z poprzedniego panelu dyskusyjnego o gąszczu niedostosowanych regulacji prawnych w sektorze morskiej energetyki wiatrowej.

Ostatnim wypowiadającym się był Paweł Orłowski z Międzynarodowych Targów Gdańskich, które organizują tegoroczną edycję targów BaltExpo. Będzie to pierwsza edycja po przejęciu prawa do jej organizacji przez MTG.

– Ambicją MTG jest pokazanie tego, iż polska branża morska ma wymiar globalny, iż to bardzo silna, złożona marka. To spotkanie portów, przemysłu okrętowego, stoczniowego, infrastruktury, dużych przedsiębiorstw, biur inżynierskich, projektowych, eksporterów... – wyliczał. – Chcemy stworzyć markę międzynarodową. Wydaje się, iż mamy wagę istotną dla Europy Środkowo-Wschodniej, w kolejnych edycjach bardziej globalną – mówił. Wspomniał także, iż branża morska jest widoczna także podczas innych wydarzeń organizowanych przez MTG, jak choćby WorldSkills, targów Trako czy EduOffshore.

Na samym końcu drugiego i ostatniego dnia 3. konferencji Rejs z GospodarkaMorska.pl znalazły się natomiast powody do świętowania. Najpierw, okolicznościowy toast i tort z okazji 5-lecia firmy Fem4Cad, następnie zaś uroczyste rozdanie nagród Latarnie Gospodarki Morskiej w kategorii Lider Technologii morskich. Pierwsza nagroda przypadła w głosowaniu internetowym spośród nominowanych przez Kapitułę Polskiego Forum Technologii Morskich firmie LKK za stworzenie jedynego na świecie symulatora wykonanego w technologii VR), który służy do szkolenia operatorów jednostek CTV. Drugą nagrodę za zakup i rewitalizację (oraz wdrożenie długofalowego programu inwestycyjnego) terenów po dawnej Stoczni Gdańsk w celu przywrócenia tam produkcji jednostek pływających otrzymała firma Karstensen Shipyard Poland.

Idź do oryginalnego materiału